✏3✏

36 4 0
                                    

~Weronika~

Po jego rozkazie, wynieśli mnie siłą z domu. Wyrwałam się, krzyczałam na całe gardło. Żeby ktoś mi pomógł, lecz żadnej pomocy nie dostałam. Kiedy dostrzegłam że chłopak z dredami otwiera tylnie drzwi, z całych sił zaparłam się nogami. Ciemno włosy zmocnił uścisk, i pchnął do przodu. Kiedy byłam milimetry od wnętrza pojazdu, podniosłam szybko nogi, i z całych sił ile jeszcze miałam, zaparłam się o siedzenie.
Ten drugi widząc że sobie nie radzi mną, chwycił mnie za moje nogi, i bez problemu rzucili mną na tylnie siedzenia.
Jak poparzona rzuciłam się do drzwi które były z drugiej strony, lecz w nich stał już blondyn.

Wiedziałam jedno, mam przejebane.

Z przerażeniem ruszyłam na przednie siedzenia, lecz poczułam jak czyjeś ramiona mnie zatrzymują, i przyciągają do siebie.
Nim się obejrzałam wszyscy byli już w środku. Siedziałam pomiędzy blondynem, a tym drugim co mnie wepchał. Za kierownicą jakiś gościu, a obok niego on.
Siedział prosto, patrząc przed siebie. Jakby nic się nie stało. Jakby porwanie i zabójstwo nie miało miejsca. Kiedy wjechali na ulicę, obejrzałam się za siebie. Za nami jechał jakieś ciemne auto. Zapewne jego ekipa.
Dlaczego oni to zrobili? Kim oni byli? Dlaczego mój tata ich znał ? Bo napewno od tak by tego nie uczynili. Dlaczego mnie porwał?
Zbierało mi się na szloch. Wciąż przed oczami miałam ten nóż, i jego zabijającego moich bliskich.
W mojej głowie krążył głos. Walcz. Więc go posłucham.
Zaczęłam kopać w siedzenia, a rękami uderzyłam w kierowcę. Krzyczałam na całe gardło. Kiedy dotknęłam policzka chłopaka, podrapałam go z całych sił. Przez cios  który zadałam zatrzymał natychmiast auto, i złapał się za bolące miejsce. Wzięłam głęboki wdech, i z całej siły z pięści uderzyłam blondyna który siedział tuż obok mnie. Złapał się za nos. Chciałam uczynić to samo temu drugiemu, ale dostałam cios w brzuch. Zabrakło mi tlenu. Szybko się skuliłam aby zmniejszyć ból który promieniował po całym brzuchu. Do moich oczów napłynęły łzy.

- Spokój ! - krzyknął ich szef. - Jedź - rozkazał.

Kiedy ponownie ruszył, skulona oparłam się o oparcie siedzenia. Byłam w totalnej dupie.
Kątem oka, zauważyłam jak dreciaż, wyciągnął z plecaka gruby sznur.
Kiedy zbliżył materiał w moją stronę, cała się spiełam, aby być gotowa do walki.

- A tylko spróbuj, a mocniej dostaniesz - powiedział wściekły.

Przez strach, dałam mu się związać. Zerknęłam na bruneta który siedział przed nami. Był cichy, jakby myślał.
Co teraz będzie ze mną? Czy oni mnie zabiją?
Po parunastu minutach, siedziałam cicho, patrząc na swoje buty. Myślałam jak uciec. Jak rozwiązać te cholerne sznury. Lecz w tym samochodzie nic nie było takiego ostrego. No oprócz noża. Który brunet schował go w zagłówku samochodu.
Kątem oka zauważyłam że brunet  odwrócił się w moją stronę. Lecz ja udawałam że tego nie widzę. Bałam się. Tak cholernie się bałam. Przełknęłam gulę która ciążyła mi w gardle.

- O czym tak myślisz? - odezwał się.

Zignorowałam jego pytanie. Wciąż patrzyłam na swoje buty.
Chłopak wrócił do poprzedniej pozycji.
Zerknęłam na niego. Muszę wiedzieć jak się nazywa. Jeśli ucieknę to powiem policjantą. A dzięki temu będzie im lepiej go złapać.
Lecz jak miałam zapytać? Przecież go przed chwilą totalnie olałam. Może mi nie odpowiedzieć na pytanie.
Oblizałam usta z nerwów.

- Jak masz na imię? - zapytałam.

Czułam jak moje serce przyśpiesza, a dłonie pocić.
Zerknął na mnie przez ramię. Zjechał wzrokiem po moim ciele, od góry do dołu poczym odwrócił głowę w stronę jazdy.
Pewna że mi już nie odpowie, wpuściłam głowę. Ale do moich uszów doszedł dźwięk jego głosu.

Król Mafii Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz