Przede mną stał wyprostowany, wysoki, ciemnoskóry pająk. Miał czarne, kręcone włosy, które sięgały mu za ramiona, a grzywka rozdzielona na boki opadała mu na jego czerwone oczy. Zauważyłem, że na prawym oku nosi przepaskę. Wzrok miał skierowany centralnie na mnie, co tylko przyprawiło mnie o jeszcze większe dreszcze. Rozglądając się po pomieszczeniu, zaraz za nim ujrzałem drzwi. Przeanalizowałem sytuację oraz pozycję w jakiej się znajdowałem i postanowiłem zaryzykować. Szybko przemknąłem zaraz obok niego, trochę zdziwiony, że ten w żaden sposób nie zareagował, a jedynie jego wzrok za mną podążał. Dotarwszy do drzwi, chwyciłem za klamkę i ku mojemu zaskoczeniu.. Były otwarte? Bogowie, czy on nie zdaje sobie sprawy jak wielki błąd popełnił? Hah, ucieszony pociągnąłem za uchwyt i wybiegając po za framugę, ujrzałem..
Ciemność. Nieprzeniknioną ciemność, którą rozpraszało jedynie delikatne światło za mną. Ściany wyłożone były dużymi, starymi szarymi cegłami, na których widniały liczne pęknięcia i zadrapania, a porastający je mech dodawał im tylko lat. Moje serce szybciej zabiło czując przytłaczającą aurę, która płynęła z głębi korytarza. Mój umysł przepełniała pustka. Próbując zrozumieć gdzie się znalazłem moich uszu dobiegł komentarz pająka
- Nie uda cię się znaleźć wyjścia, prędzej umrzesz z głodu i wyczerpania. Mi samemu zajęło 4 miesiące, by nauczyć się korytarzy jedynie na 1 piętrze-
Powoli odwróciłem się w jego stronę z przerażeniem w oczach. Więc jestem skazany na jego łaskę? To nie może dziać się naprawdę. Powstrzymując chęć rozpłakania się, wymamrotałem
- Co zamierzasz mi zrobić?-
moje pytanie widocznie zabiło go tropu
- No tak jak powiedziałem, posiedzisz tu kilka dni, a potem się zobaczy-
Jego odpowiedź wzburzyła we mnie złość i bez namysłu wykrzyczałem
- Przestań udawać do cholery! Porwaliście mnie i tak po prostu chcecie mnie tu trzymać?! To.. To wszystko nie ma sensu! Po prostu powiedz, że chcecie mnie sprzedać czy zjeść.. Czy cokolwiek do cholery robią pająki!-
Moje wypowiedzi były chaotyczne i przestawały mieć sens, a po dalszej chwili krzyczenia poczułem jak zaczyna kręcić mi się w głowie po czym upadłem na zimną podłogę...Odzyskałem przytomność po jakiś... Uh.. Trudno to określić, bo w tym miejscu nie było żadnych porządnych okien, a jedynie mała kratka nad czymś co wyglądało jak kuchnia. Leżałem na starej kanapie, przykryty zamszonym kocem, próbowałem przypomnieć sobie co się dzieje i gdy w końcu dotarło do mnie w jakiej jestem sytuacji, od razu się podniosłem, co przysporzyło mnie jedynie o odruchy wymiotne. Złapałem się za głowę, przy okazji w oczy rzucił mi się opatrunek na mojej lewej dłoni. Widniała na nim minimalna ilość krwi, jak dobrze pamiętam przed omdleniem go nie miałem... Spojrzałem się tępo przed siebie, próbując sobie wszystko poukładać. Jednak nie ważne jak bardzo chciałem to posklejać, nic nie wydawało się mieć sensu. Zauważyłem, że pająka nie było nigdzie w pobliżu. Znużony opadłem ponownie na twardą kanapę i przyglądałem się sufitowi. Nadal nie docierało do mnie co się dzieje. Nie mając nic lepszego do roboty, tym razem, podniosłem się nieco wolniej i dokładniej zacząłem się rozglądać. Wokół mnie panował pół mrok, a jedynym światłem było parę świec roztawionych w różnych miejscach. Wszędzie widoczny był kurz, bałagan, a przede wszystkim ogrom pajęczyn. Nie umknęła mi także ilość śmieci. To całe miejsce wyglądało na jakąś meline. Skrzywiłem się na ten fakt. Owinąłem się kocem i niechętym wzrokiem spojrzałem na talerz z kanapkami. Powiem tyle- NIE wyglądały na zjadliwe. Powoli wstałem i mozolnym krokiem szedłem w kierunku pierwszego lepszego pokoju. Stojąc przed drzwiami, lekko je uchyliłem, by w środku zastać łazienkę, która jak na to całe miejsce wyglądała na zadbaną. Dzięki bogom. Moim następnym celem było pomieszczenie oddzielone jedynie kurtyną. Po otwarciu jej zobaczyłem parę stopni w dół, a zaraz po nich ogromne łóżko, nad którym wisiały dwa kinkiety. No, jakby pomyśleć, dla takiego typa to w sam raz. Poza nim, w pokoju była także drewniana skrzynia, a na podłodze wyłożony dywan, oczywiście nie mogło zabraknąć paru śmieci oraz pajęczyn. Przez moją myśł przebiegła chęć posprzątania tutaj, jednak szybko przywróciłem siebie do porządku. Przecież mnie porwał, nie będę mu jeszcze za sprzątaczke robić! Gdy tak sobie marudziłem, moich uszu dobiegł dźwięk otwieranych drzwi. Odwróciłem się i ujrzałem pana porywacza z siatką w dłoni. Ten spojrzał się na mnie i lekko przejętym głosem zapytał
- Lepiej się już czujesz?-
Na co ja tylko przytaknąłem
- To dobrze, miałeś gorączkę, więc poszedłem po leki, jakby ci się pogorszyło.-
Huh, miałem gorączkę? Ale od czego? Chwilę się zastanawiałem, po czym spojrzałem na swój opatrunek. Czy to od tej, nieszczęsnej rany? Prawdopodobnie tak. Między nami panowała niezręczna cisza, której nikt z nas nie chciał.. Albo nie umiał przerwać.
CZYTASZ
⛓️ 𝐃𝐔𝐍𝐆𝐄𝐎𝐍𝐒 𝐅𝐔𝐋𝐋 𝐎𝐅 𝐃𝐄𝐀𝐃 ⛓️
Misterio / SuspensoHistoria odgrywa się w świecie antropomorficznych bezkręgowców, na kontynencie owadów w czasach futurystycznego średniowiecza. Rządząca nim rodzina królewska Motyli zjednoczyła pod sobą wiele nacji przysparzając tym samym sobie mnóstwo wrogów. W Kró...