Stąpałam po schodach za Jasper'em. W milczeniu podążałam za nim. Delikatnie rozglądając się po klatce schodowej. Wszystkie drzwi wyglądały identycznie, brązowe z złotą klamką. Schody wydawały mi się nie mieć końca. Od momentu podjechania pod blok szłam tylko po schodach. Nie miałam nawet okazji dobrze rozejrzeć się po okolicy.
Zatrzymałam się gdy do moich oczu dotarło światło. Spojrzałam w stronę źródła, z którego wpadały promienie ciepłego słońca. Duże okno, nie wiem jak mogłam je ominąć. Spojrzałam na postać starszego brata, który wchodził na kolejne piętro. Podeszłam do okna, wyglądając przez nie. Liczyłam, że zobaczę morze, jednak go nie widziałam.
Mieszkanie Jasper'a było za daleko. Szkoda, dużo o nim słyszałam, jak i o plaży. Wyobraziłam sobie siebie spacerującą po plaży w promieniach zachodzącego słońca. Jakie to musiało być cudowne uczucie. Czułabym się wolna, sama i w końcu spełniona. Bez ograniczeń, niczyjej kontroli. W końcu poczułabym niezależność. Wyrwałam się z rozmyślań. Czując ciepło promieni słońca, które delikatnie muskało moją skórę przez szybę, sprawiając ogromną przyjemność. Dochodziła już godzina dziewiętnasta a mimo to pogoda sprawiała wrażenie idealnej na spacer. San Diego było dużo przyjemniejsze, niż deszczowy Londyn. Gdyby nie fakt, że muszę mieszkać z bratem, zaaklimatyzowałabym się.
Chwilę jeszcze stałam w bezruchu. Poczułam na sobie czyjś wzrok. Oderwałam się od okna, poprawiając plecak, który miałam na ramieniu. Rozejrzałam się, jednak nikogo nie dostrzegłam. Może to Jasper? Tak, pewnie czeka na mnie w mieszkaniu a ja stałam, wpatrując się w słońce jak nawiedzona. Ruszyłam w stronę schodów. Zatrzymałam się przed drzwiami. Były otwarte. Wolnym krokiem ruszyłam przed siebie.
Wchodząc na korytarz czułam ciężar w powietrzu, nie był on spowodowany panującą atmosferą. Tutaj czymś jebało i nie był to zapach spalonego obiadu. Miałam wrażenie, że unosi się jakiś dym. A może mi się wydawało? Nadal stałam na korytarzu wpatrując się w okropne ściany koloru brązowego. Czego mogłam się spodziewać po Jasperze. On nigdy nie miał wyczucia smaku. Nie wiem ile tak stałam, aż nagle brat wychylił się i obdarzył obojętnym spojrzeniem.
- Będziesz tak stała ? Czy ruszysz dupę i wejdziesz do środka?- wyraz jego twarzy stawał się coraz bardzie poirytowany. Zrobiłam krok do przodu.- Tylko drzwi zamknij, nie chcę by sąsiedzi się gapili. Te szuje nie muszą wchodzić z butami w moje życie- skomentował, wracając do pokoju.
Zamknęłam drzwi, tak jak o to prosił. Weszłam do salonu, który był wyjątkowo duży. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy były turkusowe ściany. Turkusowe, jakie diabli go podkusiły na taki kolor
- Co ci odjebało by robić takie ściany- skomentowałam, przenosząc wzrok na Jasper'a, który sprawdzał cos w telefonie.
- Podobały mi się, tobie nie muszą- rzucił, nawet na mnie nie patrząc.
Przewróciłam oczami, zakładając ręce na piersi. Odwróciłam głowę w drugą stronę. Chciałam rozejrzeć się bardziej po moim domu ale usłyszałam Jasper'a, który chrząknął. Wlepiłam w niego swój wzrok. Stał oparty o ścianę obok brązowych drzwi. Pociągnął za klamkę i otworzył je. Wzięłam wdech szybko wypuszczając powietrze z płuc. Ruszyłam powolnym krokiem w stronę pomieszczenia, które zapewne było moim pokojem. Jasper kiwnął głową, dając mi znak, że mam tam wejść. Wchodząc do środka poczułam się dziwnie, przynajmniej tu nie śmierdziało.
- Witaj w moich skromnych progach, siostro. Oto twój pokój. Może mały ale do nauki wystarczy- skupiłam na nim swój wzrok, lekko się uśmiechnął. - No rozgość się. Będziesz chciała coś zjeść? - spytał nadal udając uśmiech.
- Nie, dzięki. Jadłam- nie siliłam się nawet na uśmiech. Patrzyłam na niego pustym wzrokiem, czekając aż sobie pójdzie. Nie lubiłam kiedy był blisko.
CZYTASZ
Darkness Brought US Together
Mystery / Thriller"Taniec diabła z aniołem napisany, ku pokrzepieniu złamanego serca, które skamieniało, wyrzucając klucz. Dla każdego kto stracił duszę i już jej nie odzyskał. Ale odnajdzie ją właściwa osoba, która jest zapisana na gwiazdach." Ale czy w tym przypadk...