To niegdyś nie był mój koszmar

0 0 0
                                    

Jeszcze półtorej miesiąca temu powiedziała bym ze to cud dzisiaj mówię ze to koszmar. Spałam sobie spokojnie z wiedzą ze to weekend aż do pobudki mamy.
-Adel, niunia, wstajemy.
Obudziłam się tak zaspana jak nigdy. Nie rozumiałam tej nagłej pobudki. Ale pierwsze co zrobiłam sięgnęłam po telefon, godzina 5.43, sobota. Ucieszyłam się ze dziś jest sobota ponieważ Milan udzielić korepetycji Eidenowi którego uwielbiałam całą sobą, czekałam na tą sobotę jak na każda inna tylko aż wejdzie tu ten chłopak. Ale nie rozumiałam jednego. Czemu mama obudziła mnie tak wcześnie.
-Mamo, dlaczego obudziłam mnie w sobotę o 5.43 tak właściwie? To weekend jak by co.
Zapytałam bo kompletnie nie rozumiałam dlaczego.
-No właśnie! Mam niespodziankę!
Super! Dzień zaczynamy od niespodzianek!
-Jaka to ta niespodzianka?
Zapytałam zniecierpliwiona.
-Wyprowadzamy się zaraz! Pakuj wszystkie rzeczy i uwaga uwaga! Zakupiłam nam apartament na rynku tak gdzie zawsze marzyłaś!
W Paryżu.
Powiedziałam jednakowo.
Nie wyprowadzę się. Mój świat zawalił się doszczętnie a serce złamało na milion kawałków. Co ja powiem Eidenowi. Miałam ochotę się rozpłakać. Ale uśmiechnęłam się a mam zaraz wyszła z pokoju. Płakałam okropnie przy tym rozmawiając z równie smutny jak ja Eidenem.
-Jaa... wylatuje dziś o 7..
Zaszlochałam jeszcze bardziej. Moje miejsce na wsi w małym drewnianym domku z babcia Christie i jej irytującym kotem, okrutniej Maddy z klasy oraz wkurzający chłopak wcale nie jest takie złe. Jest to najlepsze co w życiu przeżyłam. I szczerze? Nie potrzebna mi do życia wielka willa, najnowszy telefon, albo mieć idealne życie, skoro mam w około ludzi którzy są ze mną zawsze. Chciałam spotkać się z Eidenem ale nie zdążę. Nie zdążę spotkać się z miłością mojego życia. Z osobą która sprawiła ze moja twarz promieniała bardziej niż promyki słońca wbijające się przez kuchenne okno.
Mój Eiden.
Muszę go zostawić. Tutaj.
Na zawsze.

nothing newWhere stories live. Discover now