Rozdział 3

9 0 0
                                    

Od tamtej pory nie biegałam sama. O dziwo, nie pokazywał się kiedy biegałam z Asherem, a pokazał się dzisiaj, kiedy biegłam z Trevorem. Nie mówiłam mu o tym, pewnie uzna mnie za wariatkę.

Weszłam do domu a ojciec siedział w kuchni i pił kawę.

- Tato... zostanę w domu... źle się czuję.

Odłożył kawę i spojrzał na mnie wkurwiony.

- Z jakiej racji?

- Ja... od kilku dni... ktoś mnie śledzi... boję się... - Nie chciałam mu przeszkadzać, liczyłam, że poradzę sobie sama, ale dzisiaj... coś we mnie pękło... w nocy słyszałam jakby ktoś kręcił się po posesji, widziałam latarkę.

Na pewno tata coś z tym zrobi...czyżby?

Prychnął i wstał.

- Za dużo telewizji i tych idiotycznych filmików się naoglądałaś, myślisz, że wszystko kręci się wokół ciebie? Żałosne Bibiano.

- Ale tato...

- Nie. Od kiedy pamiętam miałaś bujną wyobraźnię, ale tym razem zaszło to za daleko. W tej chwili na górę! Przesadzasz jak zawsze Bibiano.

Poszłam na górę, ze łzami w oczach.

- Zaraz dam ci prawdziwy powód do płaczu! - wrzasnął, na co się wzdrygnęłam. Wiedziałam do czego był zdolny. Nie wiedziałam... to co zrobił przerosło moją wiedzę o własnym ojcu.

Poszłam do łazienki i odkręciłam wodę w prysznicu, usiadłam na podłodze. Czym sobie na to zasłużyłam? Spełniam jego chore wymogi dzień w dzień. Chodzę na tenisa, wkuwam kodeks karny, chodzę na przedmioty, które mi wybrał oraz pójdę studiować prawo tam gdzie wybrał. Dlaczego? Aby go nie zawieść, aby był ze mnie dumny, docenił mnie i w końcu nie puszczał tej melodyjki z pozytywki. Gdy to robił, działy się ze mną bardzo dziwne rzeczy. Codziennie musiałam ją widzieć, stała na szafce, kiedyś, jak znajdę odpowiedni moment stłukę ją.

A mogłam zostawić ją w spokoju, lepiej bym na tym wyszła.

Miałam tylko 15 lat...

Po kilku głębokich wdechach wstałam, ubrałam się, złapałam za słuchawki i wyszłam. Czekając na Ashera odpaliłam playlistę idealną do mojego obecnego stanu.

Dzisiaj chciałam iść z buta te kilka kilometrów, kiedy biegałam, mogłam wyładować negatywne emocje, a spacer mnie uspokajał.

- Słyszałem jakieś krzyki... W porządku? - zapytał ze zmartwieniem.

- Nie słyszałeś. - odwróciłam głowę w stronę domu, czując na sobie wzrok ojca. Nic mu nigdy nie umknęło.

- Przecież...

- Przesłyszało ci się może.

- Capri wiem o czym mówię.

Elsher, niedługo zrozumiesz, że bardzo istotne jest aby trzymać język za zębami, bowiem wszystkie tajemnice z domu, zabieramy prosto do grobu.

Spojrzałam na okno w kuchni i dostrzegłam ojca, oczywiście, że wszystko słyszał.

- Chodźmy - wyszłam czym prędzej z posesji, żegnając się z Diablo.

Asher na szczęście już nie wypytywał. Im mniej wiesz tym lepiej śpisz.

***

Blondyna od razu gdy mnie dostrzegła rzuciła mi się w ramiona, znałyśmy się bardzo krótko, ale w jej towarzystwie czułam się dobrze, chociaż nie ufałam nikomu, mniej będę dzięki temu cierpieć.

Without Secure PlaceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz