~ Felix x Gavi ~

54 6 5
                                    

Witam! Jest to shot z konta: _H_i_s_t_o_r_i_o_w_a (Czyli mojego głównego) był jakiś czas opublikowany ale stwierdziłam że przeniosę go tu. Pisany był z okazji dnia dziecka.
_______________________________________

Pov: Joao Felix

- Joao!

Gavi wbił mi do domu. Miał mega dobry humor. Co on znowu wymyślił?

- Wiesz jaki dzisiaj jest dzień?

- Eee... Sobota?

- A dokładniej?

- Sobota, pierwszy czerwca.

- Wiesz co jest pierwszego czerwca?

- Em... Nie?

- Dzień dziecka!

- Ach! No tak... Zapomniałem.

- Słuchaj. Sezon się skończył, ale na naszym stadionie rozstawili dmuchańce z okazji dnia dziecka. To co? Idziemy?

- Po jaki chuj? Wiesz jak jest gorąco i grzeje?

- A dodałem, że będą budki z jedzeniem?

- Idziemy.

No i poszliśmy. Nie sądziłem, że w wieku 25 lat będę wchodził na atrakcje dla 5 letnich dzieci. Po 15 minutach byliśmy na miejscu.

- Joao? Gdzie idziemy najpierw?

- Nie wiem.

- Na dmuchańce?

- Pablo... Nie wpuszczą nas tam. Jesteśmy za starzy.

- Pierdolisz! No chodź! Ty chuju!

Hiszpan kopnął mnie w dupę.

- Jak ze mną tam wejdziesz to kupię ci popcorn. Okej?

- Skąd ty masz pieniądze? Jesteś osobą która ma dług u wszystkich z klubu. Tłumacz się.

- Od Lewego, bo przecież to mój stary. Jestem jego synem, którego nie ma i dał mi z okazji dnia dziecka.

- Aha. No dobra. Kupiłeś mnie.

- Jupi!

(Macie obrazek z neta)

Ustawiliśmy się w kolejce. Przed nami było z 20 dzieci, które były od nas o 3 głowy niższe. Pan który wpuszczał dzieci patrzył się na nas jak na idiotów. No co? My też mamy prawo się pobawić.

- Haha! Będę pierwszy.

Krzyknąłem do Felix'a po tym jak go wyprzedziłem. Zjechaliśmy. I potem znowu.

- Ej! Dawaj zjedziemy razem.

- Ta. Nie dość że uznają nas za idiotów to jeszcze pedałów.

- A co? Dwójka przyjaciół nie może się dobrze bawić?

- No może.

Zjechaliśmy. Bawiliśmy się lepiej, niż większość dzieci. Przynajmniej tak mi się wydawało. Tak jak obiecałem Felix'owi poszliśmy po ten popcorn. Przy okazji obczailiśmy kilka innych rzeczy. Joao wpierdał jedzenie, które przed chwilą mu kupiłem, ale nie ma tak pięknie kochany.

- Patrz!

- Na co?

- Konkurs. Jak trafisz piłką w odpowiednie miejsce w bramce to wygrasz misia.

- Nie uważasz, że to trochę nie uczciwe? Tam są 10 letnie dzieci, a my jesteśmy zawodowymi piłkarzami.

- Dawaj. Wygraj mi misia.

- A sam nie możesz?

- Jeszczcze jestem na chorobowym po kontuzji.

- Dobrze. Potrzymaj mi, tylko nie jedz.

A co? Ja kupiłem to mam prawo skosztować. Portugalczyk podszedł do piłki i kopnął. I wiecie co? W ogóle nie trafił w bramkę. A chłopiec za nim idealnie wycelował. Wstyd.

- TY KURWO! JAK MOGŁEŚ TEGO NIE TRAFIĆ?

- Normalnie. To nie takie łatwe! Ale udowodnię ci, że dam radę. I przy okazji zdobędę dla ciebie tego misia. 

- Słodko. Tylko postaraj się to zrobić w pięciu strzałach, bo inaczej nikt nie będzie ciebie chciał w swoim klubie.

Za trzecim podejściem mu się udało. Wygrał małego, różowego misia z serduszkiem. Odrazu podszedł do mnie i mi go dał. Jaki on milutki.

- Nazwę go Joao Junior.

- Serio?

- Yhm. Po tobie bo mi go wygrałeś i jest do ciebie podobny. Też jesteś taki słodziutki.

***

- Boże. Pablo tobie też jest tak gorąco?

- Nooo.

- Może kupimy sobie lody?

- Jak stawiasz.

- Serio?

- No. Resztę tych pieniędzy przeznaczę na częściowe spłacanie długów.

- Jaki smak chcesz?

- Czekoladowy.

- Ja biorę sorbet z mango.

Felix kupił nam lody. Usiedliśmy z nimi na murawie w cieniu za budką.

- Dasz spróbować?

- Ych. Masz.

Podczas jak smakowałem lodów od Portugalczyka moje lody się trochę rozpuściły i ich kropla spadła na Joao Juniora.

- O nie! Mój mini Joao jest brudny!

- Wypierze się go. Pamiętaj, że masz jeszcze jego większą wersję.

- Och! No tak! Kocham cię. Ale nie bardziej niż Joao Juniora. I nie pozwolę na takie cierpnie. Nie wrzucę go do pralki.

~ Piłkarskie Historie by Histori_ova ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz