[ 18 ]

20 2 0
                                    

WPIERDOLĘ MU — powiedział już któryś raz pod rząd Thoma, chodząc w kółko po sali od biologii.

Przez cały poniedziałek Kazuha praktycznie nie chciał z nim rozmawiać i dopiero po lekcjach napisał na kartce zeszytu od chemii wszystko, co stało się poprzedniego dnia. Skupił się na wydarzeniu z kawiarni, praktycznie omijając temat obiadu z Beidou. Thoma po przeczytaniu wszystkiego przyjebał sobie w twarz, mówiąc, że mógł się tego spodziewać, bo to w końcu nie pierwsza taka akcja w stylu Scaramouche'a.

Kaedehara przeklinał sam siebie, swoją naiwność i zauroczenie, bo w końcu nawet Mona go ostrzegała, sam Scaramouche rozpoczął ich znajomość od nakrzyczenia na niego na środku korytarza, w ogóle wszystko wskazywało na to, że to mogło nie wyjść.

— Przepraszam! Panie Zhongli, może pan załatwić mi miotłę? — krzyknął nagle blondyn przez okno, patrząc na idącego w stronę samochodu dyrektora. — To bardzo pilne!

Mężczyzna spojrzał w jego kierunku, nie za bardzo ogarniając co się dzieje, ale po chwili uniósł oba kciuki w górę, dając znać, że zaraz spełni prośbę. Kazuha jedynie spojrzał na niego zmęczony.

"Co ty chcesz zrobić?"

— Zobaczysz, ale najpierw musimy znaleźć Scaramouche'a. Podobno siedzi nadal w szkole, bo czeka wraz z Tartaglią na Signorę, która ma jeszcze jedną lekcję.

Kazuha pokiwał powoli głową, czując coraz to większy ucisk w klatce piersiowej. Zacisnął dłoń na swojej bluzie (a właściwie na tej należącej do byłego chłopaka, ale zaczął wątpić, że Scaramouche się o nią upomni, więc ją sobie przywłaszczył), zamrugał kilka razy oczami, czując łzy pod powiekami i wziął głęboki oddech. Nie chciał znowu mieć ataku płaczu, wystarczyło mu już, że płakał w toalecie przez dwie pierwsze lekcje, a Thoma nie wiedział jak go pocieszać, bo nie znał wtedy jeszcze powodu złego samopoczucia przyjaciela.

W końcu pojawił się Zhongli z miotłą w ręku i, po zapytaniu Kazuhy czy wszystko w porządku (Kaedehara odpowiedział mu jedynie kiwnięciem głowy), wręczył przedmiot blondynowi, nie spodziewając się tego, co się wydarzy. Thoma miał dziwny błysk w oku, którego Kazuha dotychczas u niego nigdy nie widział.

Blondyn bez zbędnego tłumaczenia wyszedł na korytarz, gdy upewnił się, że dyrektor nie będzie go śledził i poszedł na drugie piętro szkoły, zostawiając Kazuhę w klasie.

Dotarcie na miejsce nie zajęło mu zbyt wiele czasu — w końcu omijał co drugi schodek, stwierdzając, że wchodzenie na każdy to strata czasu. Scaramouche i Ajax siedzieli bardzo blisko zejścia na pierwsze piętro, co w sumie ułatwiło mu całą sprawę.

— Hej, Scaramouche — zaczął, uśmiechając się wrednie. — Wiesz, że karma zawsze wraca, no nie?

I nim ktokolwiek zdążył zareagować, zamachnął się, uderzając kijem od miotły prosto w twarz granatowowłosego. Childe wstał, by jakoś obronić przyjaciela, lecz przypadkowo i on oberwał (na szczęście tą mniej bolącą stroną). Thoma zrobił ruch, jakby chciał uderzyć niższego podobnie, lecz ktoś nagle przytulił się do niego z całej siły od tyłu, uniemożliwiając mu jakikolwiek ruch. Nie wiedział kto to, ale czuł, że to ktoś od Kazuhy, który szedł w jego stronę.

Stanął blisko niego, z całej siły starając się nie patrzeć na Scaramouche'a i wyciągnął prawą dłoń przed siebie. Osoba trzymająca Thomę puściła jego jedną dłoń, by mógł oddać miotłę Kaedeharze, a gdy w końcu to zrobił, odsunęła się.

Białowłosy tymczasem zaczął się ulatniać w stronę schodów wraz z miotłą w dłoni oraz kapturem na głowie. Osoba stojąca za Thomą ruszyła się niespokojnie, aby następnie ruszyć szybkim krokiem za chłopakiem, zostawiając Thomę sam na sam z Kunikuzushim oraz Tartaglią. Chcąc nie chcąc, poszedł w ślady nieznajomego, ponieważ nie widziała mu się rozmowa z kimkolwiek z tej dwójki.

Zbiegł szybko po schodach na parter i przystanął, dysząc, choć sam nie wiedział czy to ze zmęczenia, czy ze złości, która nim panowała. Blisko niego stał również zdenerwowany Kazuha (już bez miotły) oraz nieznajomy chłopak w bordowych włosach, który jak gdyby nigdy nic uśmiechał się łagodnie, trzymając swoją dłoń na ramieniu Kaedehary.

— Nie wiem za bardzo o co chodzi z całą akcją, ale, wbrew pozorom, cieszę się, że Scaramouche dostał w mordę. Przytrzymałem cię tylko dlatego, że ten uroczy chłopak o to poprosił — wyjaśnił, poszerzając uśmiech. Wziął dłoń z ramienia Kazuhy i ruszył w stronę wyjścia ze szkoły. W połowie drogi jednak przystanął i odwrócił się w ich stronę. — Jestem Heizou. Do zobaczenia.

Kazuha pomachał mu nieśmiało, a złość z jego twarzy zniknęła. Spojrzał na Thomę, wykrzywił usta w grymasie i podał mu swój szkicownik.

"Czy ciebie pojebało?"

Thoma jedynie wzruszył ramionami.

— Przyjebanie mu było konieczne — wyjaśnił, uśmiechając się lekko. — Ale to samo pytanie mogę zadać tobie. Widziałem twój błysk w oku, gdy ten cały Heizou tu był. Chcesz mi to wyjaśnić?

"Po prostu był miły. Pomógł mi, mimo że nie wyjaśniłem mu co i jak, dostał jedynie wiadomość o treści, że ma cię złapać"

— Scaramouche też był miły.

"Daj spokój, przecież od razu nie zakocham się w chłopaku, którego widziałem po raz pierwszy na oczy. Robisz mi teraz gorszy wykład niż Beidou po tym, jak patrzyłem się na obcego chłopaka w galerii o kilka sekund dłużej, niż jej się to podobało"

Thoma parsknął śmiechem, doskonale zdając sobie sprawę z tego, jaka była Beidou w stosunku do Kazuhy — opiekuńcza, ale jednocześnie wyluzowana. Bardziej przypominała starszą siostrę niż matkę i to chyba w niej blondyn lubił najbardziej.

"Skoro już o Beidou mowa — możesz jej nie mówić nic o zakładzie? Przynajmniej na razie"

Thoma bardzo by chciał, by Beidou się dowiedziała — choć Kazuha nie był jej biologicznym synem, była w stanie nakopać każdemu, kto go skrzywdził, więc postawiłaby Scaramouche'a do pionu. Mimo to, pokiwał głową, szanując prośbę przyjaciela. W końcu i tak Kunikuzushi dostał od niego w twarz miotłą, więc swoją część zemsty mógł uznać za zakończoną.

— Nie chcesz może przyjść do mnie? — zaproponował nagle, gdy Kazuha podał mu plecak. Thoma nie wiedział skąd wziął się na korytarzu, ale czuł, że to sprawka Kaedehary, który po prostu zabrał go z klasy nim ruszył wraz z Heizou na piętro. — Wiesz, boję się ciebie zostawiać samego w domu w tej sytuacji.

Choć Thoma nie powiedział wprost, Kazuha zrozumiał niemal od razu — chodziło mu o stan psychiczny i o to, że Kaedehara jest zdolny do samobójstwa. Nie chciał zostawiać go samego, bo bał się, że ten będzie chciał sobie coś zrobić i będzie za późno, aby go uratować.

"Pod warunkiem, że zrobisz mi herbatę z mlekiem i miodem"

— Mogę ci zrobić nawet dwie, jeśli będziesz chciał.

mea culpa. ▬ scarazuhaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz