Rozdział 1 „Apartament dla szczura"

847 38 7
                                    

Cała roztrzęsiona energicznie otwieram oczy i chwilę to trwa, kiedy patrząc na otoczenie okazuje się, że jednak dalej nie śnię.

Przechodzi mnie dreszcz, zlana zimnym potem rozglądam się dookoła.

Jestem w średniej wielkości pomieszczeniu. Ściany są ceglane. W krótszej z nich na przeciw mnie umieszczone zostały metalowe drzwi, a jedyne dwa okna mieszczą się niemal przy suficie. Są niewielkie i zbyt wysoko abym mogła do nich sięgnąć.

Siedzę na materacu leżącym na ziemi. Obok mnie rzucony jest mój płaszcz, butów na obcasie mnie pozbawiono. Przy materacu stoi szafka nocna, a na niej lampka z zepsutym kloszem.

Normalnie cudowny, przytulny domek.

Dopiero w tym momencie zaczynam pamiętać, co się działo. Rozmowa, śmierć Rockwella, uwolnienie Deana.... Dean.

To dlatego był taki tajemniczy i niewzruszony. Wszystko było zaplanowane, on wiedział, że zaraz się stamtąd wydostanie.

Znikąd opuszczają mnie wszystkie emocje, zaczynam płakać, ręce mi się trzęsą, mimo że tak naprawdę to do mnie nie dociera.

Chwila mija, nim się uspokajam.

Staję bosymi stopami na ziemi, a zimno posadzki przeszywa całe moje ciało. Grymas maluje mi się na twarzy.

Przechadzam się po pomieszczeniu.

Ile byłam nieprzytomna?
Gdzie jestem?
Ile tu spędzę czasu?
I czego oni właściwie chcą?!

Moje rozmyślania przerywa nagły dźwięk przekręcania kluczy w drzwiach, przez co przechodzę zawał.

Wchodzi jakiś facet. Ma długą brodę, jednak ogólnie jest łysy. Ma może z maksymalnie czterdzieści lat. Trzyma tackę, na której leży sok w kartonie, pudełko herbatników i jabłko.

Krzyżuję ręce na piersi, a brodacz kładzie tackę na ziemi.

- Gdzie jestem? - pytam, ale ignoruje mnie.

Po prostu wychodzi.

Muszę się jakoś stąd wydostać.

Jestem niemal pewna, że ktoś pilnuje moich drzwi, muszę jakoś go przekonać aby mnie wypuścił choć na moment.

Podchodzę do drzwi. Na pierwszy ogień idzie klasyk, który nigdy i nigdzie się nie sprawdza:

- EJ! Idioci wypuście mnie stąd!!! Heeejjj!!! - wrzeszczę i walę w drzwi. Ręce mnie już bolą, a skórę z kosteczek palców mam zdartą.

- Jak się zaraz nie zamkniesz to cię zwiążę i zakleję gębę - słyszę po chwili ostry głos zza drzwi.

Ostatni raz kopię w nie nogą i odchodzę. Sama nie wiem co robić, jedynie zerkam na przyniesione mi jedzenie.

Jestem bardzo głodna, ostatnie co jadłam to pół bułki z dżemem przed wyjściem z domu.

Czy mogę to zjeść? Czy nie będzie zatrute, czy coś w tym stylu?

Końcowo biorę się za pudełeczko herbatników. Wygląda na szczelnie zamknięte, więc powinno być czyste. W mgnieniu oka pochłaniam dziesięć ciasteczek, które instynktownie popijam sokiem.

MAFIA QUEENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz