ROZDZIAŁ 3

6 1 0
                                    

Pożegnałam się z chłopakami i zamknęłam za nimi drzwi, spojrzałam na wyświetlacz iphone'a, za równą godzinę zacznie się wykład. Dłońmi wygładziłam spodnie i koszulę, a następnie poprawiłam trochę włosy, weszłam do pokoju Amber, podeszłam do łóżka i delikatnie potrząsnęłam jej ramię.

- Amber wstawaj - zawołałam jednak to było na nic - no obudź się! - podniosłam głos mocniej ją potrząsając

Westchnęłam nie mając już sił by dalej próbować ją wybudzić, przeszłam do kuchni z szafki wyjęłam garnek, a z szuflady łyżkę. Z powrotem wróciłam do pokoju blondynki, przystawiłam garnek do jej ucha i z całej siły jaka była możliwa uderzyłam z niego łyżką. Dziewczyna natychmiast poderwała się do siadu przykładając sobie dłoń do serca i zaczęła ciężko dyszeć, gdy tylko przeniosła na mnie swój wzrok zmrużyła złowrogo oczy, a ja się uśmiechnęłam. Dalej posyłała mi pełne wrogości spojrzenie więc podniosłam ręce w geście obronnym

- nie patrz tak na mnie, próbowałam cię obudzić - wzruszyłam ramionami - powinnaś być mi wdzięczna, że nie zaspałaś na wykład

Wyszłam z jej pokoju i poszłam do Veroniki.

- Veronica wstawaj! - krzyknęłam, dziewczyna zaczęła coś niewyraźnie mówić okrywając się bardziej kołdrą, podeszłam do niej i zerwałam z niej pościel na co wystawiła w moją stronę środkowego palca.

Czemu wszyscy dziś tacy nie mili? Ja tylko dbam o to aby nie zaspały na wykłady.

Opuściłam pokój drugiej z sióstr Stone, z korytarza zgarnęłam torebkę i wyszłam z mieszkania. W drodze na uczelnię zapaliłam papierosa, zaciągnęłam się dymem, który chwilę później wypuściłam. Przekroczyłam  próg uczelni zaczynając się rozglądać we wszystkie strony. Jakoś dziwnie tu. Nie byłam przygotowana na takie klimaty. Przez chwilę nawet zastanawiałam się nad tym czy nie wrócić do akademika, ale stwierdziłam, że skoro już tu przyszłam odwalona jak szczur na otwarcie kanału to nie można tego zmarnować. Najwyżej urwę się w połowie.

****

Podążałam w stronę wyjścia, otworzyłam drzwi i wyszłam na zewnątrz. Wyciągnęłam z torebki paczkę fajek i czarną zapalniczkę, włożyłam papierosa między wargi i odpaliłam go, zaciągając się. Nie długo potem znalazłam się tuż przed akademikiem, rzuciłam niedopałek na ziemię i przydeptałam go butem, następnie podniosłam z ziemi i wyrzuciłam go najbliższego kosza. To się nazywa dbanie o środowisko. Pomijmy fakt, że palę, a to zabija świeże powietrze. Liczą się drobne gesty.

Weszłam po schodach na odpowiednie piętro i otworzyłam drzwi do mieszkania. Zdjęłam buty w wejściu i odłożyłam je na małą niską półkę specjalnie na obuwie. Skierowałam się do pokoju, założyłam szare dresy i o kilka rozmiarów za dużą koszulkę. Poszłam do kuchni, otworzyłam lodówkę i zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu czegoś do zjedzenia, ostatecznie wybrałam jogurt, przeszłam do części salonu, usiadłam na kanapę i zaczęłam jeść. Puste opakowanie wyrzuciłam do kosza, założyłam trampki i wyszłam z mieszkania. Usiadłam na schodach przed akademikiem i wpatrywałam się w powoli zachodzące słońce, usłyszałam jak drzwi się otwierając i ktoś siada obok mnie, starałam się to zignorować dalej wlepiając spojrzenie w krajobraz przede mną.

- cześć - odwróciłam głowę z stronę dosyś niskiego głosu i dostrzegłam najmłodszego z braci Hernandez - Victora

- cześć? - odparłam nieco pytająco marszcząc brwi. Widok Victora trochę mnie zdziwił ponieważ nigdy wcześniej go tu nie widziałam - co chcesz?

- nic - wzruszył obojętnie ramionami

- aha okej - odpowiedziałam - wiesz gdzie jest Aiden? Nie widziałam go dzisiaj

childhood loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz