Rozdział 2

17 0 0
                                    

!!!Informacje na temat Darknetu czerpię z YT oraz od wujka Google, nie zachęcam do korzystania z tej części Internetu, jednak jeśli chcesz, robisz to na własną odpowiedzialność, dalej przypominam o tym aby nie brać przykładu z bohaterów z mojego opowiadania, jest to mało prawdopodobne aby w tej części Internetu znaleźć normalnego zwykłego chłopaka o czym główna bohaterka się jeszcze przekona. !!!

Nic nie jest takie jakie się wydaję.

!!!Głowna bohaterka tylko i wyłącznie z 2 powodów polubiła to miejsce!!!

A teraz wracając...

Wyrwałam się jej i pobiegłam w stronę kładki. Usiadłam wpatrując się w jezioro, po chwili przyszedł tata i usiadł naprzeciwko mnie.

- Chce zostać sama.

- Nie zawsze dostajemy to czego chcemy – powiedział. Ty na pewno nie dostałeś tej, której chciałeś.

-  Po co mam iść do szkoły? Jest taką pizdą, że nie da sobie rady czy co?

- Bibiano.

Wzdrygnęłam się na moje drugie imię. Zawsze mówił do mnie w ten sposób, kiedy coś przeskrobałam.

-  Dałby sobie rade, ale spójrz na to inaczej a nie jak na karę, nie wysyłamy cię do szkoły specjalnie, żeby zrobić ci na złość.

- Mhm.

- Bibiano. Nie tym tonem.

- Miałeś łatwiej. Każdy się ciebie bał, nawet nauczyciele.

- I ciebie też będą, bo jesteś moją córką Bianco. To najlepsze nastoletnie lata.

- I miałeś lepsze powodzenie u płci przeciwnej, ja pewnie też bym miała, gdyby nie wiedzieli kim jesteś – tata spojrzał na mnie i uniósł brew do góry. – No co...?

- To nie moja wina, że podobają ci się jacyś kryminaliści Bianco – otworzyłam usta, aby zaprzeczyć ale uprzedziły mnie słowa taty, - I nie okłamuj mnie.

- Jakżebym śmiała...

Pokręcił głową, a ja się zaśmiałam.

- Zaraz wylądujesz w tym jeziorze Bianco.

Już nie było mi do śmiechu, moje zdolności pływania nie były najlepsze... ale kochałam wodę, uspokajała mnie.

- Nie zrobiłbyś tego...

Tata wstał pewnie.

- Czyżby? 

Podniósł mnie i podszedł do krawędzi, szarpałam się chociaż wiedziałam, że nie pozwoliłby mi utonąć, pójść na dno... Czyżby?

- Nie zrobisz tego swojej jedynej córce no!

I to zdanie zadziałało jak kubeł zimnej wody, tata odsunął się od krawędzi i mnie postawił, odchrząknął.

- Powinnaś poznać Ashera bliżej, a nie nastawiać się na niego od razu tak negatywnie.

- Tato coś nie tak?

- Wracajmy.

- Ale...
- Wróćmy do ogniska, zimno się robi.

Jego ton nie dopuszczał sprzeciwu. Poszliśmy i usiedliśmy, mama patrzyła na mnie i wiedziałam, że zaraz powie coś co mnie strasznie wkurwi lub zrani.

Uprzedził ją tata.

- Jestem zmęczony,  chodźmy się położyć Corinno.

- Ależ Tristanie...

Without Secure PlaceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz