-Chodzmy stąd - odezwał się pierwszy Caden - wyjdziemy do parku czy coś, bez sensu jak masz iść tak na lekcje
Popatrzylam na niego I jedynie pokiwałam glowa
-możemy poczekać na dzwonek? Nie chce isc przez korytarz pełen ludzi
Przytaknął i wyjął z paczki papierosa, którego odpalił. Poczęstował mnie, ale odmówiłam.
Nie wiedziałam jak zaczac te rozmowę i co mu powiedzieć. Byłam słaba w wyrażaniu uczuć, nie umiałam tego robić, a przy tym chłopaku moje komórki dostawały jakiegoś paraliżu, więc już w ogóle miałam mętlik w głowie.
Gdy zadzwonil dzwonek, wyszliśmy przed szkole i udaliśmy się w strone parku.
-chyba powinniśmy porozmawiać - odezwał się jak zwykle pierwszy, bo ja milczałam - o pocałunku moim i Olivii na imprezie, o tobie i Damonie i w ogóle o tym co mówiłaś w stołówce.
-Czekaj, byłeś tam? Przecież to było chwilę po tym jak Elliot I Lucas wyszli z szatni, a ty podobno byles w środku
-co? Nie, ja wyszedłem pierwszy z szatni
Otworzyłam zdziwiona usta.
Okłamali mnie. Dlaczego każdy żywi do mnie nienawiścią? I dlaczego ten chłopak obok jest tu i ze mną rozmawia?
Spuściłam wzrok
-coś nie tak z nimi?
-Nie, nie. Zacznijmy od początku dobra? Od pocałunku z Olivią. Lubisz ją? Czy po prostu ona się do ciebie Klei?
-Raz poszedłem z nią na impreze. Od tamtej pory lepi sie do mnie, ale co do pocałunku uważam że to była też moja wina. Powinienem się odsunąc. A co z toba I Damonem?
Jęknęłam.
-Nie ma żadnego mnie i Damona. Nie i koniec. Moja mama jest narzeczoną taty Olivii a ona uwziela się na mnie, nic jej nie zrobiłam. Totalnie nic. - westchnęłam - to ona cos nagadała Damonowi, i w tym przypadku to ja też powinnam się odsunac.
Właściwie to nie wiem czemu to sobie mówiliśmy. Nie umiałam zrozumieć naszej relacji.
-Tak myślałem, widziałem wtedy gdy Aria cie zaczepiła i Olivia podobno czesto o tobie gada. Ma niewyparzoną gębę.
Usmiechnelam sie na jego słowa co on odwzajemnił
-chcesz gofra? Tam jest budka - zaczął
Spojrzałam na budkę i już miałam się zgodzić ale po chwili na szczęście przypomniałam sobie ze nie chce aby znał mnie z tego że jestem obżartuchem czy cos w tym stylu. Co prawda trochę byłam glodna, ale postanowiłam że zjem w domu
-Nie, nie mam ochoty, ale jeśli ty chcesz to możemy iść i kupić - usmiechnelam sie lekko
-Nie nie trzeba - odwzajemnił usmiech - a co do tego co mówiłaś w stołówce, to ja nie przepadam za Olivią, jest samolubna i zapatrzona w siebie, jak można lubic kogoś takiego? - spytał
-ale jest ładna - mruknęłam i spojrzałam na swoje buty
-ty jesteś ładniejsza i dodatkowo masz dobre serce - poczułam jego wzrok na sobie - nie powinnaś słuchać tego co powiedziała Olivia, jestem pewien że wiele chłopaków zwraca na ciebie uwagę - nie odrywał ode mnie wzroku, a ja poczułam jak rumience wpływają na moje policzki - znowu to robisz - zaśmiał się i to był najpiękniejszy smiech jaki slyszalam - słodko się rumienisz - roztrzepal mi włosy a ja nie wiedziałam do powiedziec
Naprawde tak uwazal?
-wiesz.. - nie wiedzialam jak zaczac - pamiętasz rozmowe na imprezie? Mieliśmy ją dokończyć - popatrzylam na niego z nadzieją ze tym razem wyjasnie mu czemu czasami tak dziwnie reaguje, ale jak zwykle los chcial inaczej.
-A może chcesz wpaść do mnie w piątek po szkole - spytał - bo dziś mam trening dokładnie za 20 minut, za tydzień gramy z drugą najlepsza drużyna w naszym mieście
-oh, tak pewnie - usmiechnelam sie niezręcznie
I kiedy już myślałam ze bedzie zawracał, aby zdążyć na trening on nadal dorównywał mi kroku
-Nie idziesz na trening? Masz 20 minut a musisz sie jeszcze przebrać
-Nie zostawiłbym cie samej, odprowadzę cie pod same drzwi. Nie chciałbym aby coś Ci się stało
Poczułam motyle. Całe stado motyli. Nie wiem co ten chłopak w sobie miał, ale był jak pieprzony magnez.
CZYTASZ
Love yourself [ZAKOŃCZONE]
Teen Fiction17 letnia Naya Wood przeprowadza się wraz z mamą do jej nowego narzeczonego Alberta. Naya przez dłuższy czas uczęszczała na zajęcia zdalne, a po przeprowadzce zostaje rzucona na głęboką wodę - mamą i jej narzeczony chcą, aby poszła do stacjonarnej s...