~•19•~

114 9 0
                                    

Matteo użył swoich znajomości i mogliśmy już wyjść na kolejny dzień. Oczywiście wyniknęła z tego delikatna kłótnia bo on wolał żebym została jeszcze trochę w szpitalu ale nie uległam mu. Nie chciało mi się tu dłużej siedzieć i byłam w stanie zrobić wiele byleby stąd wyjść.  Ubrałam zwiewną, czarną sukienkę w pół łydki w drobne czerwone różyczki i trampki. Włosy zostawiłam rozpuszczone, bo nie chciało mi się z nimi eksperymentować.

- Vivian byłabym spokojniejsza gdybyś została jeszcze kilka dni - zaczęła Nadia - ale dobrze, rozumiem twoja decyzję, tu masz wypis, maść i witaminy - popatrzyła na mnie znacząco - na małej kartce masz tez rozpisane dawki leków więc masz je brać i za 3 tygodnie w piątek chce cie widzieć u siebie w gabinecie

- Dobrze, dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiłaś

- Powiedziałaś mu? - zaprzeczyłam ruchem głowy- Powiedz, to nie jest takie straszne i napewno się ucieszy- uśmiechnęła się pokrzepiająco

Odwzajemniłam jej uśmiech chociaż bardziej musiało to przypominać grymas. Dokończyłam pakować swoje rzeczy, na torbie położyłam bukiet róż które wczoraj przyniósł Matteo i usiadłam na łóżku patrząc na zatłoczone ulicę Nowego Yorku. Każdy się gdzieś śpieszył, było widać tą nerwowość kierowców, ale co się dziwić? Skończyli pracę i chcą wkońcu zaszyć się w swoich czterech ścianach, spędzić czas z rodziną czy z znajomymi. Dziś był piątek więc niektórzy napewno nie odmówią sobie przyjemności w postaci imprezy. W czasie kiedy ja podziwiałam panoramę miasta do sali wszedł Matteo

- Jesteś już gotowa? - skinęłam głową  - Masz wszystko? - przytaknełam na co westchnęł - To chodź

Odwróciłam się w jego stronę. Patrzył na mnie wzrokiem w którym było widać troskę i zmartwienie, wziął moja torbę i otworzył drzwi, czekał żebym przeszła. Przełknęłam głośno ślinę i powoli ruszyłam w tamtym kierunku. Kiedy byłam blisko niego przyspieszyłam kroku tak jakby miało mi to pomóc. Na korytarzu nie było wiele osób, a już myślałam że będzie cała rodzina. To nie tak że byłam rozczarowana, cieszyłam się bo nie chciałam obecności dużej ilości osób. Grayson z Elijah'em na wózku już na nas czekali, widać było tą radość na jego twarzy. Nie dziwię się, też bym się cieszyła że po takim czasie wkońcu opuszczam to miejsce.

W samochodzie siedziałam z tyłu z Matteo, przysunęłam się na tyle ile mogłam do drzwi, a wzrok wbiłam w widoki zza oknem. Nie miałam ochoty na żadne rozmowy, nie przysłuchiwałam się też i czym oni rozmawiają, poprostu się wyłączyłam.

Droga do domu minęła mi szybko, aż za szybko. Nim się obejrzałam byliśmy już na podjeździe. Elijah chciał sam dojść do domu ale niestety uszkodzona ani nogą, ani bark nie ułatwiały mu tego zadania, a kiedy Sophia zobaczyła że on idzie a brat mu tylko pomaga zaczęła na nich krzyczeć. Archer poprostu stał z  boku i się śmiał. Nie miałam ochoty tam iść, chciałam pobyć sama, iść do swoich czterech ścian, które tak naprawdę nie były moje i zszyć się w łóżku, od zawsze tłumy ludzi mnie przytłaczały, a teraz tym bardziej.

- Matteo?  - odwrócił wzrok od sceny rozgrywającej się przed nami i popatrzył się w moją stronę - Mogę iść do sypialni? Nie czuję się na tyle gotowa aby przebywać w towarzystwie - patrzyłam na niego niemal błagalnie

- Możesz iść, przyniosę Ci coś do jedzenia- już miałam protestować ale mnie uprzedził - i nie ma żadnego ale, musisz jeść, sama wiesz jakie masz wyniki, pozatym nie wygladasz najlepiej

Pokiwałam tylko głową i skierowałam się do domu, szłam prosto do sypialni umiejętnie omijając kogokolwiek. Kiedy tylko doszłam do pokoju, udałam się pod prysznic aby mimo wszystko zmyć z siebie zapach szpitala. Przebrałam się w piżamę, po czym szybko
zanurzyłam się w chłodnej pościeli i przymknęłam oczy.

Matteo przyniósł mi całą tace jedzenia, był sok, sałatka, owoce i jeśli się nie mylę to curry z kurczakiem

- Zjedz tyle ile możesz.

Niechętnie zabrałam się za jedzenie, było smaczne, to fakt, ale nie mogłam wdusić w siebie więcej, bo było mi poprostu nie dobrze, dlatego odłożyłam tackę na stolik nocny

- Dziękuję, ale już nie mogę

- Vivian musisz jeś... - nie dane mu było dokończyć bo wyskoczyłam jak z procy żeby móc zwymiotować.

Zachowując odległość podszedł do mnie i podał ostroznie papier, wytarłam buzię po czym wstałam aby umyć zęby i spłukałam wodę

-Vivian, może powinnaś jeszcze zostać w klinice skoro tak reagujesz na jedzenie ?

- To chwilowe, muszę przyzwyczaić organizm do jedzenia

- Jesli do poniedziałku to się nie zmieni, osobiście odstawie cię do kliniki, nawet siłą.

Zabrzmiało jak groźba, nie miałam siły ciągnąć tej dyskusji, dlatego pokiwałam tylko głową i wróciłam do łóżka

- Nie masz nic do zrobienia?

Zapytałam się go bo nie czułam się komfortowo z tym że przebywa w tym pomieszczeniu co ja

- Wyganiasz mnie? - podniósł brew do góry -vMam parę spraw, ale ogarnę to jutro, posiedzę tu z tobą do 19, a potem idę z chłopakami do klubu bo stwierdzili że musimy gdzieś iść na moje urodziny-  No tak zapomniałam że on ma urodziny w lipcu

- Ja idę spać dobranoc

Oboje bardzo dobrze wiedzieliśmy że nie zasnę, ale przemilczał ten temat. Odwróciłam się do niego plecami i wpatrywałam się tępo w ścianę. Ciszę przerwał jego dzwoniący telefon i po nim przepadł jak kamień w wodę, a ja wzięłam jedna z swoich książek i zaczęłam czytać.

Potem przyszedł wziąść szybki prysznic i się przebrać na wyjście. Wyszedł mokry z łazienki a kropelki wody jeszcze spływały po jego nagim torsie. Dyskretnie zeskanowałam go wzrokiem, do momentu kiedy nie zniknął m8 w garderobie. Po chwili wyszedł w białej koszuli z odpiętymi dwoma guzikami na górze, czarnych spodniach od garnituru i tego samego koloru marynarką zarzuconą na ramię. Wyglądał bardzo dobrze i nawet jakąś część mnie zatęskniła za nim.

Przyniósł mi jeszcze jedzenie, oczywiście że za dużo, ale zjadłam trochę zupy krem z papryki, a potem poszłam wziąść długa i relaksująca kąpiel, mimo że nie jestem ich fanem czułam że mi się przyda. Użyłam kuli do kąpieli i kilku olejków, włączyłam opcje hydromasażu a na twarz nałożyłam maseczkę, chciałam chociaż przez chwilę poczuć się ładna. Z telefonu puściłam muzykę i przymknelam oczy delektując się muzyką. Kiedy wyszlam z wanny dochodziła 1, a woda była wręcz lodowata, no to nieźle się zasiedziałam. Ubrana w piżamie stanęłam bokiem do lustra i położyłam dłonie na brzuchu, którego jeszcze nie było widać

- Damy radę jakoś, coprawda tatuś jeszcze o tobie nie wie, ale dowie się za niedługo, obiecuje

Nie mogłam zasnąć bo dopadł mnie strach że Matteo będzie spał koło mnie, ale kiedy nie przyszedł do 6 rano, potem udało mi się odpłynąć w objęcia Morfeusza.

CZARNA ODCHŁAŃ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz