Będąc już na terenie Ma'havr ogarneła mnie nie opisana ulga, w końcu w domu.. Tak jakby. Uścisk na moim kołnierzu ulżył, co tylko dodało mi odwagi. Pewnym krokiem ruszyłem przed siebie, szczęśliwie marząc o moim wygodnym mieszkanku. Ku mojemu niezadowoleniu poczułem dłoń na ramieniu, a następnie, pociągnięcie w tył.
- Nie idziemy główną drogą -
Powiedział Alen pół głosem, obawiając się, że ktoś nieporządany mógłby go usłyszeć
- Spokojnie, nikt już o tej porze nie chodzi -
Drwiąc, powtórzyłem jego tekst kiedy wchodziliśmy do lochów, a gdy na jego twarzy pojawił się grymas wiedziałem, że zrozumiał. Wymsknął mi się chichot, na co on tylko wymamrotał coś pod nosem.
- Teraz to ja będe cię prowadził -
Skręciłem w wąską uliczkę i nie czekając, aż typ za mną się przeciśnie, poszedłem dalej jedynie go poganiając. Zdecydowanie nie był przystosowany do takiego zabudowania, bo z każdą mijaną uliczką i przejściem mina mu marniała. W duchu pękałem, że śmiechu widząc jak to teraz ON się trudzi. Po paru nastu minutach przemykania, dotarliśmy do bloku, w którym mieszkałem. Wokoło nie było żywej duszy, a delikatne światło latarni oświetlało wejście do klatki.
- No to jesteśmy-
Spojrzałem na zmarnowanego pająka z uśmiechem, a ten tylko odwrócił wzrok. Nic nie mówił, więc ponownie się odezwałem
- No.. To ja lecę na górę i widzimy się jutro, nie? -
Skierowałem się do wejścia, machając mu na odchodne. Niestety kolejny raz mnie zatrzymano. Czego znowu?
- Mam cię pilnować, pamiętasz? -
- .. Ale nie musisz chyba iść ze mną do mieszkania? -
Na jego brak odpowiedzi, wiedziałem już co mnie czeka. Wchodząc razem do windy, która na szczęście była zamontowana w bloku, pojechaliśmy na 5 piętro zachowując przy tym ciszę. Zniecierpliwiony szedłem w stronę mojego mieszkania, nerwowo bawiąc się kluczem. Uchylając drzwi, prawie się rozkleiłem. Teraz już faktycznie jestem w domu. Rozpogodziłem się i wbiegając do środka bez dejmywania butów, wpadłem do mojej sypialni kładąc się na wygodne łóżko. Nareszcie u siebie. Nie zwracając uwagi na obecność wchodzącego do pokoju Alena, nadal radośnie witałem się z moją miłością. Rozumiejąc, że cały czas mi się przyglądał, niechętnie się podniosłem i poprawiłem roztrzepane włosy od upadku, w międzyczasie podchodząc do pająka.
- Sio, bo chce się przebrać -
Wygoniłem go, następnie zamknąłem dziwi na klucz tak, abym miał święty spokój. Może powinienem pójść się wykąpać? Chociaż nie chce tego robić, kiedy on jest pobliżu. Mam nadzieję, że jutro już wróci sobie do swojej nory. Po zrzuceniu swoich ubrań, szybko założyłem piżame i wskoczyłem pod kołdrę, wygodnie się układając. Starając się zasnąć, jakaś rzecz dalej nie dawała mi spokoju. Czy to przez to, że po moim domu szwęda się pająk- oprawca? Zapewne tak, ale co mogłem uczynić w tej sytuacji. Po kilku przewrotach na prawą i lewą, stwierdziłem, że nie ma to sensu i wstałem. Chwilę krążyłem po sypialni bez celu, aż w końcu zaburczało mi w brzuchu. Oho, no tak, dawno nie jadłem niczego porządnego. Wahając się, patrzyłem na klamkę i roztrzygałem czy napewno tak bardzo chce mi się jeść. Jednak ponowne burczenie postawiło na swoim i wyszedłem do salonu. Alen z zamkniętymi oczami stał oparty o jedną z ścian, a brak włączonego światła opiewał jego postać iście mroczną aurą. Początkowo napawało mnie to lękiem jednak uznałem, że to MÓJ dom i to ja tu mam władze. Na moje zapalenie lampy, uszu dobiegł mnie jakby.. Syk? Co on, wampirem jest? Hah, właściwie żyjąc w takich ciemnościach to może i jest. Zaśmiałem się i zwróciłem się w jego stronę
- Długo tak zamierzałeś stać? -
Nie odpowiedział na moje pytanie, nadal stał oparty z założonymi rękami, a wzrok skierowany miał w podłogę. Może coś go trapi? Mimo to, nie ładnie komuś nie odpowiedzieć, szczególnie kiedy jest się w gości. Postanowiłem nie zwracać uwagi na jego fochy i po przejściu przez dość obszerny salon, zacząłem gotować wodę na makaron. W tym momencie tylko na tyle miałem siłę. Cały czas stania w kuchni mogłem wyczuć jego spojrzenie na sobie przez co powodowało u mnie dyskomfort. Najpierw się do mnie nie odzywa, a teraz nie odwraca ode mnie swojego wzroku. O co mu do cholery chodzi? Przygotowując swoją porcje makaronu z sosem, zauważyłem, że wrzuciło mi się go za dużo, a jest za późno, by jeść tak wielką porcje. Przypatrywałem się stygnącemu daniu, aż do głowy nie wpadł mi pewien pomysł. Nałożyłem resztę jedzenia na drugi talerz, polałem sosem i niosąc dwa talerze, podszedłem niepewnym krokiem do Alena.
- Masz-
Rzekłem, próbując brzmieć na nieprzejętego jego posturą. Czekałem, by odebrał ode mnie danie, ale on po prostu patrzył się na mnie podejrzliwie.
- Nie mam siły ugotować czegoś lepszego, ale stwierdziłem, że muszę pokazać ci jak smakuje prawdziwe jedzenie zrobione z porządnych produktów, a nie odpadów co wy tam jecie po drugiej stronie-Dumnie mówiłem, nie zwracając uwagi na wzrastające gniew na twarzy Pająka.
- Nie wezmę tego-
Wysyczał przez zęby, patrząc z odrazą w moją stronę, odtrącając przy okazji talerz. Na jego słowa stanąłem jak wryty. To ja z dobroci serca przynoszę mu jedzenie, które sam przyrządziłem pomimo, że to on włamał się do mojej pracy, porwał mnie i więził, a teraz marudzi? Z politowaniem w głosie zacząłem
- O co ci chodzi? Wiem, że w twoich rejonach nie lubicie królestwa jak i jego mieszkańców, ale zjedzenie makaronu nic ci nie zrobi-
Traciłem już cierpliwość z tym jego dziecinnym zachowaniem. Było późno, a moje zmęczenie sięgało zenitu. Chciałem to szybko załatwić, zjeść w spokoju i w końcu porządnie się wyspać, ale nie, bo ten musi coś odwalać. Jego milczenie mnie ostatecznie dobiło, zrezygnowany obruciłem się na pięcie i zabierając oba talerze powiedziałem
- Nie to nie, tylko potem nie narzekaj-
Odstawiłem jedno z dań na blat, a swój zabrałem do sypialni, bo nie widziało mi się jeść w jego obecności. Po skończeniu biednej kolacji, podjąłem się kolejnej próby zasnęcia. Naprawdę marzyłem, aby to wszystko się już skończyło. Rano obudził bym się, ponarzekał trochę jak bardzo nie lubię poranków, ubrał, zjadł śniadanie, poszedł do nudnej pracy, wrócił do mieszkania, wykąpał, zjadł kolacje, obejrzał głupi serial i poszedł bym spać. I tak w kółko, chociaż każdy dzień wygląda identycznie, daje mi to uczucie bezpieczeństwa. Wiem co się stanie o danej godzinie i mogę to kontrolować jak tylko zachce. Mam stałą posade, dach nad głową, dostęp do jedzenia, bierzącej wody i pieniądze, a przede wszystkim mam ciszę i spokój. Czyli dokładną odwrotność od kiedy gałgan stojący w salonie pojawił sie w moim życiu.
CZYTASZ
⛓️ 𝐃𝐔𝐍𝐆𝐄𝐎𝐍𝐒 𝐅𝐔𝐋𝐋 𝐎𝐅 𝐃𝐄𝐀𝐃 ⛓️
Mystery / ThrillerHistoria odgrywa się w świecie antropomorficznych bezkręgowców, na kontynencie owadów w czasach futurystycznego średniowiecza. Rządząca nim rodzina królewska Motyli zjednoczyła pod sobą wiele nacji przysparzając tym samym sobie mnóstwo wrogów. W Kró...