36. Nasz koniec.

6.7K 260 216
                                    

HEJKA MALEŃSTWA

PO PRZEBOJACH WITAM SIĘ Z WAMI Z NOWYM ROZDZIAŁEM OSTATNIO MOALAM TROCHĘ ZAPIEPRZ Z NAUKĄ ALE TERAZ W PEŁNI ODDAJE SIĘ BLOODY SIN

moim celem jest wrzucenie epilogu do końca czerwca... czy się uda? może..

w każdym razie dziękuję wam bardzo za waszą aktywność pod rozdziałami dajecie mi po prostu siłę 😭😭😭

DLATEGO JAK ZWYKLE ZOSTAWCIE GWIAZDECZKĘ TERAZ ŻEBY NIE ZAPOMNIEĆ BO TO WIELE DLA MNIE ZNACZY!!

KOMENTUJCIE TEŻ!!

miłego!!

Anthea

Wpatrywałam się we własne odbicie w samochodowej przyciemnianej szybie. Widziałam pełny makijaż, podkreślający moją urodę czarne kocie oko, sprawiające że zieleń moich tęczówek była jeszcze intensywniejsza,
przepięknie ułożone włosy w miliard sprężynek, które dodawały mi ogrom
objętości, chociaż momentami irytująco łaskotały mnie po twarzy.

Czarna długa sukienka opinała moje ciało niczym bandaż, a subtelne wycięcie na prawej nodze dodawało mi seksapilu, ponieważ odsłaniało muśnięte samoopalaczem udo. Sukienka prawdopodobnie ciągnęłaby się po ziemi, gdyby nie to, że wsunęłam na stopy idealnie wypolerowane czarne szpilki,
których budowa obcasa podpierała się na złotych literach YSL. Kreacja miała subtelny dekolt, lecz całe ramiona i obojczyki były odsłonięte, więc założyłam na szyję białe perły z złotą wstawką na środku.

Postanowiłam ostatecznie dzięki namowom stylistek wsunąć na dłonie długie, sięgające mi do zgięcia łokci satynowe rękawiczki, które dopasowały się kolorem do sukni. Chociaż byłam im przeciwna, teraz gdy dłużej się nad tym zastanawiałam, cieszyłam się, że je miałam. Dzięki nim byłam w stanie uniknąć jakiegoś zakażenia z rąk Jegora, albo tym bardziej kiedy będzie próbował mi wepchnąć
pierścionek zaręczynowy na palec. Gdy już zakończy się ten cały cyrk od razu zdejmę je razem z pierścionkiem, który wyrzucę na śmietnik, albo udławię nim tego ruskiego skurwysyna.

Ale widziałam coś, czego nie widzieli wszyscy dookoła.

Widziałam gnijącą roślinę. Bez wody, usychającą z powodu uwięzienia jej w ciasnym, ograniczonym miejscu na rozkwitanie.

Najciszej jak tylko byłam w stanie odetchnęłam. Nie chciałam zakłócać samochodowej ciszy, chociaż i tak była przesycona wiszącym w powietrzu napięciem, które zaraz miało kogoś z nas zamordować po cichu. Wolałam nie zwracać na siebie uwagi.

Kurwa, naprawdę wolałam czasami zostać w cieniu.

Opuszkami palców jeździłam po tkaninie sukienki, próbując gdzieś zdusić niekomfortowe uczucie.

Jak do tego doszło, że siedząc w jednym samochodzie ze swoją rodziną czułam do każdego chociaż skrawek nienawiści i gdybym tylko mogła, uciekłabym przez przednią szybę?

Zerknęłam z pod sztucznych rzęs na plecy Williama, który prowadził swojego czarnego jeepa. Niemal czułam jak jest spięty, chociaż dzieliło mnie od niego kilkadziesiąt metrów. Unikałam jego spojrzenia za każdym razem jak zerkał w przednie lusterko, próbując zblokować ze mną kontakt wzrokowy. Tak, jakby chciał mi coś niemo przekazać, ale... co właściwie mógł mi jeszcze powiedzieć? Z pewnością nic, co zastopowałoby tą popieprzoną sytuację w jakiej się znajdowaliśmy.

Bloody Sin [ZAKONCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz