Rozdział 2

10 2 0
                                    

    Otwarłam oczy. Nie mogłam wstać. Chłopaków już nie było wokół mnie ani nie było samochodów. Chwyciłam telefon i spojrzałam, że była pierwsza w nocy. Leżałam tu trzy godziny. Podniosłam się z ziemi. Byłam cała obolała. Zobaczyłam wyschniętą krew na rękach. Byłam cała brudna, a z nosa dalej trochę leciało mi krwi. Cała obolała wzięłam torby i poszłam w stronę domu. Nie wiedziałam jak wejdę przez okno, ale jakoś musiałam. Gdy byłam pod oknem to zawiesiłam jedną torbę na ramię, a drugie na wystającym pręcie. Zaczęłam się wspinać. Najpierw przez okno wrzuciłam torby, a potem do niego weszłam. Włożyłam torby do pustej walizki w szafie. Wzięłam majtki i długą czarna bluzkę. W łazience zaświeciłam światło i spojrzałam w lustro. Miałam zaschniętą krew na czole i pod nosem. Siniaka pod okiem i rozczochrane włosy. Zaczęłam się rozbierać. Na brzuchu miałam dwie rany i na plecach kilka przecięć oraz dużo siniaków. Kolana miałam zdarte i całe posiniaczone. Weszłam pod ciepły prysznic i dobrą godzinę siedziałam tylko skulona. Wyszłam z pod prysznica i się ubrałam, a potem wróciłam do pokoju. Położyłam się na łóżku i nie mogłam już zasnąć. Byłam strasznie zmęczona, ale po prostu nie mogłam spać. Nie wiedziałam kiedy ten koszmar się skończy, a robiło się na prawdę coraz gorzej. Obawiałam się, że mogę mieć coś złamane, a nie stać mnie na lekarzy.

                                       ~~~

-Cześć Vindic...-Rick nie dokończył. I nawet wiedziałam dlaczego. Przyszłam do pracy z siniakiem pod okiem. Miałam plaster na pół czoła, a chodziłam jak pokraka.

-Cześć Rick.-przywitałam się jak zwykle.-Co tam słychać?

-Co tam słychać? Ty tak na poważnie? Dziewczyno co Ci się stało? Czy to Twój ojciec Ci zrobił?-zadawał w tym dniu bardzo dużo pytań.

-Nie to nie on.-powiedziałam i zaczęłam ubierać fartuch.

-Vindicta powiedz kto Ci to zrobił.-powiedział stanowczo.

-Ricki masz sześćdziesiąt lat i dużo zmartwień na głowie.-powiedziałam.

-Wypraszam sobie mam pięćdziesiąt osiem, a moim zmartwieniem jesteś Ty. Traktuje Ciebie jak rodzinę, jak własną wnuczkę. Powiedz mi kto to zrobił.-dalej ciągnął temat.

-I co? Co dalej? Też kogoś pobijesz? Skończ.-powiedziałam i poszłam za ladę. Starzec poszedł na drugą stronę lady.

-Może i nikogo nie pobije, ale pomogę Tobie.-stwierdził.

-Przewróciłam się. Musisz pobić krawężnik.-skłamałam i wróciłam do robienia kawy. Rick znowu chciał coś powiedzieć, ale przyszła klientka.

-Dzień dobry.-powiedziała rudowłosa.

-Dzień dobry, co podać?-zapytałam.

-Tak nie można.-wtrącił swoje pięć groszy szef.

-Poproszę kanapkę z awokado i sok z truskawek.-powiedziała klientka.

-Już się robi. Zaraz będzie.-powiedziałam. Wyjęłam kanapkę i zaczęłam nalewać soku do szklanki.

-Vindicto. Proszę pozwól sobie pomóc.-dalej mówił Rick. Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam w jego brązowe oczy.

-Przewróciłam się. Mam to przeliterować?-powiedziałam zła.

-Jesteś niemożliwa.

-Przepraszam, ale mam klientkę.-powiedziałam i odwróciłam się w stronę lady.-Tutaj dla Pani i proszę dziesięć dolarów.

-Dziękuję bardzo.- zapłaciła i podziękowała.

-Dziękuję i miłego dnia.-powiedziałam pół uśmiechem. Już więcej Rick nie pytał, ale widziałam jak patrzy uważnie na wszystko co robię.

~~~

Z pracy wyszłam o czternastej i właśnie sprzątałam dom. Ojciec się gdzieś szlajał. Myłam naczynia, gdy dostałam powiadomienie. Wytarłam ręce i chwyciłam telefon.

Nieznany:
Masz czas?

Ja:
Ile?

Nieznany:
Pięć godzin na biało

Ja:
Za półgodziny w parku

    Ludzie nie wiedzą jakie to jest niszczące, a tym bardziej, że Kosa daje podrabiany towar. Co to w ogóle ma być? Szybko się przebrałam. Spięłam swoje blond włosy w koka i wzięłam pięć gram kokainy. Gdy byłam już w parku usiadłam na ławce i czekałam. Wiedziałam, że to ten typek z pod kawiarni. Musiałam sobie zapisać jego numer. Po chwili ktoś się do mnie dosiadł.

-Cześć jak tam?-zapytał.

-Po staremu.-powiedziałam. Wyjęłam woreczek i nachyliłam się do chłopaka.-A co u ciebie?

-Jakoś leci. Ładna jesteś.-powiedział i zakręcił moim wystającym włosem. Włożyłam woreczek do kieszeni jego bluzy.-Kto Ci to zrobił maleńka?-zapytał i dotknął mojego policzka. Zepchnęłam jego dłoń.

-Maleńka to jest Twoja pała.-powiedziałam i ścisnęłam mocno jego udo, a on się zamknął.-Zapamiętaj na przyszłość, że nie umawiam się z ćpunami.

    Wstałam i poszłam w stronę domu. Zobaczyłam, że chłopak idzie w swoją. Idąc do domu od razu zmieniłam jego nazwę.

~~~

     Po powrocie posprzątałam cały dom. Jutro miała być ta impreza, więc musiałam coś uszykować. Wolałam szykować się dzień przed. Wybrałam spodnie jeansowe z dziurami, czarne body, czarną czapkę z daszkiem i czarne tenisówki. W czarny plecak z vansa włożyłam wszystkie prochy i szarą bluzę. Poszłam do łazienki się ogarnąć i położyłam się na łóżku. Obejrzałam film i postanowiłam pójść spać.

Twoja nianiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz