ROZDZIAŁ 1

11 1 1
                                    

Po godzinie drogi wysiadłam z ubera, zapłaciłam kierowcy i zamknęłam drzwi. Ruszyłam w stronę wejścia do akademika ciągnąc walizkę, wspięłam się po kilku schodkach, pociągnęłam za klamkę i weszłam do środka. Od razu udałam się do swojego mieszkania, które miałam dzielić z dwiema dziewczynami.

Po wejściu zauważyłam dwie blondynki, jedna siedziała na kanapie natomiast druga robiła coś w kuchni.

- hej, jestem Olivia Martinez - przedstawiłam się czym zyskałam ich uwagę

- hej, ja jestem Amber Stone - przedstawiła się jedna - a to jest moja siostra Veronica Stone

- hej - spojrzała na mnie Veronica posyłając promienny uśmiech, który odwzajemniłam po czym wróciła do robienia czegoś w kuchni, a ja weszłam do wolnej sypialni gdzie zostawiłam walizkę.

Pokój nie należał do najmniejszych, ale nie był też ogromny. Na środku pod oknem stało dwuosobowe łóżko, po obu stronach ustawione były dwie małe szafki nocne, w rogu stała średniej wielkości szafa na ubrania, a obok były rozsuwane szklane drzwi na balkon. Powyjmowałam wszystkie ubrania z walizki i włożyłam je do szafy, rzeczy takie jak szczoteczka, pasta do zębów, suszarka, ręczniki i inne tego typu przedmioty zaniosłam do łazienki, i ustawiłam na osobną półkę bo z tego co zauważyłam wszystkie trzy miałyśmy osobne półki.

Wyszłam z łazienki, podeszłam do drzwi gdzie zostawiłam trampki i zaczęłam je wkładać

- idę do sklepu - poinformowałam - chcecie coś?

- możesz mi gumy do żucia kupić - powiedziała Amber - potem ci oddam

- okej, a ty Veronica chcesz coś? - zapytałam  na co blondynka pokręciła przecząco głową

Wyszłam z akademika, włączyłam lokalizację w telefonie żeby się nie zgubić i podążałam w stronę najbliższego sklepu. Mówiąc kasjerce "dzień dobry" zaczęłam przemieszczać się między alejkami dopóki nie odnalazłam tej z gumami do żucia. Wzięłam jedne i podeszłam do kasy

- to wszystko? - spytała kobieta

- energetyka jeszcze - oznajmiłam, ekspedientka od razu podeszła do półki z energetykami

Wróciła do kasy i odstawiła napój na ladzie, podałam jej banknot zgarniając zakupy, i wyszłam ze sklepu.

****

Przekręciłam klucz w drzwiach, weszłam do mieszkania, zdjęłam buty i rzuciłam je niedbale w kąt. Dziewczyn nie było więc produkt zakupiony dla Amber odłożyłam na blacie kuchennym, weszłam do swojej sypialni a następnie przeszłam na balkon. Stanęłam przy balustradzie, otworzyłam energetyka i zaczęłam go pić oglądając piękny zachód słońca, po paru minutach dostrzegłam pewną osobę. Był to Aiden wchodził właśnie do akademika, poczułam wibracje w kieszeni wyciągnęłam telefon i go odblokowałam, dostałam wiadomość od Amber z pytaniem czy mogłabym wyrzucić śmieci bo ona zapomniała to zrobić wcześniej. Odpisałam szybko "jasne" i poszłam do kuchni, z kosza na śmieci wyjęłam worek, założyłam klapki i wyszłam z mieszkania.

- Olivia? - usłyszałam czyjś głos, zaczęłam się rozglądać we wszystki strony aż ujrzałam mojego przyjaciela - co ty tu robisz?

Przez chwilę patrzyłam na niego jak na idiotę bo co można robić z workiem na śmieci?

- śmieci wynoszę? - odparłam wskazałam na worek, a potem na najbliższy kontener

No błagam typ ma 21 lat, a zadaje głupie retoryczne pytania. Nic się nie zmieniło od czasów dzieciństwa.

- studiujesz tu? - zapytał

Nie kurwa wjebałam się komuś do mieszkania i stwierdziłam, że wywalę śmieci. Za dzieciaka nie wydawał się taki jebięty

- nie, kwiatki podlewam - uśmiechnęłam się  na co chłopak parsknął śmiechem

Podeszłam do kontenera i wyrzuciłam worek, odwróciłam się, Aiden dalej stał w miejscu uśmiechając się szeroko. Najwidoczniej na mnie czekał. Gdy już znalazłam się obok niego zarzucił i rękę na kark i podprowadził do akademika, staliśmy przed budynkiem i rozmawialiśmy o wszystkim co zmieniło się w naszym życiu. O dziwo mimo kilku letniego braku kontaktu rozmowa nie była niezręczna, a wręcz przeciwnie - była bardzo przyjemna i komfortowa. Wyjęłam telefon z kieszeni aby zobaczyć godzinę, 20:00. Chciałabym przypomniać sobie samej, że wyszłam z mieszkania o 17:56.

Tak już jest jak znajomi spotykają się po latach nie widzenia się.

- dobra ja już muszę lecieć, pa - pomachał mi brunet i wszedł do budynku co zrobiłam zaraz po nim.

Amber i Veroniki dalej nie było, ale się tym nie przejęłam bo przynajmniej miałam całe mieszkanie dla siebie. Udałam się do łazienki, zmyłam makijaż i weszłam pod prysznic, gdy skończyłam się myć wytarłam dokładnie całe ciało ręcznikiem po czym ubrałam piżamę, umyłam zęby i wysuszyłam włosy. Weszłam do swojej sypialni i rzuciłam się na łóżko ale przypomniałam sobie, że nic nie jadłam więc poszłam do kuchni.

Zaczęłam grzebać w szafkach w poszukiwaniu czegoś do przękąszenia jednak nic nie udało mi się znaleźć.

- ja pierdole przecież ja mam jedzenie w walizce - mruknęłam sama do siebie uderzając się dłonią w czoło, wróciłam do pokoju i rozsunęłam bagaż wyciągnęłam z niego zupkę chińską i zajęłam się wpieprzaniem suchego makaronu. Życie studenckie życie menela. Idź na studia mówili nie jest tak źle, a co ja teraz robię? Walcze o przetrwanie żeby nie zdechnąć z głodu.

Zwlekłam się z łóżka po raz setny aby wyrzucić opakowanie, pogasiłam w całym mieszkaniu światła i stanęłam w progu sypialni, zamknęłam drzwi, i runęłam na łóżko. Okryłam się kołdrą, zacisnęłam dłonie w pięści z nerwów bo zapomniałam zgasić jebanego światła akurat w moim pokoju, wzięłam głęboki wdech a potem wydech wychyliłam się żeby sięgnąć kapcia z podłogi i rzuciłam prosto w włącznik światła. Ku mojemu zdziwieniu zadziałało. Opłacało się ćwiczyć raz na miesiąc na wuefie.

Stwierdziłam, że nie mogę tego tak zostawić i muszę się pochwalić moim nowym osiągnięciem więc napisałam do przyjaciela, który pogratulował mi tego jakże zajebiście trudnego czynu. Jestem z siebie dumna. Odłożyłam telefon, odwróciłam się na bok i próbowałam zasnąć. No właśnie próbowałam bo było to niezmiernie trudne, gdy jakiś jebany komar latał mi nad uchem. Podniosłam się do siadu, zapaliłam lampkę w telefonie i zaczęłam nim machać aby znaleźć delikwenta, który zakłuca mi spokojne zaśnięcie.

- gdzie jesteś arbuzie - zawołałam, zmrużyłam oczy i rozpoczęłam poszukiwanie komara poprzez rozglądanie się po pokoju bo byłam zbyt leniwa aby wstać - no chuju jebany nie utrudniaj mi życia wystarczy, że ja to zrobiłam bo zachciało mi się jakiegoś durnego studiowania. Dobra wiesz co? Gdzie kolwiek jesteś zostań tam i się nie ruszaj, stoi?

Odpowiedziała mi głucha cisza więc uznajmy to jako "tak"

- no i super - z powrotem się położyłam, ale zanim zasnęłam dodałam jeszcze: - dobranoc arbuzie

childhood loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz