1.

89 6 14
                                    

Możecie włączyć sobie do tego rozdziału piosenkę I Found


Przepłakałam całą noc. Dla mnie żadna nowość.

Była piąta trzydzieści.

Wstałam jak codzień, umyłam się i wyjęłam z szafy zwykłe czarne jeansy razem białym swetrem z dekoltem w v, nałożyłam na twarz tonę korektora by zakryć sińce pod oczami i pomalowałam rzęsy, nałożyłam róż bym nie wyglądała jak trup którym jestem i zgarnęłam torbę do szkoły.

Ojciec był już w pracy więc niczym się nie martwiłam, ale zaraz zdałam sobie z czegoś bardzo ważną sprawę.

Nie ma Elvisa.

Dzwoniłam do niego cały czas a on nie odebrał ani jednego połączenia.

Łzy znów pojawiły się w kącikach moich oczu lecz szybko się ich pozbyłam.

Ubrałam zwykłe białe buty i wyszłam na pole. Weszłam do garażu gdzie stało pełno aut ale ja podeszłam do tego mojego.  Białe, niskie Audi.

Zerknęłam na telefon a na wyświetlaczu pojawiło mi się powiadomienie od Crystal.

Crystal: O której będziesz w szkole?

Spojrzałam na godzinę, a że była już szósta piętnaście odpisałam jej:

Maddy: Za około piętnaście minut.

Zablokowałam ekran i odpaliłam silnik.

Crystal była moją przyjaciółką. Jedyną.
Mimo, że byłam dosyć popularna to nie lubiałam zawierać nowych znajomości. Oczywiście nie zabraniałam tego Crystal. Ona mogła mieć przyjaciół ile tylko chce. Tyko żeby mnie w nie nie wplątywała.

Chciałabym mieć więcej przyjaciół, ale nie mogłam.
Miałam powody.

Stanęłam na czerwonym świetle i odwróciłam wzrok z jezdni na pas obok mnie.

Zauważyłam czarnego nissana a za jego kółkiem siedział nasz słynny foodbolista! Hayden Wood. Cudowny, arogancki, chamki i totalny red frag.

Nasze spojrzenia się skrzyżowały i dostrzegłam jego granatowe tęczówki.
Chłopak miał roztrzepane na wszystkie możliwe strony czarne włosy i zwykłą czarną koszulkę.

Pościł mi oczko a ja przewróciłam oczami i prychnęłam.
Może inne na niego lecą, ale nie ja!

Gdy zapaliło się zielone światło spokojnie i jak przyzwoity człowiek ruszyłam w dalszą drogę.
Za to Hayden ruszył z piskiem opon zostawiając po sobie czarny dym spalinowy.

Ponownie przewróciłam oczam i skupiłam się na drodze.

Zaprarkowałam pod szkołą i wysiadłam z samochodu. Otuliłam się mocniej swetrem bo owiał mnie zimny wiaterek.

Przybrałam maskę najszczęśliwszej dziewczyny na świecie gdy przekroczyłam próg szkoły.

Miałam ochotę płakać. Jak zawsze gdy tu byłam. Zwinęłabym się w kulkę i płakała. Najlepiej w pierś mojej mamy.
Jak już nie miałam siły i nie było mnie w moim łóżku lub w najciemniejszym kącie w szafie to płakałam w łazience, w kałóży moich łez i krwi.

Cicho. Płakałam cicho.
Tak by nikt nie słyszał...

Szłam korytarzem i patrzyłam na te wszystkie oceniające spojrzenia, z oczu tych wszystkich ludzi można było najnormalniej w świecie wyczytać myśli takie jak:

Don't blame me || ZAWIESZONE Where stories live. Discover now