Felix nie żałował, że spotkał Taehoona. Gdyby nie on, Felix nie wiedziałby, że Changbin w pełni go akceptuje. Nie wiedziałby też, że tak bardzo potrzebuje rozmowy, ani że jego marzenie o stabilnym związku wcale nie brzmi głupio. Ale przede wszystkim, gdyby nie Taehoon, Felix nie miałby w sobie odwagi, by przytulić Changbina. No i nie zostałby przez niego wniesiony do pokoju hotelowego.
Changbin sam go podniósł, bo gdy szli w stronę prowadzących do pokoi schodów, Felix nagle wypalił, że nie czuje stóp. Nie musiał mówić nic więcej, bo nagle znalazł się w powietrzu, mając kolejny pretekst, by tulić się do starszego.
Nie podobał mu się fakt, że nie mógł robić tego dłużej, ale gdy tylko Changbin bezpiecznie położył go na łóżku w ich pokoju, Felix szybko rzucił się w duże poduchy, łapiąc za kołdrę. Szczelnie się nią owinął, zwijając się w obronną pozycję kłębka. Changbin, który teraz mógł widzieć tylko oczy, czoło i włosy Felixa, zdusił śmiech.
— Teraz lepiej?— zapytał, rozglądając się po pokoju.
— A-ani trochę — odparł Felix drżącym głosem.— Zimno. Nie czuję palców.
— Musisz mi dać...— Changbin spojrzał na swój zegarek.— Sześć minut na przygotowanie kąpieli i herbaty.
Felix nic nie powiedział, w miarę możliwości, które przez pierzynę były ograniczone, obserwując, jak Changbin kręci się po pokoju. Rozczulało go to, jak starszy się o niego troszczył. Aż za bardzo, bo czuł, że jeszcze trochę i naprawdę mocno się w nim zadłuży.
— Changbin-ssi?!— zawołał niewyraźnie spod kołdry, jednak na tyle głośno, by Seo spojrzał w jego stronę.— Dziękuję!
Changbin kucał za otwartymi drzwiami przy wannie, oceniając, czy temperatura lecącej z kranu wody nie jest za niska. Kąciki jego ust rozciągnęły się w nikłym uśmiechu.
— Za co tym razem?— zapytał, wstając i wycierając dłoń w zawieszony na ścianie ręcznik.
— Za wszystko — odparł Felix, z kilkoma warstwami kołdry na sobie niechętnie podnosząc się do siadu. Teraz Changbin mógł widzieć całą jego twarz.
— To dość uogólnione — stwierdził, podwijając rękawy koszuli.— Zejdę na dół po herbatę. Potrzebujesz czegoś jeszcze?— dopytał, zabierając z łóżka swoją skórzaną kurtkę.— Poradzisz sobie?
— Changbin-ssi, nie mam siedmiu lat, mogę zostać tutaj sam — zaśmiał się Felix.
— Jesteś wstawiony — oznajmił Changbin, informując Felixa o jego własnym stanie.
— Wcale nie!— zaoponował od razu Felix.— Wypiłem trzy lampki wina.
— Siedem — powiedział Changbin.
— Że co?
— Wypiłeś siedem lampek wina — sprecyzował Changbin.
— Jestem pewien, że trzy — odrzekł nieco mniej pewnie Lee.— Może... cztery.
Changbin przymknął oczy, kręcąc głową.
— Wypiłeś siedem lampek wina — mruknął po raz kolejny.— I dwa shoty.
— O ni...— Felix zerwał się na klęczki, zrzucił z siebie kołdrę i pogroził Changbinowi drżącym palcem.— Shot był jeden!
— Dwa, Yongbok-ssi — Changbin założył ręce na piersi, a Felix mimowolnie zjechał wzorkiem na mięśnie, które były teraz ciasno opięte przez rękawy jego koszuli.— Wypiłeś dwa shoty i zagryzłeś sernikiem myśląc, że nie poczujesz.
CZYTASZ
Welcome to Lee Felix's cafe - changlix
Любовные романыChangbin przychodził do kawiarni Felixa regularnie od dwóch lat. Zawsze zamawiał to samo, siedział przy tym samym stoliku i obserwował baristę podczas pracy. Historia o miłości i intymności, jaka zrodziła się między dwoma mężczyznami z całkiem inny...