Harper
Było mi strasznie wstyd za szopkę, którą odstawiłam na stołówce. Dlaczego ja taka jestem? Czemu kiedy się boję nie stawiam temu czoła, tylko uciekam? No cóż stało się i teraz do końca tygodnia oszukiwałam brata na ból gardła i gorączkę. Oczywiście wybór dolegliwości był starannie przemyślany. Ból gardła ukrócił rozmowy z Zay'em do minimum, więc jak na razie nie obawiałam się powrotu do tematu korepetytorki. Za to gorączka równo znaczyła z bólem głowy, więc mogłam leżeć w łóżku i nie nadrabiać materiału z zajęć szkolnych.
Choroba nie sprzyja apetytowi, mój braciszek nie zachęcał mnie więc nawet do spożywania większej ilości pokarmu, które i tak przyprawiało mnie o mdłości. Wciskałam w siebie tylko tyle jedzenia ile potrzebowałam, aby nie wylądować w szpitalu.
Nie chciałam zastanawiać się co zrobię kiedy wpadnę na kogoś kto przyglądał się mojej ucieczce z jadalni, ale wiedziałam, że to nieuniknione. Przecież nie mogę w nieskończoność udawać chorej, tym bardziej przy bracie, który jeśli nie wydobrzeje do przyszłego poniedziałku zawiezie mnie do lekarza. Miałam maksymalnie tydzień, żeby wymyślić plan na każdą wersję zdarzeń. Mimo, że moje wysiłki i tak nie miały sensu. Ty kiedy Layla tylko spojrzy ci w oczy będziesz chciała zapaść się pod ziemie i będziesz się jąkać jakby ktoś odebrał ci mowę. Bywam odważna jedynie przy ludziach których znam dość długo, żeby nie skręcało mnie na samą myśl o przypadkowym spotkaniu z nimi. A takich było niewielu. Byli nimi: Zayden, Skyler-przy której nauczyłam się powiedzieć ,,parę słów", ciotka Margaret z New Hampshire, kuzynka Rosalind i kuzyn Maxmilian z Maine (są nadzwyczaj wkurzający i uparci), no i oczywiście rodzice. Przy rodzicach czułam się najswobodniej.
Nudy ciągnęły się w nieskończoność.
-Dobra przepatrzmy może nagrania na Instagramie i Tik Toku ludzi z mojego liceum sprzed tygodnia. Dowiem się przynajmniej czy przypadkiem nie jestem viralem w sieci-gadałam sama do siebie.
I właśnie na tym nie postrzeżenie leciał mi czas dopóki nie zadzwonił dzwonek do drzwi.
Powoli zeszłam na dół nie przejmując się, że jestem w piżamie, a moje włosy są nieźle roztrzepane po godzinach wiercenia się na łóżku i pociągnęłam raptownie za klamkę, w której stała najmniej oczekiwana przez mnie osoba.
-Cześć Harper. Wszystko w porządku?-z czułością w głosie zapytała mnie zielonooka nastolatka. Zamurowało mnie na widok Adriany. Otworzyłam usta nie potrafiąc wydać z siebie żadnego dźwięku.
-Alvaro podał mi twój adres. Sam chciał sprawdzić jak się trzymasz, ale uznaliśmy, że łatwiej będzie dla ciebie kiedy do twojego domu zapuka dziewczyna nie chłopak.
Szczerze mówiąc najłatwiej to by mi było, kiedy żadne z nich by nie przychodziło. Wciąż stałam w wejściu jak słup, kiedy nastolatka chyba próbowała rozgryźć co dzieje się w mojej głowie, skoro nie odpowiadam.
-O co chodzi? Po co przyszłaś?-zapytałam zmieszana.
-Martwiliśmy się o ciebie po...no wiesz...tamtej akcji.
Nie chciałam przyjmować gości, ale z Adriany, aż bił niepokój. Kim bym była, gdybym ją oddelegowała z niczym. Połowa mnie potrzebowała rozmowy z innym człowiekiem, więc po namyśle zaprosiłam ją do środka.
Usiadłyśmy razem na kanapie. Wiedziałam, że czeka nas niewygodna rozmowa.
-Odpowiadając na twoje pytanie...-zatrzymałam się nie wiedząc czy powiedzieć prawdę czy raczej skłamać.-Najpierw chciałabym was przeprosić za tamto-spuściłam głowę.

CZYTASZ
The spark of a Hero
Teen FictionOboje wiszą nad przepaścią, ale tylko jedno z nich ratuje ich przed tragicznym upadkiem na dno. Nastoletni wiek i czas młodości powinien być czasem budowania cudownych wspomnień, jednak czy na pewno to takie proste, kiedy życie obraca się do góry no...