Rozdział 7

5 2 1
                                    

Kiedy wróciłem do domu, czułem mieszankę ulgi i satysfakcji. Michał leżał nieprzytomny w parku, a ja zrobiłem wszystko, żeby nikt mnie nie powiązał z napadem. Oczyściłem narzędzia, spaliłem ubrania i upewniłem się, że moje alibi jest solidne. Wiedziałem, że to była tylko kwestia czasu, zanim ktoś znajdzie Michała i zawiadomi policję.

Kilka godzin później, kiedy siedziałem w salonie, usłyszałem syreny policyjne. Zerknąłem przez okno, obserwując z daleka ruch na ulicy. Wiedziałem, że muszę zachować spokój.

Kilka dni później Ania wróciła z wycieczki szkolnej. Kiedy weszła do domu, wyglądała na zmęczoną, ale zadowoloną z wyjazdu.

– Jak minął wyjazd? – zapytałem, starając się brzmieć naturalnie.

– Było dobrze. Dużo atrakcji i gonienia za młodzieżą. – odpowiedziała, siadając obok mnie. Uśmiechnęła się. Promiennie, tak jak dawniej. - Ale sam wiesz, że to lubię. A jak tutaj? Co u ciebie?

– W porządku. Pracowałem nad projektem – skłamałem, próbując ukryć narastające we mnie napięcie.

###


Kilka dni później, telefon Ani zadzwonił. Spojrzała na ekran i zobaczyła, że dzwoni Magda. Odebrała i po chwili jej twarz zbladła.

– Co się stało? – zapytałem, udając zaniepokojenie.

– Michał... Michał zmarł w szpitalu. Miał poważne obrażenia, nie udało się go uratować – odpowiedziała Ania, jej głos drżał.

Udałem zaskoczenie i smutek. – To straszne. Jak to się mogło stać?

Ania była zdruzgotana. Spędzała dużo czasu u Magdy, pomagając jej w trudnych chwilach. Ja starałem się trzymać z boku, unikając zbytniego zainteresowania.


###

Następne dni były pełne niepokoju. Policja rozpoczęła dochodzenie, przesłuchując wszystkich sąsiadów. Starałem się zachowywać normalnie, ale wewnętrznie byłem spięty. Wiedziałem, że muszę być ostrożny.

Pewnego dnia, policjanci zapukali do naszych drzwi. Otworzyłem, starając się wyglądać na spokojnego.

– Panie Tomku, chcielibyśmy zadać kilka pytań dotyczących napaści na pana Michała – powiedział jeden z nich.

– Oczywiście, proszę pytać – odpowiedziałem.

Policjanci zadawali pytania o moje relacje z Michałem, moje alibi na wieczór napaści. Odpowiadałem pewnie, trzymając się swojego przygotowanego scenariusza. Kiedy skończyli, odetchnąłem z ulgą.

###


Wieść o napaści szybko rozeszła się po osiedlu. Sąsiedzi byli w szoku, a Magda była zdruzgotana. Ania spędzała dużo czasu u niej, pomagając jej w trudnych chwilach. Ja starałem się trzymać z boku, unikając zbytniego zainteresowania.

Jednak Ania zaczęła być podejrzliwa. Zauważyła, że coś jest nie tak. Pewnego wieczoru, kiedy wróciła do domu, spojrzała na mnie z narastającym gniewem.

– Tomek, czy ty masz coś wspólnego z tym, co się stało Michałowi? – zapytała, jej głos drżał.

– Co? Jak możesz tak myśleć? – odpowiedziałem, starając się brzmieć oburzony.

– Twoje zachowanie, twoje obsesje... To wszystko jest dziwne – powiedziała, jej oczy pełne łez.

– Ania, proszę cię, to nie ma sensu. Kocham cię i nigdy bym cię nie skrzywdził – starałem się ją uspokoić, ale w głębi duszy wiedziałem, że nasza relacja jest na krawędzi.


###

Kilka tygodni później, policja wróciła. Tym razem z nakazem przeszukania naszego domu. Znaleźli dowody, które przeoczyłem.

Mikroskopijne elementy tkaniny płaszcza Michała na mojej kurtce i spodniach. Znaleziono też narzędzia, których użyłem do napadu. Moja Ania i sąsiedzi dołożyli motyw.

Tego dnia zostałem aresztowany i wyprowadzony z domu na oczach mojej żony, która patrzyła na mnie z mieszaniną gniewu i rozpaczy.

– Tomek, jak mogłeś? – zapytała, jej głos był pełen bólu.

– Musiałem to zrobić, Ania. Nie miałem innego wyboru – odpowiedziałem zimno, nie przepraszając za swoje czyny.


###

Proces był szybki. Dowody były niepodważalne. Zostałem skazany na długoletnie więzienie za morderstwo Michała. Ania, nie mogąc znieść życia z kimś, kogo nie rozpoznawała, wniosła pozew o rozwód.

Siedząc w celi, myślałem o tym, jak zmieniło się moje życie. Nie było we mnie żalu ani skruchy. Była tylko zimna satysfakcja, że Michał zapłacił za to, co mi zrobił. Straciłem wszystko, ale w moich oczach to była cena, którą warto było zapłacić.

To była moja walka, moja zemsta. I choć siedziałem za kratami, czułem, że wygrałem.

KlinczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz