Rozdział 6 - Pierwsze Starcie

6 0 0
                                    

Znów zostałam sama. Między światami. Spotkałam niematerialną istotę. Zwała się Wyrocznią. Znała mój sekret. Wiedziała o... Miała głos taki, jak ja. Wokół było zimno. Ciemno. Sama nicość. Nikt nie przeżył. Zginęli w walce. Nie umiałam zrozumieć, dlaczego to nie zadziałało.

-Vanesso. -Westchnęła. -Vanesso. Słyszysz mnie? Słyszysz. -Odpowiedziała z pewnością w głosie.

-Kto to? -Spytałam.

-Nikt, ani nic. Wszyscy i wszystko. -Odparła. -Coś, poza Twoim rozumieniem.

-Czego oczekujesz? -Spytałam. -Co się dzieje?

-Mała przerwa, dziewczynko. -Odpowiedziała, jakby chcąc mnie pocieszyć. -Pokonujesz długą drogę.

Rany i ból emocjonalny momentalnie zniknęły.

-Dlaczego o niego walczysz? -Spytała Wyrocznia.

-Kocham go...? Kocham go! -Odparłam. -Zdecydowanie dlatego, bo go kocham!

-Kochasz? -Odparła z zaintrygowaniem. -Uczucia są rzeczą, której nie jestem w stanie pojąć... Który to już raz, Vanesso? Liczysz to? Przerobiłaś już każdy scenariusz? Czy pamiętasz każdy przypadek?

-Nie liczę... Chyba nie. Każdy scenariusz jest trochę inny -Odparłam.

-Widzę wszystko. -Westchnęła, jakby ze współczuciem. -Dziewczynko. Zaakceptuj stratę.

-Nawet jeśli...! Jestem w stanie dopuścić się wszystkiego. Uwiężę go! Doprowadzę, by nie pojawił się na Ziemi! Sprawię, że mnie znienawidzi. Oddam życie!!! Ale zrobię wszystko co trzeba!!! Wszystko!!!

-Wiem. Jak zostało wspominane, ja wiem wszystko. Któregoś dnia źle się ułoży. Ale nigdy o Nim nie zapomnisz, nawet gdy każdy inny to zrobi. Przeżyje tylko w Twoim sercu.

-Dlaczego mi to mówisz? -Spytałam.

-Cóż. -Westchnęła. -Powiedzmy, że naprawiam wszystko. Układam świat od nowa. Nie mogę więcej zdradzić. Przepraszam, dziewczynko.

Środek nocy. Vanessa zerwała się bardzo gwałtownie. Nie wiedziała już, czy to wspomnienie, czy koszmar. Deszcz przyjemnie pukał o szybę, wszystko wokół zdawało się bardzo spokojnie. Fale szumiały delikatną melodię, usypiającą wszystko wokół. Pomimo faktu, że atmosfera wokół była relaksująca, była także bardzo przygnębiająca. Jesienna. Odłożyła delikatnie głowę swojego chłopaka w poduszki i wyszła do łazienki. Spojrzała w lustro. Ubrana w białą koszulę nocną patrzyła na siebie. Miotały ją różne emocje – od głębokiego smutku, po ogromną złość. Usiadła w kącie i zaczęła płakać.

-Nikt nie zrozumie mojego bólu. -Wypłakała. -Nikt. Nikomu nie mogę o tym powiedzieć. Mam coraz mniej przestrzeni na udawanie. Nie umiem już udawać!

Spojrzała na swoje gładkie dłonie.

-Czym jestem? -Pytała siebie. -Czy to koszmar? Emocje są... prawdziwe. To nie był sen. To się... Kiedyś wydarzyło... Nie mogę przegrać. Proszę, niech mnie ktoś przytuli. Brakuje mi siły. Dlaczego zawsze taki byłeś? Taki jesteś? Taki będziesz? Dlaczego poświęcasz się dla innych, zapominając o sobie?

Spojrzała w sufit.

-Kogo ja oszukuję? -Westchnęła. -Nikt nie przybędzie. Zawsze byłam sama. Jak Ty, Nazyrg.

Skuliła głowę i zaczęła jeszcze bardziej płakać. W myślach cały czas błagała o kogokolwiek. Tak, by ktoś był przy niej. Spędziła tutaj ponad godzinę, po czym wróciła do łóżka. Powoli zaczęło świtać.

Kosmiczne ŁzyWhere stories live. Discover now