Kocur obudził się na polanie, odrazu wstał i rozejrzał się. Wszędzie była nieskończona polana, a końca nie było widać. - czy to klan gwiazdy? Zastanawiał się w myślach. Zaczął rozglądać się, wdychając zimne powietrze. Całe to miejsce miało dziwną otoczkę, tak dobrze nigdy się nie czuł. Wzrokiem szukał jakiegoś kota z Klanu Gwiazdy, zawsze ktoś do niego podchodził podczas snów. Teraz jednak nie było oznaki żywej duszy. Zdenerwowany, zaczął iść, potem biec szukając końca łąki bądź jakiejkolwiek odpowiedzi. W końcu w oddali zauważył pojedyńcze drzewo, pod którym siedział kot. Kocur rozpoznał w niej swoją gwiezdną mentorkę i przyśpieszył tempa.
- Witaj Malinowa Bryzo, co chcesz mi przekazać? - spytał się odrazu kocur, wiedział że Klan Gwiazdy nigdy nie wzywa go bo ma takie widzimisię. Czarno-brązowa kotka spojrzała na niego z uśmiechem.
- Witaj Pozłacany Liściu, jesteś tutaj by poznać twoją misje - gdy mówiła, dotkęła piersi kocura patrząc mu głęboko w oczy. Ten poczuł mrowienie i odsunął się.
- możesz mówić... Mniej zagadkowo? - miałknął trochę wnerwiony kocur
- po prostu powiedz mi to już teraz. Co mam robić, jakia jest ta moja misja - dodał i usiadł. Nie miał ochoty na rozmowę.- nigdy się nie zmienisz - zamruczała prześmiewczo kotka, i odwróciła od niego wzrok. Kocur podążył za nim, to co ujrzał go zaskoczyło. Na początku nie wiedział co to jest, czarne zbliżające się smugi. Jednak później rozpoznał po ich sylwetkach, że to są koty. Z biegiem czasu rozpoznał w nich dziewięć zmarłych przodków. Koty podeszły do niego, i utworzyły okrąg. Przed nim stanął kot, którego Pozłacana Cętka bardzo dobrze znał: Siwa Gwiazda. Uśmiechnął się, do swojego dawnego przywódcy a ten odwzajemnił uśmiech. Medyk zaczął się obracać, próbując rozpoznać koty wokół niego. Oprócz Malinowej Bryzy, rozpoznał także Nadzieję, która czasem ponawiała się z Malinową Bryzą oraz Wiewiórczy Płomień która była jego najlepszą przyjaciółką z dawnych lat.
- Pozłacany Liściu, odwróć się do mnie - miauknął spokojnie Siwa Gwiazda, a medyk odwrócił się do niego z zaciekawieniem. Widać było po Siwej Gwieździe, że zaraz przemówi więc Pozłacana Cętka z niecierpliwieniem czekała na słowa dawnego przywódcy.
- Przychodzę do ciebie, z tymi kotami zgromadzonymi wokół byś ty Pozłacany Liściu spełnił nasze marzenie, marzenie z dziesięcioma rozgałęzieniami. Ja Siwa Gwiazda dam ci pierwsze życzenie. Na spełnienie każdego życzenia masz dziesięć księżycy, czyli jedno na jeden księżyc. Będziemy ci pomagać w ich spełnianiu. Pamiętaj jednak, że musisz się spieszyć. Jeżeli nie wykonasz ich w przeciągu następnych księżycy, na klany spadnie zagłada. - miauknął poważniej Siwa Gwiazda, a jego słowa dudniły w uszach Pozłacanej Cętki. Jak to? On ma spełniać jakieś marzenia? Chciał się odezwać, ale nie umiał otworzyć ust.
- jeszcze nie czas na twoją przemowę Pozłacany Liściu - zaczął znowu Siwa Gwiazda.
- Czas byś dowiedział się o pierwszym marzeniu. Brzmi ono: chciałabym pogodzić się z dawnym przyjacielem.
Marzenie to, należy do jednego z twoich współklanowców. Pomyśl mądrze, kto to może być i jak możesz mu pomóc. Powodzenia. - były to ostatnie słowa Siwej Gwiazdy, a koty zaczęły znikać.- Czekaj! Powiedz mi jak mam mu pomóc! Jakaś podpowiedź! - zamiauczał zdezorientowany medyk. Patrząc z frustracją jak koty znikają, a ten nie mógł się ruszyć.
- Czas spełnić marzenia - jak chur, każdy kot przed zniknięciem zamiauczał.
- czas spełniać marzenia... - pomyślał medyk, zamykając oczy.
CZYTASZ
Marzenie Przodków - Wojownicy - Gniew Gwiazd tom 1
Adventure„Czas spełnić marzenia" Medyk Klanu Igły musi spełnić misje, zesłaną przez przodków, oraz dostaje ultimatum: albo spełni ją w ciągu dziesięciu księżyców, albo wszystkie klany będą w niebezpieczeństwie. Nie jest on pewien, czy zdoła wypełnić misje...