41. Jedno pytanie.

3.6K 248 240
                                    

❤️‍🔥HEJKA MALEŃSTWA❤️‍🔥

❤️‍🔥NAPISAŁABYM COŚ, ALE WIECIE CO...?

po prostu czytajcie i zostawcie gwiazdkę.

widzimy się w piekle

***

Denerwujący szelest rozbrzmiał po raz kolejny, gdy próbowałam pozostać na przyjemnej jawie.

Nie miałam pojęcia w którym momencie zapadłam w tak głęboki sen, ale ocknęłam się dopiero teraz. Stęknęłam cicho, próbując się przeciągnąć, ale powstrzymał mnie ból w mięśniach.

Ponowny szelest. Coś połaskotało mój policzek, aż zmarszczyłam czoło.

  - Spokojnie, to tylko ja. - ochrypły głos dotarł do nagłębszych czeluści mego umysłu.

  - Nicholas... - wyszeptałam słabo, przesuwając dłonią po czymś, co dotknęło mojej twarzy.

Wyczułam pod opuszkami palców grube,
pulsujące żyły, a gdy z naprawdę niemałym trudem rozchyliłam zaspane powieki, ku pozytywnemu zaskoczeniu nie oślepiło mnie żadne światło. Zamrugałam, próbując przyzwyczaić wzrok do ciemności, ponownie dotykając dłoni bruneta. Drugą wątłą dłonią przesunęłam po czymś, na czym do tej pory spoczywała.

Wyczułam przyjemnie miękką fakturę, a po szeleście wynioskowałam, że to pościel.

  - C-co z walką?- wykrztusiłam, przypominając sobie o jej istnieniu.

  - Wygrałaś ją.

Przymknęłam powieki z ulgą. Czyli to nie był sen.

  - Gdzie jestem?

  - Zabrałem cię do mieszkania, po tym jak... zemdlałaś. - oznajmił.

Pisnęłam, kiedy coś lodowatego dotknęło mojego czoła, wzdrygając.

  - To tylko zimny okład. - uspokoił mnie, łagodnym głosem. - Nic się nie dzieje. Już po wszystkim.

  - Dlaczego przywiozłeś mnie... tutaj?

  - A wolałabyś, żebym odwiózł cię do domu w
takim stanie i zostawił?

  - Nie, ale...

  - Ostatnio ty się mną zajęłaś, więc przyszła kolej na mnie. - mruknął cicho. - Bonfiacy, zejdź z łóżka. Coś cię boli?

  - Wszystko. - sapnęłam, poruszając się na łóżku, gdy zaczęły do mnie docierać pierwsze afekty.

  - To normalne, twoje ciało jest przemęczone. Wystraszyłaś nas, kiedy zemdlałaś. - stwierdził, przejeżdżając żelowym okładem po mojej
twarzy.

  - Byłam zmęczona, to wszystko...

  - Było cholernie popierdolone i nieodpowiedzialne, Anthea. Mówiłem
ci, że nie powinnaś tego robić, a ty i tak zrobiłaś mi na przekór.

  - Cóż, nie przypominam sobie, abym cię w ostatnim czasie posłuchała.

  - A być może powinnaś zacząć. - burknął nieco chłodniej.

  - Przecież nic mi się...

  - Ale mogło. Kurwa mać, Anthea, zdajesz sobie sprawę co czułem, kiedy tyle razy leżałaś pod nią ledwo się broniąc i walcząc o przetrwanie? Miałem ochotę wejść do tego pieprzonego oktagonu, zniszczyć tą kurwę i cię stamtąd zabrać. Jestem twoim ochroniarzem. Ja pierdolę, zamiast cię chronić, pozwoliłem żebyś weszła na ring i napierdalała się do upadłego. - usłyszałam jak głęboko odetchnął. - Jeszcze nawet nic mi nie powiedziałaś. Po prostu wstałaś i wyszłaś bez słowa. Szukałem
cię i gdybym nie pomyślał, że twój trener może coś wiedzieć, pewnie do tej pory bym nie wiedział gdzie jesteś.

Bloody Sin [ZAKONCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz