Nadszedł tak długo wyczekiwany przeze mnie dzień. Z jednej strony cieszyłam się wkroczeniem w dorosłość, lecz z drugiej strony czułam ogromny smutek i ścisk w żołądku. Uroniłam łzy, nie chciałam płakać, ale nie umiałam ich powstrzymać. Właśnie kończyła się pewna era, a dokładniej moje dzieciństwo.
Będąc dzieckiem, marzyłam o dorosłości. Będąc dorosłą, marzę, by być ponownie dzieckiem, chociaż na jeden jedyny dzień. Wiem jednak, że to niemożliwe i ubolewam nad tym faktem.
Nie czuję się na swój wiek. Mentalnie nadal mam szesnaście lat. Spojrzałam na wieszak ze złotą suknią. Cała od góry do dołu błyszczała od dużej ilości brokatu, a tuż obok niej stały również w złotym kolorze szpilki.
Za pół godziny miałam umówionego fryzjera i makijaż, więc musiałam się zbierać. Na razie postawiłam na zwykłe szare spodnie dresowe i czarną koszulkę z krótkim rękawem. Wsunęłam na stopy buty i wyszłam z domu.
Kiera już na mnie czekała w swoim samochodzie. Niedawno odebrała prawo jazdy i od tamtego momentu stała się moim prywatnym szoferem.
Umówiłyśmy się do tego samego salonu fryzjerskiego na podobną godzinę, z makijażem też tak zrobiłyśmy, żeby pojechać sobie we dwie. Gdy tylko wsiadłam zaczęła nawijać o tym jak fajnie dzisiaj będzie i jaki jest to wyjątkowy dzień.
- W końcu jesteś dorosła! - Ekscytowała się.
Mnie w tym samym czasie po głowie latały wspomnienia z czasów kiedy byłam jeszcze dzieckiem. Ten czas leci zdecydowanie za szybko i chyba nie umiem się z tym pogodzić. Patrzyłam za okno i obserwowałam ludzi przechadzających się po chodnikach. Mijałyśmy właśnie centrum handlowe, co oznaczało, że niedługo będziemy na miejscu docelowym naszej małej podróży.
- Co się dzieje? - zapytała nagle dziewczyna, wyrywając mnie z zamyślenia.
- Stresuję się - przyznałam.
- Spokojnie, zawsze masz mnie, pamiętaj o tym - przytuliła mnie.
- Wiem - wyszeptałam.
Gdy zajęłam fotel, kobieta w średnim wieku podeszła do mnie i spytała, czy chciałabym coś do picia. Po upływie kilku minut przyniosła mi herbatę i zajęła się moimi włosami. Nie wiem, ile czasu tam spędziłam, ale tak bardzo chciałam wstać i rozprostować nogi. Wreszcie nadszedł upragniony koniec i mogłam zobaczyć efekt końcowy, który był powalający.
Zapłaciłam i poszłyśmy z Kierą do następnego miejsca. Tym razem nadeszła pora na makijaż. Ja dzisiaj miałam pierwszeństwo, mówiłam Kierze, że jak chce to może iść pierwsza, ale ona się uparła i kazała mi nie dyskutować.
Tak więc chwilę później umiejętne kobiece dłonie zaczęły działać cuda na mojej twarzy. Po nałożeniu chyba wszystkich możliwych kosmetyków, które swoją drogą wyglądały bardzo ładnie i pachniały równie dobrze, mogłam wstać i zwolnić stanowisko dla przyjaciółki, która od razu na nim usiadła.
Po skończeniu tych wszystkich rzeczy wróciłam do domu i przebrałam się w swój strój wieczorowy i zmieniłam obuwie. Założyłam ukochaną złotą biżuterię i byłam gotowa. Przed wyjściem chciałam jeszcze spojrzeć w lustro i gdy to zrobiłam, znieruchomiałam.
W całym moim życiu nie wyglądałam tak cudownie jak w tym momencie. Wszystko było idealne i to sprawiło, że poczułam się jak prawdziwa księżniczka, którą mała Elizabeth zawsze pragnęła być.
Wszyscy mieli zebrać się na sali ozdobionej czarno-złotymi ozdobami. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to ogromne balony z liczbami składającymi się w mój wiek, czyli osiemnaście. Fotograf i Pan zajmujący się muzyką pomachali mi rękami na przywitanie i posłali miłe uśmiechy. Rodzice zniknęli mi gdzieś przy stołach, a do mnie zaczęli podchodzić po kolei goście z życzeniami i upominkami.
Pierwsza dopadła mnie Kiera i uścisnęła mnie tak mocno, że nie mogłam oddychać. To od niej dostałam najdłuższe życzenia.
-... i żebyś wreszcie znalazła porządnego mężczyznę jak z tych twoich encyklopedii o miłości - zaśmiała się głośno - a jeszcze, żeby był ładny oraz bogaty, bo tych twoich ćpunów i brzydali to mam serdecznie dość kochana - przytuliła mnie ponownie i zrobiła miejsce dla innych zaproszonych.
Odbierałam prezenty i dziękowałam za wszystkie życzenia. Gdy już wszyscy ze mną pogadali, odeszłam zanieść podarunki na zaplecze lokalu. Stukot moich korków był głośny, ale podobał mi się ten dźwięk. Zasiedliśmy do podłużnego i ogromnego stołu, gdzie zjedliśmy powitalny posiłek.
Pierwszy taniec oddałam mojemu ukochanemu tacie, który uronił łzę wzruszenia. Następnie tańczyłam już z kim popadło. Raz z jakimś wujkiem, raz z jakąś koleżanką, ale najwięcej tańców otrzymała Kiera. Można by było powiedzieć, że nie schodziłam z parkietu.
Tort prezentował się przepięknie i przepysznie. Był czekoladowo malinowy. Składał się z dwóch rzeczy, które kochałam. Ozdabiały go złote kwiaty zrobione z czekolady, a na samej górze był złoty napis. Nie zawiodłam się i wszystko na razie szło po mojej myśli.
Goście odsunęli się na bok, a ja dumnie i z przede wszystkim szczerą radością pozowałam do zdjęć. Tego wieczoru byłam gwiazdą i korzystałam z tego, ile się tylko dało. Huczne sto lat, brawa i konfetti, które nieoczekiwanie wybuchło z mojej prawej strony i mnie zaskoczyło. Wszystko mnie radowało i uszczęśliwiało tej nocy.
Po pokrojeniu, rozdaniu i zjedzeniu kawałków imprezowego ciasta ponownie wróciliśmy wszyscy razem do głośnej zabawy. Darłyśmy się z kuzynkami i innymi dziewczynami do słów lecących piosenek.
Grupowe zdjęcia już dawno miałam za sobą i musiały wyjść perfekcyjnie, bo uśmiech do nich ćwiczyłam w domu każdego dnia przed lustrem. Przynajmniej taką miałam nadzieję, ale nie przejmowałam się tym jakoś bardzo mocno. Nie miałam czasu zebrać myśli i żyłam chwilą.
Nogi zaczynały mnie boleć, ale ignorowałam to i bawiłam się dalej. Nie chciałam by ten dzień się kiedykolwiek skończył. Fotki z mojej imprezy dotarły nawet do Simona, który znowu coś do mnie pisał, ale nawet nie przeczytałam tych bzdur. Już nigdy nie przeczytam. Niech wraca do Amandy.
Nad ranem pożegnałam ostatnich gości i wróciłam do domu. Kupa prezentów była tak wysoka, że sięgała okna, a dokładniej parapetu. Nie mając siły ich otwierać, walnęłam się na łóżko, po drodze zdejmując tylko szpilki i zasnęłam w sukience oraz makijażu.
Sen był przyjemny i ciekawy. Śnił mi się romans z tamtym mężczyzną z klubu, tym sztywniakiem, z którym się całowałam. Nie narzekałam jednak i spałam dalej.
Właśnie przetrwaliście kolejny rozdział!
Dzięki za poświęcenie mi swojego czasu i przeczytanie.
CZYTASZ
Prohibition of love (18+)
Romance,,Elizabeth, nauczę Cię miłości, potrzebuję tylko twojej zgody." Czy to możliwe zakochać się w osobie, która zniszczyła wszystko, na czym Ci zależało? Zakochać się w osobie, która zabiła jedną z najbliższych Ci osób? Tak, jest to możliwe i doskona...