Chwyciłam za klamkę, a ta na szczęście ustąpiła i szybko wsiadłam do środka. Zdjęłam kominiarkę i bluzę. Leżałam na tylnich siedzeniach. Usłyszałam policjantów i szczekającego psa, ale po jakimś czasie już ich chyba nie było, ale za to przyszła Nicol. Włożyła zakupy do bagażnika. Wsiadła potem do samochodu i gdy chciała zapiąć pas to się odwróciła i mnie zobaczyła. Na początku się przeraziła, ale potem nie wiedziała co zrobić.
-No hej.-powiedziałam nie pewnie.
-Co ty tu robisz?-zapytała.
-Może stąd odjedźmy?-zaproponowałam. Dziewczyna tak zrobiła, a ja szybko przesiadłam się do przodu.-Zawieziesz mnie w jedno miejsce? Ja Ci wszystko w tym czasie opowiem.
-No dobra, ale wbij nawigację.-gdy to zrobiłam to nie wiedziałam od czego zacząć, ale wiedziałam, że muszę jej powiedzieć. Ufałam jej tak trochę, a na prawdę nie miałam nikogo.
-To trochę krępujące, a do tego mówię to pierwszej osobie, ale opowiem wszystko od początku.-stwierdziłam.
-Jezu, już się boję.-zaśmiała się.
-Jak byłam mała nigdy moi rodzice się nie dogadywali. Nawet nie udawali zgranej rodzinki. Mama pracowała jako nauczycielka, a ojciec nie kiedy znalazł jakąś pracę, ale zawsze go wyrzucali, bo był pijany. Na prawdę popadł w alkoholizm. Moja mama już nie dawała sobie powoli rady. Jak miałam dziesięć lat mama urodziła moją siostrę, a wtedy popadła w depresję. Nikt nie zarabiał na dom ani rachunki. Nie miałam co jeść. Nie kiedy w szkole ktoś mi coś dał, ale bardziej byłam pośmiewiskiem za to, że jestem biedna. Po roku moja mama popełniła samobójstwo. Gdy miałam czternaście lat, w końcu moi dziadkowie się mną zainteresowali, ale wzięli tylko Layle, a mnie zostawili, twierdząc, że sobie poradzę. W pewnym czasie przyszedł komornik i wziął kilka rzeczy. Znalazłam szybko pracę i była nią kawiarnia. Lecz to mi nie starczało. Na jednej z imprez poznałam chłopaka. Czuwał przy mnie cały czas i pijana pożyczyłam od niego pieniądze. Spłaciłam długi, ale jednak musiałam spłacić pożyczkę. Zaczęłam dla niego sprzedawać, ale tylko zioło lub amfetaminę i jakoś tak było, ale ostatnio zadzwoniła do mnie babcia. Powiedziała, że idzie z dziadkiem do sanatorium i Layla musi zamieszkać ze mną, ale nie chciałam, by mieszkała w tym okropnym domu z tym okropnym człowiekiem. A chciałam kupić nowe mieszkanie, więc poprosiłam tego chłopaka o to bym robiła co innego za lepszą cenę, bo jego ludzie mają dobry zysk z tego. W końcu zgodził się i moja praca polegała na tym, że przewożę duże kilogramy z punktów różnych. Jeszcze nigdy mnie nie złapali, ale chyba zaczęli coś podejrzewać, bo dzisiaj w pociągu jak jechałam to właśnie byli z psem i potem mnie gonili. Dlatego jestem w twoim samochodzie.
-Że co?
-No jakoś tak wyszło.
-Są gdzieś tu kamery? Nabijasz się ze mnie tak? To pomysł Nelsona? To on ci kazał?
-Nie. Na prawdę sprzedaje prochy, by żyć, inaczej już dawno spałabym pod mostem. Proszę nie mów nikomu. Nikt nie chce mi pomóc, więc muszę radzić sobie jakoś.
-Na pewno ja Ci pomogę. Nic nikomu nie powiem, nawet Nellsonowi, ale o tego chłopaka mu chodziło?
-Tak, ale na prawdę on nie jest niczemu winien, ja po prostu potrzebuje kasy.
-A gdzie masz te narkotyki?
-Na sobie.-powiedziałam nie pewnie i podrapałam się po głowie.
-Że co, kurwa?!-zdziwiła się jeszcze bardziej. Chwyciłam bluzkę i ją podwinęłam, a Nicol zrobiła oczy, większe niż kulę bilardowe. Przez całą drogę Nicol była wściekła na Kosę, że mnie naraził, że jestem głupia i mogłabym przyjść do niej. Gdy byłyśmy na miejscu wybiegła z samochodu, a ja zaczęłam za nią biec, by nie zrobiła niczego głupiego. Otworzyła na rozszerz drewniane duże drzwi. Byłyśmy w opuszczonym budynku. Wiedziałam, że czeka tam na mnie klient i Kosa, który jak dowiedział się o policji to przyjechał. Nicol rzuciła się na bruneta, a drugi chłopak, któremu miałam dać prochy patrzył na całą tę szopkę. Dziewczyna trzymała go za szyję i kopała go po plecach, a Kosa próbował ją z siebie ściągnąć i darł się, że jest pojebaną idiotką, gdy w końcu brunetka się zmęczyła zeszła z niego, ale kopnęła go w plecy. Kosa szybko wstał i widziałam, że jest zły, ale nie zamierzał niczego jej zrobić. Patrzyłam ze zdziwieniem jak tylko zaciskał pięści.
-Ty jebany dziwkarzu. Jak mogłeś jej dać taką pracę? Ty jesteś pojebany czy co? Omal policja ją nie zgarnęła. Pierdolony diler. Matka Cię chyba nie kocha.-zdenerwowana zaczęła go obrażać.
-Ej koniec już. Nicol to nie jego wina. Ja go namówiłam, by dał mi tę pracę.-zaczęłam bronić bruneta, bo przecież on nie chciał bym handlowała.
-Nic Ci nie jest? Widzieli żebyś coś miała? Widzieli twoją twarz?-zaczął wypytywać.
-Wszystko w porządku.
-Dobra, a gdzie moje prochy?-zapytał chłopak. Wyjęłam narkotyki z plecaka, a potem zdjęłam ze swojej tali. Dałam mu je, a on dał mi kasę. Dałam 30% Kosie. I zaczęłyśmy iść do wyjścia.
-Poczekajcie.-powiedział Kosa, gdy byłyśmy przy drzwiach, a Nicol pokazywała mu środkowy palec, język i zachowywała się dość komicznie. Drugi chłopak już wyszedł.
-No co?-zapytałam.
-To koniec.
-Co? Ale z czym?
-Nie będziesz już handlować.
-Co? Ale ja potrzebuje pieniędzy. Nie możesz...
-Właśnie, że mogę.-przerwał mi.-Za bardzo się narażasz. Znajdź inną pracę, ale nie wtrącaj się w takie rzeczy.
-No w końcu zrobiłeś coś mądrego.-docięła mu brązowooka.
-Ale pamiętaj koniec z handlowaniem, ale i tak chcę wiedzieć co u ciebie. Dalej jesteśmy przecież przyjaciółmi.
-Przyjaciółmi? Niby od kiedy? Uważasz, że przyjaciel robi to co zrobiłeś na parkingu?-Kosa był w porządku, ale na pewno nie byliśmy przyjaciółmi.
-Porozmawiamy na spokojnie kiedy indziej. Napisz mi kiedy będziesz miała czas. To jest dla mnie waż...
-Dobra przestań pierdolić. Idziemy.-stwierdziła Nicol i chwyciła mnie za dłoń. Wyszłyśmy obie na zewnątrz, a gdy jechałyśmy do domu, to żadna z nas się nie odezwała.-Daj mi adres twojego nowego domu. Znajdziemy Ci pracę i wymeldujemy Ciebie już dzisiaj. Zagadam do mamy i nam pomoże.
CZYTASZ
Twoja niania
RomanceVindicta Solis to siedemnastolatka mieszkająca z ojcem tyranem. Pracuje wszędzie, by utrzymać siebie i ojca. Pewnego wieczoru zapoznaje się z dziewczyną, która przygarnia ją do swojego grona znajomych. Paczka znajomych bardzo ją polubiła. Jednak jes...