~. 9 Załamanie. ~

66 5 11
                                    

Perspektywa Victorii:

- Livian Victorio Black! - krzyknęła matka gdy tylko weszłam do domu

Przeszła mnie fala obrzydzenia. Jak można krzyczeć, bić i  podpalać nieswoje dziecko?

- Czego? - spytałam dość arogancko jak na rozmowę z moją "matką"

- Jak ty się do matki odzywasz?! - krzyknęła - i jak śmiałaś przegrać z Raimonem!

Moja mina pozostała niezmienna. Uniosłam tylko brew z niedowierzaniem. Nie dość że przez te wszystkie lata kłamała że jest moją matką co jest totalnym kłamstwem, to jeszcze wogule się nie przejęła że z boiska spadły bele.

- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - spytałam po chwili ciszy

Kobieta zmarszczyła brwi nie rozumiejąc co mam na myśli.

- O czym?

- Nie jestem waszą córką. To Pan Dark jest moim ojcem. Dlaczego mi nie powiedzieliście? - w moich oczach pierwszy raz od dawna podczas rozmowy z nią pojawiły się łzy.

- Powiedział ci? T-to nie tak... - i jeszcze będzie mi kłamać w żywe oczy.

- A jak? - spytałam cicho

Widać było że nie ma pojęcia co powiedzieć. Bez słowa weszłam do swojego pokoju trzaskając mocno drzwiami. (dziwię się że jeszcze nie wyleciały z zawiasów.)

Rzuciłam się na łóżko wrzeszcząc. Teraz już nie hamowałam moich emocji. Płakałam. Nie. Nie płakałam. Ja wyłam tracąc oddech i siły do czegokolwiek.

Płakałam, bo byłam zła na siebie. Byłam wściekła że jego słowa zabolały mnie w sposób w który niepowinny.



~Panno Dark~

~Co? Mam na nazwisko Black. ~

Ten jego ból wyryty na jego twarzy.

Zaczęłam jeszcze głośniej płakać. Moje załamanie nerwowe było w chuj trudne. Teraz już się nie hamowałam.

Musiałam zrezygnować. Muszę zrezygnować z piłki. Będę tego żałować ale muszę. Nie jestem w stanie teraz grać.

Wbiegłam szybko do łazienki, słyszałam gdzieś w tle dzwoniący telefon ale nie obchodziło mnie to teraz. Otworzyłam szufladę i wyjęłam z niej żyletkę.

Cięcia nie były regularne, były długie i krótkie, brzydkie i koślawe. Łzy płyneły po moich policzkach niczym wodospady. Krew skapywała z rozcięć i spadała na lśniącą podłogę w łazience plamiąc jej piękną strukturę.

Uderzyłam mocno w podłogę pięścią. Moje ciało zaczęło drżeć a ja zaczynałam mieć mniej tlenu.

Zaczęłam się dusić i próbowałam złapać choć trochę oddechu.

Obraz przed oczami zaczął mi się lekko zamazywać, przyłożyłam sobie dłoń do serca aby choć trochę się uspokoić.

Cholera, to nie działa.

***


- Coś się stało Mei? - spytał mężczyzna podchodząc do żony.

Jej oczy były całe w łzach. Żałowała tego co robili.

Mężczyzna zmarszczył brwi gdy nie dostał odpowiedzi.

-Mei?

-D-dowiedziała się.....-załkała

- Kurwa. - wyszeptał mężczyzna mając nadzieję że jego żona żartowała.

Ale nigdy nie widział jej w AŻ tak złym stanie.

Zacisnął zęby bo wiedział że prawdopodobnie to Rey powiedział jej o tym.

Szmaciarz. - pomyślał

- O-ona nas nienawidzi.. - wyszeptała kobieta

Mężczyzna zacisnął mocniej szczęke i spojrzał na schody.




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

466 słów.

Dawno mnie tu nie było ale wróciłam do żywych. Dzisiaj miałam trochę weny. Trochę krótko ale zawsze coś.

Miłego dnia/popołudnia/wieczoru/nocy.

Czarne OczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz