"Wei Shuqing, anioł stróż Huashan.
Marzycielsko podążyłam za nim."
Li Bai- "Szczyt Kwiatu Lotosu w Huashan" (fragment)
W gorący, lipcowy poranek, młody wojownik odziany w białe szaty przekroczył próg jednej z gospód w mieście Huàyīn. Był zlany potem, a jego twarz wykazywała wyraźnie oznaki znużenia. Podpierając się o srebrno-czarny miecz usiadł przy drewnianym stole, stojącym w rogu pomieszczenia. Choć był ewidentnie zmęczony i musiał przebyć długą, pozbawioną przerw drogę, jego postura była nieskazitelna. Mogła niemal służyć za przykład dla uczniów sekt, a nawet nieśmiertelnych taoistycznych mistrzów. Nie minęła chwila odkąd rozsiadł się w gospodzie, a jej pracownicy ustawili się wokół zajmowanego przez niego stolika. Zadawali mu najróżniejsze pytania, przekrzykując się nawzajem. Proponowali najbardziej prestiżowe pokoje i najwykwintniejsze potrawy serwowane w gospodzie. Jednak gdy młody, na pozór bogaty, wojownik zamówił jedynie makaron BiangBiang, danie uważane w prowincji Shǎnxī za posiłek biednych, prostych ludzi, zainteresowanie jego osobą znacznie zmalało. Zebrani wcześniej posługacze rozeszli się, pozostawiając przy nim jedynie jednego pracownika. Choć ich zachowanie mogłoby wprowadzić w dyskomfort wielu, ten wcale się tym nie przejął. Z niewzruszoną, chłodną miną zwrócił się do stojącego nad nim mężczyzny z zapytaniem:
- Czy tą gospodę często odwiedzają nieśmiertelni wojownicy, bądź inne osobistości?
Jego głos był delikatny, wręcz dziewczęcy, a dialekt, którym się posługiwał sprawiał, że wypowiadane przez niego słowa brzmiały, jak najpiękniejsza poezja.
- Cóż, prawdę mówiąc, jest Pan naszym pierwszym klientem od kilku tygodni - odpowiedział zakłopotany sługa, niezręcznie się drapiąc.
Słysząc to, chłopak uśmiechnął się subtelnie i zmienił swoje zamówienie. Poprosił jednoosobowy pokój na ostatnim piętrze gospody i najlepsze dania widniejące w karcie. Uradowany pracownik ukłonił się z wdzięcznością, po czym niezwłocznie udał się do kuchni. Już po kilkunastu minutach przed nosem wojownika znalazły się najróżniejsze dania, które wręcz rozpływały się w ustach oraz niezwykle aromatyczne, znane w całym kraju, parzone zioła.
- Czy mógłbym porozmawiać z właścicielem gospody? - zapytał odchodzącego już pracownika.
- Oczywiście - zaczął niepewnie - ale czy macie Panie jakiś problem?
- Nie, nie mam - zapewnił spokojnie - po prostu chciałbym dowiedzieć się kilku rzeczy o tym miejscu.
Mężczyzna odetchnął z ulgą i kłaniając się lekko, odszedł od stołu wojownika. Skierował się do kuchni. Wychylając głowę przez framugę zawołał:
- Panie Fáng?
Nie słysząc żadnej odpowiedzi, przekroczył próg pomieszczenia i ponownie zawołał. Odpowiedziała mu głucha cisza, kuchnia była pusta, co pomimo braku gości było dosyć niespotykane. Właściciel gospody był znanym w całej stolicy mistrzem przyrządzania pysznych potraw, a wśród mieszkańców krążyła plotka, jakoby ten nigdy nie opuszczał swojego stanowiska pracy. Lekko zaniepokojony pracownik przeszukał kuchnię, a następnie zaplecze gospody, lecz nie znalazł nawet śladu, mogącego wskazywać na obecność pana Fáng. Nie wiedząc, co ma zrobić wrócił do części restauracyjnej, gdzie czekał na niego wojownik.
- Jakby to ująć - zaczął niepewnie - obawiam się, że gospodarz nie może teraz z panem porozmawiać.
- Czy coś się stało?
- Nie, mistrz Fáng po prostu jest poza gospodą.
- Rozumiem - powiedział spokojnie młodzieniec.
Przyjmując do wiadomości przekazaną mu informację, wrócił do jedzenia podanych mu potraw. Ku jego zdziwieniu sługa zamiast odejść, stał nad nim, z zdenerwowaniem przebierając palcami.
CZYTASZ
„Shanren " - Rozalia M. |OneShot|
FantasyList do wiernego sługi - poetyckie pożegnanie, czy zguba? Lu Haoxin ma jeden cel, podróżować po świecie, niosąc pomoc zwykłym ludziom. Na swojej drodze spotyka Lei Jina, syna przywódcy sekty Ognistych Wodospadów. Organizacja ta niegdyś zrzeszała naj...