Prolog

975 39 5
                                    

Właśnie dopijałam kieliszek mojito, gdy podbiła do mnie kolejna osoba z gratulacjami.

- Niezła robota Rikki, nie sądziłem, że komukolwiek uda się w końcu złapać Deana i jego bandę. Dalej wszystkich zaskakujesz.

- Dzięki Vince - odpowiedziałam swojemu koledze.

Odstawiłam naczynie na stolik, następnie udałam się do mojej przyjaciółki, która stała w innej części mojego średniej wielkości biura. Ludzi było tu od groma. Wszyscy świętowali złapanie słynnej Mafii Blacka, więc trudno było się przez nich przepchać.

Po chwili trudu dostałam się do Suzzy. Czarnoskóra dziewczyna poprawiła swoje bujne włosy i uśmiechnęła się do mnie szeroko.

- Mam już dość tego zgiełku - żaliłam się dziewczynie. Ta tylko zaśmiała się krótko.

- Taka cena dobrej roboty, a pomyśl sobie, że to tylko ludzie z pracy. Jutro wszyscy z Nowego Jorku będą chcieli z tobą pogadać.

Przetarłam oczy.

Na szczęście impreza nie trwała długo po tym, a o pierwszej w nocy nikogo po za mną nie było już w budynku.

Odetchnęłam, złapałam torebkę i opuściłam moje biuro. Udałam się schodami na parter, a następnie skierowałam się na parking, aby zamówić taksówkę.

- Cholera, no nie wierzę - mruknęłam do siebie, bo stojąc na wyznaczonym miejscu zdałam sobie sprawę, że mój telefon został w biurze.

Jak mogłam o nim zapomnieć?!

Westchnęłam ciężko i zawróciłam z powrotem do budynku.

Z niezręcznym uśmiechem wytłumaczyłam sytuację ochroniarzowi przed miejscem mojej pracy, dzięki czemu następnie mnie wpuścił.

Niestety prąd był już wyłączony odkąd wyszłam wcześniej z biura, więc po omacku, niemal łamiąc sobie nogę udałam się po schodach na górę. W pewnym momencie tak bardzo wykręciłam sobie nogę, że zdjęłam szpilki i resztę drogi pokonałam na boso.

Głęboko odetchnęłam z ulgą, gdy w końcu wyczułam znaną mi klamkę należącego do mnie pomieszczenia. Wyciągnęłam z torebki klucz i otwarłam drzwi.

Uniosłem brew, bo na samym wejściu mój wzrok zatrzymał się na podświetlonym ekranie telefonu leżącego na stole. Przymknęłam drzwi i podeszłam do mojego urządzenia. Na jego ekranie widniało imię i nazwisko komendanta Rockwella.
Kliknęłam zieloną słuchawkę.

- Rockwell, czego chcesz? Jest druga w środku nocy - warknęłam jednocześnie przecierając sobie dłonią twarz.

- Przepraszam cię Rikki - zaczął. - Na wstępie jeszcze raz gratuluję ci złapania Deana.

- Dzięki - Po wypowiedzeniu tych słów odczekałam chwilę, z przekonaniem, że komendant przejdzie do setna. Nic takiego nie nastąpiło, jedynie głucha cisza. - I co dalej?...

Zaczęłam przechadzać się po pomieszczeniu, w końcu zatrzymując się przy dużym oknie z widokiem na wielkie miasto. Przyznam, że widok Nowego Jorku nocą jest całkiem zadziwiający, szczególnie z dziewiątego piętra.

- Nie wiem jak ci to powiedzieć... - Zaśmiał się nerwowo. - Wiem, że pewnie masz dość Deana po ostatnich wydarzeniach, jednak prawdopodobnie będziesz musiała znów się z nim spotkać.

Coś jakby stanęło mi w gardle. Miałam znów spotkać się z Deanem?

- To znaczy? Po co? Kiedy? Gdzie?

- Ej, spokojnie...

- Spokojnie? Facet, on dopiero wczoraj prawie trafił mi kulą w łeb gdy ich ścigaliśmy, a ja mam być spokojna na wiadomość, że mam z nim się spotkać?

MAFIA QUEENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz