જ⁀➷+Rozdział 1×ೄྀ

85 9 10
                                    

୧୭ Rozkwit・๑ˊˎ-

 - Wiele sezonów temu, dwójkę kotów połączyło silne uczucie, zwane miłością. Chcieli dzielić się nią z innymi kotami, a także dać im przytulny i bezpieczny dom, dlatego wyruszyli w podróż, podczas której doczekali się potomstwa. Oprócz tego, dołączyło do nich wielu innych włóczęgów, którzy pragnęli znaleźć nowe miejsce do życia. Założyciele grupy bardzo dbali o swoje córki i innych członków z nadzieją, że kiedyś w końcu znajdą miejsce, które będą mogli nazwać domem - miauknęłam, kończąc tym swoją opowieść.

 - Czyli to tak powstała nasza grupa? - Zapytał mały, pręgowany, ciemnoszary kocur ze złotymi oczami.

 - Tak, dokładnie - odpowiedziałam mu, obdarzając go uśmiechem.

 Był to początek pory ocieplania. Wszystko powoli budziło się do życia po porze zimnego chłodu. Zwierzyny było coraz więcej, ptaki coraz częściej śpiewały swoje pieśni. Pojawiały się pierwsze owady, które kociaki lubiły łapać w swoje małe łapki. Cieszyłam się na przyjście tej pory, ponieważ uwielbiałam, kiedy cały las wracał do życia po długim śnie pod białą, śnieżną pierzyną.

 Grupa, której przewodniczyli moi rodzice Bursztyn i Lśnienie, wędrowała tego dnia po lesie, który zdawał się nie mieć końca. Przemierzyliśmy już duży kawał drogi i wiedziałam, że byliśmy bardzo daleko od miejsca, w którym ja i moja siostra Rosa przyszłyśmy na świat. Jednak obie zdążyłyśmy w tym czasie zobaczyć tak wiele wspaniałych rzeczy, że cieszyłam się każdym dniem podróży.

 Obecnie opowiadałam Jałowcowi - bardzo młodemu kocurkowi - historię naszej grupy, aby nieco umilić mu naszą podróż. Miałam cichą nadzieję, że za niedługo ktoś zaproponuje nam postój i będziemy mogli się zatrzymać. Choć nasze tempo było idealne, aby wszyscy mogli nadążyć, po całym dniu wycieczki moje łapy prosiły, a nawet błagały o odpoczynek.

 - A nasza grupa posiada jakąś nazwę? - Zapytał złotooki z zaciekawieniem.

 - Cóż... Chyba  nie - jakoś nigdy nie słyszałam, aby Bursztyn lub Lśnienie nadali naszej grupie nazwę, którą moglibyśmy się posługiwać.

 Widziałam, że Jałowiec lekko posmutniał i było mi przykro, że zgasiłam jego entuzjazm. Dostrzegłam jednak, że kocur zaczął się nad czymś zastanawiać, dlatego nie przerywałam ciszy, która nie była niezręczna.

 - W takim razie możemy być Nienazwani - miauknął po chwili.

 - Mi się podoba.

 Gdy usłyszał słowa aprobaty z mojej strony, jego złote oczy rozbłysły.

 - Rozkwit, czy ty znowu opowiadasz kociakom historię naszej grupy? - Usłyszałam głos.

 Spojrzałam w bok i ujrzałam jak piękna, zwinna, gibka, śnieżnobiała kotka o bursztynowych oczach zrównuje się ze mną. Obdarzyłam ją szczerym uśmiechem, który ta odwzajemniła.

 - Ja mu tylko próbuję umilić podróż, Roso - odpowiedziałam mojej siostrze.

 - Jeszcze zacznij mu opowiadać historię o gwiazdach na niebie, którą Lśnienie musiała opowiadać ci co noc, kiedy byłaś kociakiem - zaśmiała się.

 - Bardzo zabawne - mruknęłam sarkastycznie.

 Rosa od zawsze uważała mnie za dziecinną i naiwną, jednak mi to nie przeszkadzało. Lubiłam wierzyć w historie, które opowiadała nam Lśnienie. W końcu, trzeba w coś wierzyć prawda? Moja siostra niestety niezbyt to rozumiała, ale na szczęście szanowała moje zdanie, choć lubiła się z tego śmiać. Sama twardo stąpała po ziemi i nie bujała w obłokach, co ja często robiłam.

Między Gwiazdami: Tropem GwiazdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz