Prolog

60 19 10
                                    

-Jakoś długo ich nie ma-odezwałam się do rozwalonego na sofie, w salonie brata.
Była już prawie godzina 22.00.
-Dwie godziny temu pisali, że wracają.
-Zadzwonisz do nich?
-Mówiłem ci Harp, już dzwoniłem. Nie odbierają.
-A jak...-zawachałam się, nie chciałam dopuścić do siebie tej myśli.-Coś im się stało?
-Hej-odezwał się, a ja wbiłam w niego wzrok.-Nie wyciągamy pochopnych wniosków. Może, tylko zatrzymali się w sklepie po jakiś popcorn na wieczór filmowy i nie mają zasięgu-pocieszał mnie. Może nie tylko mnie, a również siebie.-Wybrałaś już filmy?
-Tak.
-Pokaż-uśmiechnął się do mnie. Podobała mi się zmiana tematu.
Podeszłam do niego z telefonem i pokazałam wybrane tytuły na Netflixie.
-Serio?-zapytał,  unosząc brwi.-,,Outer Banks" to nie film.
-Racja, ale jest fajny-przekonywałam go.
-Oglądaliśmy go miesiąc temu.
Przewróciłam oczami.
-Rodzice nie oglądali-broniłam stanowiska.
-Rodzice nie pozwolą ci go obejrzeć. Jest szesnaście plus-roześmiał się.
-Dobra wygrałeś-przyznałam niechętnie i spojrzałam na niego spod oka.
-Też chcę coś wybrać. Czemu, ty zawsze wybierasz, Harper?
-No chyba śnisz. To nasza tradycja, najmłodszy wybiera.
Ułożył usta w cienką linię i popatrzył się na mnie oceniająco.
-Czyli mi nigdy ten zaszczyt nie przypadnie?
-Dokładnie, Zayden-potwierdziłam z uśmiechem  zwycięzcy.
Zadzwonił dzwonek to drzwi.
-Kto to?
-Nie wiem. Idę otworzyć.
Zayden wstał z sofy i podszedł do drzwi. Ruszyłam za nim, chociaż trzymałam bezpieczny dystans. Zatrzymałam się więc jakiś metr od drzwi. Zayden w końcu je otworzył. Przeraziłam się, widząc w progu policję. Uspokajałam się myślą, że może przyszli do mojego brata, w końcu pracował na posterunku. Tyle, że Zay nie wyglądał, jakby ich znał.
-Pan Zayden Rodriguez?-zapytał jeden z funkcjonariuszy.
-Tak. Co się stało?-jak nigdy usłyszałam w jego głosie przerażenie.
-Niestety, pańscy rodzice zginęli w wypadku samochodowym, półtorej godziny temu.
Upadłam na kolana. Zrobiłam taki hałas,  że Zayden obejrzał się za siebie. Podniosłam głowę, tylko po to, żeby zobaczyć jego twarz, ale nie mogłam, bo cały obraz jego osoby rozmazywał się przez łzy. Rozmawiał jeszcze z policjantami. Coś ustalał, ale nie wiem, co. Już nic nie słyszałam. Nic, oprócz wirującego w głowie jednego słowa- zginęli.

The spark of a HeroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz