ROZDZIAŁ VII

39 2 0
                                    

Mekambe pov:

Oczywiście, nie zatrzymałem się w pokoju Kantego na zawsze, tylko na parę chwil, dopóki sytuacja z polaczkami się nie uspokoiła. Rzecz jasna nie chciałem być tym słabszym i im tak o odpuścić, dlatego zemściłem się. W każdym razie, próbowałem, póki ten Szczękoszczółek (Szczena) wszystkiego nie zepsuł, jak zwykle.

Otóż, gdy polaczki mieli trening, a Probierz poszedł wyjaśniać coś z Zalewskim i z tym drugim (co wygląda jak Louis z epoki lodowcowej) do szatni, ja zawołałem Zielińskiego, gdyż znał się na ziółkach, i Szymańskiego (bo plotki głosiły, że był szamanem) do siebie.

- Polaczki, słuchajcie, ja wiem, że się nie lubimy, ale proszę bardzo... - wręczyłem im worek pełen vdolców, po tej interakcji od razu się z nimi lepiej rozmawiało. - Okej, teraz może mnie wysłuchacie bracia moi. Mam do was pewną sprawę. Czy to prawda, że wasze duo to szaman i diller?

Przytaknęli. A więc kontynuowałem moją wypowiedź.

- Moglibyście mi pomóc w takiej jednej sprawie? Problem polega na tym, że Za... srany Griezmann mnie wkurzył i trzeba na nim jakiś rytuał z udziałem dobrych ziółek odprawić. Pomożecie mi?

No i ofc ci posiadacze obywatelstwa polskiego poszli na to. Gdy do rytuału zamiast zdjęcia Antoniego dałem taką hot że aż not focie Nicoli, wmówiłem im, że to tylko po to, aby jego urodą umilić nasze rzucanie zaklęć. Koniec końców i tak nafaszerowali się przed spotkaniem ziółkami, więc nawet nie zauważyli, gdy do środka koła narysowanego keczupem (miała być krew ale kolor ten sam więc chyba różnicy wielkiej nie robi) wstawiłem tamto zdjęcie.

Potem było już tylko dziwniej. Dembele miał traumę po akcji z Kante jako Batmanem, a to wydarzenie tylko ją pogłębiało, więc poszedł do kibla. Wokół kółka rozstawili jakieś świece, kazali mi się przebrać w sukienkę i jakieś chusty (wyglądałem jak gej ale dla oczekiwanego rezultatu warto było), a gdy sami też się już ubrali, podpalili kadzidełka z dziwnymi dymami (pewnie wywołanymi tymi ziółkami od Zielińskiego), puścili jakąś muzykę brzmiącą podobnie do Jiafei, i kazali mi to śpiewać a do tego kręcić się w kółko trzymając się z nimi za ręce.

I jakby i tak mało się tam odwalało, do pokoju wbiła święta trójca; Szczena (oczywiście nie mogło go tam zabraknąć), Nicola i jakaś laska, nawet hot. Już miałem się drzeć, ale Ousmane zaczął to robić przede mną.

Nie wiedziałem, jak zareagować, więc po prostu stałem w miejscu, niczym Zalewski przy pierwszym (i miałem też wtedy nadzieję że ostatnim, lecz niestety) spotkaniu ze mną. Gdy zauważyłem, że lampi się na zdjęcie stojące w środku okręgu, szybko zasłoniłem je nogą, lecz tak czy siak i tak już pewnie było po ptakach.

Nicola pov:

To uniwersum jest jeszcze bardziej randomowe niż Warszawa podczas wizyty Speeda! Żabojad, Zielu i Sebix (pewnie od początku trzymają z Bagietkami i to oni donieśli na mnie i Kacperka trenerowi, konfidenty) odprawiali dziwne rytuały na mojej hot foci w jeszcze dziwniejszych strojach (pewnie ludowych tego Żółwia) do piosenek jakiejś Jiafei lub innej chińskiej babki, a z kibla było słychać krzyk Dembele "Pomocy! Skibidi Łukasz mnie atakuje!".

Wszyscy stali w miejscu, tak byli zszokowani obecnymi zdarzeniami. Wtedy poczułem w sobie moc Samca Alpha, którą prawdopodobnie przekazał mi potajemnie Wojtuś. Miałem w dupie wszystko, a właściwie to mój mózg pomimo tego, jak mądry był, już nie wyrabiał.

Przeszedłem pewnym krokiem przez środek tego okręgu, aby złapać Mbappe za tą jego koszulkę z abibasa i wyciągnąć z niego, gdzie jest mój ziomek, ale zanim zacząłem drzeć jape... Pocałował mnie. Mekambe. Mnie. Pocałował.

Kylian pov:

Ja... sam nie wiem, co się stało. Gdy zauważyłem, że Loczek zbliża się w moją stronę, już byłem gotowy do ataku, lecz gdy przekroczył krąg z keczupu i świeczek, coś we mnie pękło.

Miałem wrażenie, jakby w jednej sekundzie był moim największym wrogiem, a w drugiej - miłością życia. Normalnie enemies to lovers ale wersja speed run. Starałem się wymyśleć, przez co mogło się tak stać, ale mózg nie mózgował. Za to serce sercowało i jedyne czego chciałem w tamtej chwili to Nicola, dlatego gdy był dość blisko mnie wykorzystałem okazję.

Mógłbym tak wieczność, aczkolwiek on odsunął się ode mnie i wybiegł.

- Nicola! Proszę, stój, wysłuchaj mnie!

Ale że mój misiaczek (który był nim od niecałej minuty) mi tak o ucieka? O nie nie nie, nie pozwole na to, tym razem mi nie ucieknie.

Szczena i ta druga lasia byli tak oszołomieni, że nawet nie stawiali oporu, gdy opuszczałem mój pokój, więc przecisnąłem się przez nich i popędziłem za Zalewskim.

Szczęsny pov:

Nie mogłem stać w miejscu i patrzeć na to wszystko jak na darmowy spektakl, trzeba było działać, taka moja rola. I nie ma, że odwaliło się tu więcej w ciągu minuty niż w całym moim życiu, musiałem wziąć się w garść i ruszyć tyłek z miejsca.

Najpierw próbowałem podjąć się dialogu z Zielińskim i Sebą. Byli naćpani, ale i tak wyciągnąłem z nich tyle, ile musiałem. Odprawiali jakiś rytuał na Griezmannie, a reszty nie potrafili wyjaśnić, więc ja z moim ohio giga brainem domyśliłem się reszty sam.

Prawdopodobnie Żółwik przekupił chłopców, żeby odprawili rytuał na Nicoli, lecz wmówił im, że będzie to Antonie, a oni rzecz jasna bezproblemowo mu uwierzyli. Jeszcze Piotrek, znając tego idiotę, nasypał nie tych ziółek co trzeba do kadzidełek, dlatego teraz mamy tak tragiczne efekty.

Poszedłem do toalety. Na podłodze leżał Ousmane który najprawdopodobniej dostał zawału, gdyż mój (jak już z resztą wcześniej wspomniałem) kolega postanowił się pobawić w skibidi toaletę.

- Wyłaź z tego kibla, nie czas na żarty, trzeba odnaleźć Mambeppe i Nicolę.

- To już nie Kacpra? Ta szma... emmm... Nicol ich też porwała?

Ja nie mogę. Z kim ja żyję.

- Jeśli wyjdziesz z kibla, porozmawiam z tobą na poważnie.

Przysięgam, gdybym nie potrafił tak dobrze ukrywać emocji, już na samym początku tej irytującej rozmowy spłukałbym go.

Po tym, jak opowiedziałem mu wszystko, o mało nie stało się z nim to samo, co z facetem na podłodze obok nas.

- A co z Nicol i Kacprem? Nie możemy zostawić ich sprawy tylko dlatego bo Żabojada opętało!

- Dobra, lepiej cichaj tam i rób mewing, ja jestem Sigma i wszystkim się przecież zajmę.

Tak jak powiedziałem, tak się stało. Wyszliśmy z tego pomieszczenia, w którym aż na kilometr śmierdziało patologią, i wyruszyliśmy na poszukiwanie Nicoli. Nicol nie było już w tamtym pokoju, i jak się domyślacie, znalazła naszego bratka przed nami.

Odnaleźliśmy ich bez problemu w pokoju numer 66. Drzwi były otwarte, więc zajrzeliśmy do środka, a oni na szczęście nas nie zauważyli, więc mogliśmy się przysłuchać ich rozmowom niczym z Trudnych Spraw.

By The Way Mambeppe był już przyklejony do ściany taśmą klejącą (i że ten Loczek się jeszcze nie skapnął kto jest sprawcą porwania), a ta wariatka siedziała na łóżku nad płaczącym Zalewskim.

- Ale jak to... naprawdę, jeśli Kacper się nie znajdzie, chcesz na zawsze odejść z kadry?

-----------------------
Wiem, że miało być w dzień, ale to szczegół. Do następnego! I z góry sorki za wszystkie błędy jakie mogą tu się pojawić, ale pisałam to już półprzytomnie o 2 w nocy i nie chcę mi się sprawdzać!

Zakazana miłość - Mekambe x ZalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz