~•14•~

151 6 0
                                    


Leżałam cała zapłakana pod kołdrą, czułam jak mnie to przytłacza i sama nie wiem dlaczego, ale powiedziałam mu to. Jednak teraz żałuję. Żałuję bo widziałam jego reakcje jak zdenerwowany wyszedł z pokoju i trzasnął drzwiami. Boję się co zrobi dalej. Odda mnie ojcu? Wtedy zacznie się jeszcze gorsze piekło niż było.

Poruszyłam się niespokojnie na łóżku kiedy drzwi się otworzyły, ale po krokach wiedziałam że to nie będzie mój mąż. Była to Sophia, usiadła na kraju łóżka i patrzyła na mnie współczująco

- Co się stało dziecinko, co? - zapytała miło, ale nie miałam siły jak i chęci o tym mówić

- Nie chce o tym rozmawiać - wychrypiałam

- Mateo bywa impulsywny i czasem działa pod wpływem emocji, ale to dobry chłopak- zaczęła go tłumaczyć  - ochłonie i jutro porozmawiacie na spokojnie - Nic nie odpowiedziałam, ona też nic więcej nie mówiła tylko się do mnie przytuliła. Tak poprostu. To było dziwne, a zarazem miłe. Na dobre rozpłakałam się w jej ramionach, a potem nie wiedząc w ktorym momencie zasnęłam.

***

Można powiedzieć że obudziłam się równo ze wschodem słońca. I kiedy się odwróciłam w drugą stronę, zobaczyłam śpiącego Matteo, jak gdyby nigdy nic. Była zdziwiona. Mało powiedziane była ogromnie zszokowana, patrząc na jego wczorajszą reakcje.
Ostrożnie wyszłam z łóżka i skierowałam się do garderoby. Nie miałam dziś humoru na jakieś wykwintne ubranie, dlatego postawiłam na czarny top z długim rękawem wiazany na plecach a do tego zwykłe szare dresy. Zaliczyłam poranną toalete, włosy zaplotłam w 2 warkocze bokserskie, a tego delikatny makijaż. Kiedy skończyłam  Matteo jeszcze spał, nie  mam zielonego pojęcia o której wrocił, ale musiało być późno. W kuchni przy wyspie był Elijah, więc zbytnio mnie ten fakt nie pocieszył, bo nie mamy jakoś bardzo dobrych kontaktów

- Cześć - mruknęłam tylko i podeszłam do ekspresu zrobić sobie kawę

- Hej, ty już na nogach? Jeszcze o tej godzinie cię tu nie zastałem

Popatrzylam na zegarek i faktycznie była 6.34. O tej porze zwykle jeszcze byłam w łóżku, cóż nie dziś

- Obudziłam się i stwierdziłam że kawy potrzebuje, też chcesz? - spytałam z grzeczności

- Nie dzięki za chwilę spać idę - A no tak jego tryb życia - Matteo coś tam wczoraj wspominał o waszej rozmowie

- Nie chce o tym rozmawiać- przerwałam my szybko

- Rozumiem, chce tylko Ci powiedzieć, że zjebałem go za to że tak wyleciał jak strzała z tego pokoju, wkurwił się i nie chciał przy tobie pokazywać tej złości, więc zareagował tak a nie inaczej

- Nie usprawiedliwiaj go, niech mi sam to powie - westchnął tylko i wyszedł z kuchni, zanim jednak rzucił przez ramię

- On naprawdę się dla ciebie stara, doceń to- I z tym zdaniem zostawił mnie samą.

Wzięłam kawę i usiadłam w salonie na kanapie. Wpatrywałam się w widoki za oknem. Na równo przystrzyżone krzewy, fontannę z jakimś bogiem, zapewne z mitologii, róże i hortensje które kwitły jak i drzewa znajdujące się w oddali. Co jak co ale taki widok mnie uspokajał. Niestety nie dane mi było długo napawać się tym widokiem, bo ktoś się zjawił, ale na szczęście nie dosiadł się do mnie.

Śniadanie też minęło wmiare dobrej atmosferze, ale pomiędzy mną a mężem dało się wyczuć lekkie napięcie. Zjadłam tylko jednego pancake z odrobiną dżemu, bo na więcej nie miałam ochoty. Zaraz po nim skierowałam się do pokoju. Łóżko nie było jeszcze pościelone, więc z entuzjazmem wgramolilam się pod kołdrę i nakryłam po sam czubek głowy.

Bardzo dobrze slyszalam jak mąż wszedł do pokoju. Patrzył się na mnie, a później usiadł z drugiej strony łóżka

- Wiem że nie śpisz- Nie zareagowałam na to w żaden sposób -  Vivi wiem że moja wczorajsza reakcją była dość dwuznaczna, i tak zjebałem, ale nie to miałem na myśli, nie oddam cię nikomu. On już nigdy cię nie zniszczy, obiecuje ci. Znajdę sposób i zabije go - na te słowa gwałtownie się podniosłam - zapłaci za wszystko, już nigdy cię nie skrzywdzi, ani nikogo innego. Obiecuje ci - mowiac ostatnie zdanie patrzył mi prosto w oczy

- Nie...

- Tak Vivian, tak, zapłaci za to - podciągnął się na łóżku aby być bliżej mnie i złapał moja twarz w ręce - wbij sobie to do swojej pięknej główki że jesteś m o j a. Nikt nie ma do ciebie prawa i chodźby spadł Ci jeden włos z głowy polała by się krew - w jego głosie czaiła się obietnica, mimo że powinno mnie to przerazić, w jakimś stopniu ulżyło mi

- Dziękuje - powiedziałam cicho na co on się uśmiechnął i przewrócił nas tak że siedziałam na nim okrakiem

- Gniewasz się za moja wczorajszą reakcje?

- Nie byłam zła, tylko zdezorientowana i może troszkę przestraszona że mnie oddasz ojcu

- Przepraszam - zdziwiło mnie to, bo nie sądziłam że kiedyś od niego usłyszę takie słowa. Chciałam zejść z niego, bo było mi tak niezręcznie,  ale gdy się poruszyłam poczułam jak coś twardego wbija mi się w tyłek.

Zesztywniałam ale Matteo wydawał się być zadowolony z mojej reakcji. Dobrze że nie wiedział że zrobiłam się mokra. Moje własne ciało mnie zdradza. Super poprostu. Jego ręce zaczęły się sunąć wyżej i zaczął się bawić wiązaniem topu na plecach. Nie wiedząc w ktorym momencie odwrócił nas tak że byłam pod nim i zaatakował mnie swoimi miękkimi ustami. Dopiero po chwili odwzajemniłam pocałunek i wbiłam palce w jego włosy na co mruknął z zadowoleniem. Ugryzł moja wargę, przez co otworzyłam usta, a on wszedł językiem do środka

- Powiedz żebym przestał- wysapał między pocałunkami- przerwij to bo, potem się nie powstrzymam.... skończ to jeśli tego nie chcesz

Czy chciałam to zakończyć?  Głową mówiła tak, jednak ciało chciało się poddać przyjemności, podobało mi się to i chciałam więcej mimo iż nie było między nami jakiegoś głębszego uczucia.

- Vivian- wydyszał i odsunął się odemnie aby popatrzeć na moją reakcje

Czy będę tego potem żałować?  Pewnie tak, ale przecież raz się żyje

- Nie chce tego przerywać, nie dziś, nie teraz - i tyle mu wystarczyło bo zadziałało na niego jak płachta na byka.

Zaczął mnie zachłanniej całować i rozdarł mój top, na co pisnęłam. Sama na oślep zaczęłam rozpinać guziki jego koszuli, a on mi w tym pomagal. Kiedy obydwoje nie mieliśmy już górnej części garderoby zabrałam się za odpinanie jego paska od spodni

- Taka niecierpliwa - mruknął - Podoba mi się, ale jeszcze bardziej będzie mi się podobać jak będzie błagać o mojego kutasa - poczułam jak czerwień wylewa się na moje policzki - słodko się rumienisz

Zrobił mi już kilka malinek i właśnie się mną bawił. Wkładał dwa palce we mnie, a gdy już miałam dochodzić, wyjmował je i tak w kółko

- Matteo nie denerwuj mnie - popatrzyłam na niego

- Ja cię denerwuje? Niby czym? - uśmiechnął się przebiegle znów zanurzył we mnie 2 palce, przy okazji stymulując moja łechtaczke

-Ohh, no wejdź we mnie wkoncu

Wydawało mi się że tylko na to czekał bo odrazu wykonał jeden zwinny ruch i praktycznie cały znalazł się we mnie, a ja głośno krzyknęłam. Ruszał się szybko, ale po chwili z coraz mniejszą dokładnością czułam że zaraz dojdzie i ja też. Dosłownie po chwili oboje doszliśmy, a doszedł we mnie

-Matteo - Już chciałam mu na to zwrócić uwagę, ale on skutecznie zamknął mi usta pocałunkiem.

Chwilę tak jeszcze poleżeliśmy, ale musiał się zbierać, bo ostatnio ktoś mu komplikuje interesy, ale więcej nic mi nie powiedział. Ja też nie chciałam wyciągać niczego na siłę, dlatego Pokiwałam tylko twierdząco głową na znak że rozumiem.

CZARNA ODCHŁAŃ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz