— TWÓJ CZAS PRAWIE MINĄŁ, CHILDE. Jak się z tym czujesz?
— Chujowo.
Był piątek, dwudziesty dziewiąty września. Tartaglia wiedział, że miał przejebane, więc nawet nie planował wyjścia do Fatui wraz z Signorą (Scaramouche odmówił, oznajmiając, że kupił nową książkę i ma randkę z Dorianem Grayem). Nie licząc obecnego dnia, miał siedemdziesiąt dwie godziny na to, by zrealizować wyzwanie od przyjaciela w tych jebanych włosach obciętych na grzybka (na dodatek w kolorze indygo) i jakieś sto procent szans na to, że to nie wyjdzie. Signora na dodatek stwierdziła, że zniknie na ten czas, bo nie chce za bardzo się w to mieszać, więc rudzielec był skazany tylko i wyłącznie na krasnala, który śmiał się nazywać jego przyjacielem.
I na tego pierdolonego Doriana Greya, o którym Kunikuzushi mówił od rana, twierdząc, że ta durna książka powinna być lekturą obowiązkową na całym świecie, bo jest cudowna i wspaniała.
— W ogóle to dowiedziałeś się jeszcze czegoś od Baizhu?
Od cholernego czwartku Childe zjawiał się u nauczyciela od biologii w sali po lekcjach, by porozmawiać. Praktycznie nigdy nie mówił przyjaciołom o czym rozmawiali, bo to nie było nic ciekawego, lecz tym razem wyjątkowo pokiwał twierdząco głową.
— Zerwali. W sensie Zhongli i ta jego narzeczona. Podobno Xiao w tym trochę namieszał, bo jej nie lubił.
— Czyli jednak masz jakieś szanse. Nieźle — Scaramouche uśmiechnął się lekko, opierając plecy o ścianę. — Myślałem, że skazałem cię na stuprocentową porażkę, ale... Jednak dożyję twojego ślubu z twoim rycerzem na białym koniu.
— Czasami cię nienawidzę.
— Nie ty jeden, uwierz mi.
Childe przez chwilę wyglądał, jakby się nad czymś zastanawiał. Siedział prosto na biurku nauczyciela w pustej sali, wpatrywał się w okno, zmarszczył brwi i w ogóle nie mrugał.
— Gdzie jest Signora? — zapytał w końcu, jakby dostając nagłego olśnienia. Kunikuzushi zaśmiał się jedynie.
— Mówiła, że ma coś do załatwienia z moją siostrą. Przyjdzie na drugą lekcję.
— Podziwiam ją za te chęci spiskowania przed szkołą, serio. Mi by się nie chciało.
— Tobie zawsze się nic nie chce.
Prawda była taka, że najprawdopodobniej nawet sama Signora nie wiedziała co dokładnie chciała od Ei — po prostu o trzeciej w nocy napisała do Scaramouche'a z pytaniem czy ta będzie rano w domu, bo musi porozmawiać z kimkolwiek, jak to określiła i na pytanie o to, czego od niej chce, wysłała emotkę malowania paznokci. A mówili, że to Enigmę trudno rozszyfrować.
— A tak właściwie, jak tam twój związek z Kazuhą?
— Myślę, że cała ta akcja jest... W miarę okej, jak na razie. Ma zamiar mnie w niedzielę przedstawić swojej rodzinie — Scaramouche uśmiechnął się krzywo. — A teraz moja kolej na pytanie. Jak tam twoja psychika, gdy ogarnąłeś, że masz czas do pierwszego na wyznanie miłości dyrektorowi?
— Wiesz, kurwa, zajebiście. Nigdy nie czułem się lepiej.
— Tylko weź się nie popłacz, bo znowu będę musiał prać bluzkę ujebaną twoimi smarkami.
— A weź się pierdol.
— Z tobą? Dzięki za ofertę, ale nie skorzystam.
***
Signora tymczasem kopnęła nogą (na której miała swoje idealnie wyczyszczone czarne szpilki ze złotymi dodatkami) w drzwi wejściowe do domu rodziny Scaramouche'a, nie spodziewając się, że faktycznie się otworzą. Jak na zawołanie, na końcu długiego korytarza pojawiła się Ei, najprawdopodobniej zaalarmowana nagłym hałasem. Miała na sobie czarne dresy (należące do swojego młodszego brata, oczywiście), purpurowy stanik sportowy oraz kapcie w kształcie misiów koala. Nie wyglądała na zadowoloną, ale nawet to nie powstrzymało blondynki przed wtargnięciem do domu Scaramouche'a.— Mam sprawę — oznajmiła, stając jakiś niecały metr przed fioletowowłosą.
— Niesamowite — Ei uniosła lekko brwi, pozostawiając resztę twarzy bez jakichkolwiek emocji. — Nie zgadłabym.
— Przestań się zachowywać jak swój durny brat — blondynka westchnęła, wyraźnie załamana tym, jakie wielkie jest podobieństwo między Ei, a granatowowłosym. — Jestem Signora, przyjaciółka Scary. Pewnie wiesz o zakładzie, a jak nie to chuj z tym, musisz mi pomóc.
Oczywiście starsza dużo słyszała o Signorze i czasami zdarzyło jej się wymieniać jakieś informacje w wiadomościach na Instagramie, lecz nigdy przedtem nie spotkały się twarzą w twarz, na dodatek bez żadnego towarzystwa. Szare (a może fiolet wymieszany z niebieskim oraz białym? Nie była pewna co do koloru oczu blondynki) patrzyły na nią oceniająco, co próbowała odwzorować też Ei, ale słabo jej to wychodziło przez fakt, że miała założone fioletowe soczewki (Wcale nie zakładała ich tylko dlatego, że Yae uważała je za śliczne, skądże znowu).
— Próbujesz zeswatać tego zasranego grzyba z tym dzieciakiem, co nie może mówić? Urocze, ale to nie wyjdzie. Nigdy przedtem to nie wyszło, teraz też nie wyjdzie. Aczkolwiek wysłucham twojego pomysłu.
— Aby to zrobić, najpierw musimy zebrać trochę informacji. Wspólnie. Wiesz o co chodzi, prawda?
Ei niejednokrotnie pomagała już Signorze w zdobywaniu informacji o uczniach szkoły, do której chodził jej brat, więc tak, naturalnie wiedziała, o co chodzi blondynce. Musi zebrać tylko kilka informacji (prawda jest taka, że to Yae Miko zawsze to robiła za nią, a Ei tylko zdobywała pochwały za odwaloną robotę), o które poprosi ją Signora. Nic poza tym.
— Streszczaj się, bo marzną mi cycki — mruknęła niezbyt wyraźnie, przymykając oczy na dłuższą chwilę przez zmęczenie. Nie kłamała, wrześniowy poranek faktycznie był chłodny i najlepiej wróciłaby do łóżka, gdzie przeżywałaby po raz kolejny jakiś pojebany sen, w którym lata na smoku czy odkopuje zwłoki na wakacjach z rodziną. Cokolwiek.
— Kazuha Kaedehara i Kamisato Ayaka. Możesz też sprawdzić Thomę, jeśli ci się uda. Data urodzenia, plan lekcji, chęć współpracy. No i musimy wmieszać w to Childe'a, jeśli się uda. Ale to tylko plan awaryjny.
— Jaka jest szansa, że to się uda?
— Zerowa, ale zawsze warto spróbować, prawda?
— Jeśli byłaby zerowa to byś nie pofatygowała się, by przyjść tu osobiście, a jedynie napisała wiadomość. Jesteś ciekawym przypadkiem, Rosalyne, wiesz?
Signora uśmiechnęła się lekko, słysząc swoje drugie imię, które starała się ukryć przed większością ludzi i wyciągnęła prawą dłoń przed siebie.
— No, to jak? Umowa?
— Umowa.
CZYTASZ
mea culpa. ▬ scarazuha
Fanfiction▬ "jeśli uda ci się go rozkochać w miesiąc zaczynając od dziś, wygrywasz. co ty na to?"