Felix siedział na kanapie w salonie Changbina, głaszcząc Apolla i popijając herbatę malinową, przygotowaną przez starszego. Otulony w koc Lee udawał, że program, który leciał w telewizji był ciekawy. Po powrocie pierwszym, co zrobił, był gorący prysznic w łazience Changbina i przebranie się w drugi komplet dresów. Tak, miał zamiar spać w bluzie i spodniach dresowych, pod kołdrą.
Changbin krzątał się po kuchni, przygotowując dla nich kolację. Jak zwykle nie pozwolił Felixowi się do niczego dotknąć, każąc mu grzecznie siedzieć w salonie i czekać na posiłek.
— Masz ochotę na coś konkretnego?— zawołał z kuchni Changbin.
— Nie, dziękuję — Felix wychylił się z kanapy, posyłając Seo jeden ze swoich uśmiechów.
— Na pewno?— dopytał Changbin, jakby nie wierzył Felixowi.— Nie jadłeś od kilku godzin.
— Na pewno, Hyung — odpowiedział znowu Felix.— Chociaż...— Seo wyjrzał zza ścianki, skinieniem głowy dając znak, by Lee mówił dalej.— Mam tylko ochotę na więcej herbaty. Mógłbyś?
— Jasne — Changbin nalał wody do czajnika.
Felix szczelniej otulił się kocem, pociągając nosem. Jedną dłonią cały czas głaskał siedzącego obok kanapy Apolla, który podczas wizyt Felixa nie odstępował go w mieszkaniu na krok. Upił, jak się okazało, ostatni łyk herbaty i wzdychając, wstał, a w ślad za nim golden retriever.
Gościł u Seo często, więc z nawyku odłożył kubek do zlewu i podwinął rękawy bluzy, by go umyć. Nieświadomie zaczął podrygiwać w rytm cicho puszczonej z telefonu Seo muzyki, która wcześniej nie docierała do salonu.
— ABBA?— zaśmiał się.— Nie wiedziałem, że ich lubisz.
— A ktoś nie lubi?— mruknął ironicznie Seo, podając Felixowi ściereczkę.— Wychowałem się na tym zespole. Moi rodzice kolekcjonują płyty.
— Mhm...— Felix wytarł dłonie w ściereczkę, opierając się tyłkiem o blat.— Nie wyglądasz na takiego.
— Na jakiego?— Changbin przełożył sałatkę do dwóch małych misek.— Takiego z dobrym gustem?
— No weź — Felix sięgnął dłonią do włosów Changbina, odgarniając mu z czoła kilka kosmyków.— Uwielbiam Fernando.
Changbin pokręcił głową, sięgając po telefon.
— Jaka jest twoja ulubiona piosenka?— zapytał.— Tylko mi nie mów, że honey, honey.
— A co ty masz do Honey?— Felix oparł głowę o ramię Changbina, przeglądając jego playlistę.— Nie, inna — powiedział, dodając cicho;— Honey, honey jest na drugim miejscu...
Changbin poruszył gwałtownie ramieniem, uderzając Felixa w policzek. Lee fuknął, uderzając swoim biodrem o to Changbina. Z uśmiechem wybrał swoją ulubioną piosenkę, obserwując reakcję Changbina.
— Super Trouper — Changbin spojrzał na Felixa z uznaniem.— Dobry wybór.
— To ABBA. Każdy wybór jest dobry — naprostował Lee.— Włącz już. Pomogę ci z kolacją.
Chciał sięgnąć po telefon Seo, by nie stali tak w głuchej ciszy, ale Changbin odsunął od niego komórkę na prostej ręce, by postawić swój warunek;
— Zaśpiewaj mi.
Felix zarobił śmieszną minę, która aż krzyczała; „że co?!”. Zanim jednak to powiedział, parsknął śmiechem.
Felix śpiewał tylko dla siebie. Czasami dla przyjaciół, ale nigdy dla kogoś innego. Wstydził się, gdy czyjeś oczy wywiercały w nim dziurę podczas śpiewu. Co innego było w jego mieszkaniu, gdzie oceniającym wzrokiem obrzucała go jedynie Daisy. W kuchni często poruszał się w rytm muzyki, nucąc pod nosem.
CZYTASZ
Welcome to Lee Felix's cafe - changlix
RomansaChangbin przychodził do kawiarni Felixa regularnie od dwóch lat. Zawsze zamawiał to samo, siedział przy tym samym stoliku i obserwował baristę podczas pracy. Historia o miłości i intymności, jaka zrodziła się między dwoma mężczyznami z całkiem inny...