Sztuka zapomnienia

156 15 38
                                    


Matematyka nigdy nie była moją mocną stroną, niestety ten przedmiot również musiałam zaliczyć. Siedziałam w ławce, wpatrując się w tablicę i modląc się, aby tym razem profesor Riley wybrał kogoś innego do rozwiązania zadania. Lubiłam go, a on karał mnie na każdej lekcji, wybierając mnie do rozwiązywania tych głupich zadań z pierwiastkami. Twierdził, że to dla mojego dobra, ale prawda była taka, że jedynie się tam kompromitowałam.

Nauczyciel obrzucił wzrokiem całą klasę, a jego wzrok oczywiście zatrzymał się na mnie. Jęknęłam męczeńsko pod nosem i schowałam twarz w dłonie. Po chwili jednak usłyszałam jego głos, który wywołał Emmę Wetterson do odpowiedzi. Odetchnęłam z ulgą, skupiając swoją uwagę na tablicy. Wiedziałam, że muszę się przyłożyć do nauki. Za kilka miesięcy czekały mnie egzaminy, od których zależała moja przyszłość. A przecież tak bardzo zależało mi, żeby w końcu wyrwać się z tego miasta i zacząć wszystko od nowa.

— Tak nie powinno być sześć pierwiastków z dwóch? — zapytałam, marszcząc brwi.

Profesor odwrócił głowę w stronę tablicy, usilnie myśląc nad moim pytaniem. Po chwili spojrzał na mnie i kiwnął głową z uznaniem.

— Zgadza się, Williams — odparł. — Może chcesz dokończyć zadanie?

— Nie ma takiej potrzeby — przerażona pokręciłam głową. — Emma na pewno świetnie sobie poradzi.

Riley z rozbawieniem pokręcił głową, a następnie wrócił do oceniania testów. Obiecałam sobie, że więcej się nie odezwę, nawet jeżeli widziałabym masę błędów na tablicy.

Kolejne minuty lekcji minęły dość szybko. Kiedy wybrzmiał dzwonek, zebrałam swoje rzeczy i ruszyłam w stronę wyjścia z klasy. Skinęłam głową na pożegnanie nauczycielowi i opuściłam salę lekcyjną. Korytarz był przepełniony uczniami. Skierowałam się w stronę swojej szafki, jednak nie było mi dane dotrzeć do niej w spokoju. Na drodze stanęła mi Emma wraz ze swoją przyjaciółką Kate. Obrzuciłam dziewczyny obojętnym spojrzeniem, czekając na rozwój sytuacji.

— Zawsze masz tak dużo do powiedzenia? — warknęła Emma, robiąc krok w moją stronę.

Spojrzałam na dziewczynę z rozbawieniem, parskając pod nosem. Nie mogłam uwierzyć, że ma do mnie pretensje za sytuację, która miała miejsce na lekcji. Przecież to było głupie. Jednak postanowiłam grać w jej grę.

— Zazwyczaj — odparłam, wzruszając ramionami. — Masz z tym problem?

— Nie testuj mojej cierpliwości, Williams — syknęła przez zaciśnięte zęby.

— To tynie testuj mojej — odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy. — I nie denerwuj się tak, bo ta pulsująca żyła na czole ci eksploduje.

Wetterson jęknęła oburzona, a na mojej twarzy pojawił się zwycięski uśmiech. Wyminęłam te wariatki i powłóczyłam nogami w stronę mojej szafki. Z daleka dostrzegłam znajomą blondynkę, która namiętnie szukała czegoś w swojej torebce. Podchodząc bliżej, zauważyłam, że Prescott ma załzawione oczy, przez co cholernie się przeraziłam. Podbiegłam do przyjaciółki, układając jej dłoń na ramieniu.

— Co się stało? — zapytałam z troską, delikatnie ściskając jej ramię.

— Oh, nic takiego — uśmiechnęła się. — To alergia.

— Na kurestwo? — zapytałam prześmiewczo. — Też ją mam.

Blondynka roześmiała się, wyciągając ze swojej torebki paczkę chusteczek.

— Na kurz — jęknęła, wyjmując jedną chusteczkę z opakowania. — Zapomniałam wziąć leków i teraz łzawią mi oczy i co sekundę kicham.

— Emi powinna mieć tabletki na alergię. Chodź — nakazałam, łapiąc Prescott za rękę i pociągnęłam ją za sobą.

The mess inside meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz