Rozdział 9

4 2 0
                                    

    W mieszkaniu właśnie mój kuzyn odstawiał ostatnie meble, a ja siedziałam w domu mamy Nelsona i Nicol.

-To podpisz tylko tutaj.-powiedziała mama Nicol, a obok niej stała prawniczka. Chwyciłam długopis i zaczęłam się podpisywać, gdy skończyłam poczułam ulgę. Już miałam go z głowy. To jest nowe życie. Pierwszy krok. Mama Nicol była przepiękna. Bardzo podobna do Nelsona, niebieskie oczy, wystające kości, czarne włosy. Miała bardzo ładny uśmiech. Jeszcze z piętnaście minut rozmawiałyśmy z prawniczką i wyszła.

-Twój kuzyn napisał, że wszystko przewiezione.-powiedziała Nicol, która załatwiła sobie do niego numer. Skubana podobała się każdemu, a nie chciała żadnego.-Ale co z pracą? Kawiarnia przecież Ci nie starczy.

-Wiesz Vindicto ja mam dwuletnią córkę, a właśnie zwolniłam kolejną nianię i gdybyś była chętna to mogłabyś zaopiekować się Mią, oczywiście Ci zapłacę, ale jesteś blisko moich dzieci, więc myślę, że byłabym spokojniejsza i gdybyś chciała to mogłaby być też w twoim domu, abyś nie musiała tyle jeździć.

-Ojej to bardzo miłe z Pani strony. Oczywiście, że się zgadzam.-powiedziałam podekscytowana. Nicol się ucieszyła, a jej mama miała już jeden problem z głowy. Nicol już nie mieszkała z rodzicami tylko nie daleko szkoły, więc nie mogła się zajmować siostrą, ale ja skończyłam szkołę rok wcześniej, więc miałam czas. Posiedziałam tak do dwudziestej i wróciłam do nowego domu, ale dziwnie mi w nim było. Tak cicho, tak spokojnie. Czułam się bezpiecznie. Jednak nie byłam do tego przyzwyczajona. W końcu zasnęłam.

                                      ~~~

-Vini!-usłyszałam głośny krzyk radosnej dziewczynki. Zobaczyłam jak mała blondynka biegła w moją stronę. Chwyciłam ją i podniosłam. Zaczęłam ją okręcać, a ta się śmiała. Kochałam ją.

-Przyjechałaś.-powiedziała miło babcia. Zobaczyłam, że była zmarnowana, ale szczęśliwa. Przez godzinę siedziałam z dziadkami, ale potem ich zawiozłam do sanatorium. Na prawdę było słabo, a ja nie miałam pieniędzy, by im pomóc. Nie przyjęłam babci pieniędzy. Layla przez całą drogę do Temple City opowiadała o swoich koleżankach i życiu na wiosce.

-Wiesz? Cała klasa mnie bardzo lubiła i z każdym się bawiłam!-krzyczała podekscytowana. Siedziała w foteliku obok mnie. Miała brązowe oczy, a włosy bardzo jasny blond. Z Layli była gaduła i opowiadała nawet o tym jak zerwała koniczynkę. Na prawdę była pociesznym dzieckiem. W pewnym momencie zasnęła, a gdy już byłam w Temple City rzuciła mi się w oczy sylwetka pewnego chłopaka i zatrzymałam się obok niego. Ten spojrzał z opóźnieniem.

-No kogo moje oczy widzą. Nasz niejadek.-zaśmiał się.

-Dokąd idziesz?-zapytałam. Chłopak podszedł do szyby i spojrzał przelotnie na blondynkę.

-Miałem jechać do Nelsona, ale samochód mi się zepsuł, a to nie daleko i zamierzałem się przejść, ale skoro proponujesz to wsiadam.-stwierdził i wsiadł do samochodu z tyłu.

-Jasne, spoko, że zapytałeś.-zaśmiałam się cicho.

-To twoje?-zapytał.

-Ale co?

-No dziecko?

-To moja siostra, a gdzie mieszka Cartier?

-Wiesz napiszę mu, że się spóźnię i pojedziemy tam we dwójkę, co?

-Nie zostawię siostry samej.

-No to opiekunka się nią zajmie.

-Ale ja nie mam opiekunki. Mieszkam sama z Laylą.

-Ojej, sorry. Lukas opowiadał, że nie jesteś bogata, ale zapomniałem.

-Fajnie, że o mnie gadacie.

-Nie to nie miało tak zabrzmieć. Dobra jedźmy do Ciebie. Może wszyscy przyjadą i zamówimy pizzę.-popatrzył na mnie oczami pieska.

-Dobra, ale mają być cicho.

-Super i na prawdę przepraszam, że to tak wyszło.-już więcej nie gadaliśmy. Gdy dojechaliśmy to zobaczyłam już znane Porsche, a przed nim stał Nelson. Wyszłam z samochodu i nawet nie zamierzałam na niego patrzeć, bo było mi wstyd po tym jak się na niego wydarłam. Grey zaczął wyjmować rzeczy mojej siostry z bagażnika, ale wychodziło mu to dość powolnie, więc po prostu wzięłam plecak na plecy, jakieś dwie siatki na prawą rękę, a Layle na ręce, a jej głowa spoczywała na moim ramieniu.

-Dobra daj to.-nie miałam do niego cierpliwości i biodrem zamknęłam drzwi od samochodu, a drugą nogą prowadziłam walizkę.

-Solis daj mi te rzeczy i dziecko też.-rozkazał Nelson.

-Dam sobie radę.-powiedziałam i szłam dalej do przodu. Choć było mi ciężko.

-Nie zgrywaj twardzielki. Grey weź tą walizkę.-gdy tylko Nelson powiedział imię Grey to od razu chłopak stanął prosto i wziął walizkę.-Chce Ci pomóc.

-Ale nie rozumiesz, że ja nie chce Twojej pomocy?

-Jesteś strasznie upierdliwa.-po chwili mnie podniosł razem z wszystkim co niosłam. Próbowałam się sprzeciwić, ale nie chciałam obudzić blondynki, a nawet mnie to odpowiadało, na prawdę jest silny i dobrze wychowany. W końcu po przejściu kilku schód pokazałam moje mieszkanie i zamiast mnie odłożyć zaniósł mnie, aż do środka. Dopiero odłożył mnie na środku holu w mieszkaniu.

-No ładnie tu masz.-powiedział Grey, który spocił się zanosząc małą walizkę. To było tylko drugie piętro.

-Dzięki, ale nie trzeba było.-zaniosłam Layle do jej nowego pokoju. Otwarłam drzwi i od razu na wprost było duże okno, które zasłaniały białe prześwitujące zasłony i po bokach zawinięte pudrowo-różowe ciężkie zasłony. Po lewej miała łóżko z białym oparciem z diamencikami, a pościel w jakieś księżniczki. Przy łóżku była szafka nocna. Na przeciwko łóżka było biurko, na którym czekały książki, zabawki i różne artystyczne przybory. Po prawej od drzwi była biała szafa, a w środku już kilka ubranek. Miała tapetę w kwiatki, a na podłodze duży dywan. Położyłam dziewczynkę na łóżku i przykryłam kołdrą. Pocałowałam ją w czoło i zostawiłam lekko uchylone drzwi. Zobaczyłam, że chłopacy już siedzą na kanapie.

-Od kiedy tu mieszkasz?-zapytał Nelson.

-Od kilku dni.

-A czemu Twoja siostra nie jest z Twoimi rodzicami?-zapytał Grey. Spojrzałam lekko na Nelsona, ale ten też chyba nie wiedział.

-Lepiej będzie jej tutaj.-odpowiedziałam. Nie chciałam się żalić, ale aby zmienić temat podpytałam kiedy będą inni i czy chcą coś do picia. Po dwóch godzinach wszyscy siedzieliśmy w salonie zajadając się. Nie rozmawialiśmy na prywatne sprawy tylko na wszystko wokół.

-Gdzie masz toaletę?-zapytała Kiara.

-Po prawej przy drzwiach.-wskazałam. Dziewczyna ruszyła w tam tym kierunku.

-Hej, Nicol.-powiedziała Kiara z korytarza.

-No co tam?

-Bo tutaj jakieś dziecko płacze.-powiedziała nie pewnie. Wstałam z miejsca i szybko poszłam do pokoju Layli. Wszyscy ucichli, ale nikt nie pytał. Weszłam do pokoju dziewczynki. Zamknęłam za sobą drzwi i spojrzałam na dziewczynkę.

-Co się stało?-zapytałam i usiadłam przy niej.

-B-bbo ja nn-nie wiedd-dziiaałam gdzie jesteś.-zapłakała.

-Hej jestem tutaj.-powiedziałam i przytuliłam ją.-I zawsze będę.

-A gdzie jesteśmy?-zapytała już spokojna po paru minutach głaskania ją po plecach.

-W twoim nowym pokoju.-odpowiedziałam. Posiedziałybyśmy tak jeszcze trochę. Wzięłam Laylę na ręce i wyszłam z pokoju. Wszyscy patrzyli na nas.

-Hejka.-pomachała im przeszczęśliwa. A każdy się uśmiechnął i zrobił to samo oprócz Nelsona, który uważnie na mnie patrzył, ale próbowałam to zignorować.

Twoja nianiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz