Rozdział 15 Zjawa bez życia

58 2 0
                                    

Kolejne dni i kolejne dotknięcia za mną. Parzyłam cappuccino i kroiłam ciasto, którego zażądał klient. Nie wiedziałam, kto to jest, bo to miało być zamówienie Angeli, ale zdążyła je tylko zebrać. Zawołał ją, a ja automatycznie przejęłam jej robotę.

Gdy wszystko było gotowe, musiałam zanieść to do stolika. Po drodze prawie się potknęłam. Nie spałam zbyt długo tej nocy, o ile w ogóle można tak krótki okres czasu nazwać snem. Oczy kleiły mi się niemiłosiernie, a usta otwierały się co jakiś czas, by ziewnąć.

Byłam jak zjawa bez życia, dlatego nawet nie spojrzałam, kto siedzi przy małym stole, do którego właśnie podeszłam. Byłam w stanie zasnąć na stojąco. Powolnymi ruchami zdejmowałam talerzyki z tacy i kładłam przed jakimś mężczyzną.

Powieki miałam lekko przymknięte i kręciło mi się w głowie. Czułam się fatalnie i nie wyglądałam wcale lepiej. Byłam blada jak ściana z dodatkiem sinych worów pod oczami.

- Wszystko w porządku? - Zapytał kulturalnie klient głosem, który dobrze pamiętałam.

Podniosłam głowę i spojrzałam na Jasona, który uważnie mi się przyglądał. Wyglądał na ... zmartwionego moim samopoczuciem. Uśmiechnęłam się bardzo lekko, ledwo zauważalnie.

- Tak, to tylko zmęczenie - odpowiedziałam i biłam się ze sobą, żeby nie ziewnąć.

- Powinnaś odpocząć, czemu nie weźmiesz wolnego?

- Nie mogę, mam dość surowego szefa - poprawiłam kosmyk włosów, który opadł mi na twarz.

- Nie może być aż taki zły.

- Mhm - pokiwałam głową i prychnęłam cichym sarkastycznym śmiechem.

- Co cię tak rozbawiło? - patrzył na mnie zaintrygowany.

- Nie znasz go, nic o nim nie wiesz i tu skończymy ten temat, bo jak usłyszy, że go obgaduję, to stracę pracę.

Chyba go trochę okłamałam, bo prawdopodobnie nie straciłabym pracy, tylko musiałabym ponieść inną karę, ale tego nie musiał wiedzieć.

- Ty się go boisz - stwierdził.

- Nie, nie, wydaje ci się - powiedziałam szybko.

- Widzę, że na każdą wzmiankę o nim spinasz się i twój głos jest zupełnie inny - powiedział i chyba chciał wstać, ale się powstrzymał.

- Nieprawda - powiedziałam sztywno - nie boję się go.

- Kłamiesz i widzę to w twoich dużych, przerażonych oczach Elizabeth - złapaliśmy kontakt wzrokowy, jego tęczówki były hipnotyzujące i nie potrafiłam odwrócić swojego spojrzenia.

- Czy on ci coś robi? - analizował uważnie moje zachowanie, więc starałam się udawać spokojną najlepiej, jak tylko potrafiłam.

- Nic - załamał mi się głos i tę odpowiedź powiedziałam niemal szeptem.

Miałam ochotę walnąć sobie dłonią w czoło. Trafił w czuły punkt, odkrył coś, co powinno być tajemnicą. Byłam pewnie najgorszą aktorką, jaką w całym swoim życiu poznał. Gdy w ciszy mu się przyglądałam, zauważyłam, że jego źrenice się rozszerzyły i jedną rękę ścisnął w pięść.

Gdy zorientował się, że to wyłapałam, natychmiast się uspokoił. Nie odzywaliśmy się przez krótki moment, aż w końcu Jason postanowił przerwać tę ciszę.

- Pomogę ci jeśli zechcesz - mówił głębokim głosem z pełnym przekonaniem.

- Nie potrzebuję pomocy, ale dziękuję za propozycję - odparłam uprzejmie i odeszłam szybkim krokiem w stronę lady.

Na moje nieszczęście kawiarnię postanowił odwiedzić Johnny brat zboczeniec mojego równie obleśnego szefa. Usiadł w kącie na drugim końcu sali. Cieszyłam się, że nie zajął miejsca przy Jasonie, bo wtedy mogłoby się to różnie skończyć. Wzięłam notesik wraz z długopisem i podeszłam zebrać zachcianki.

- Dzień dobry, jest Pan już gotowy złożyć zamówienie? - Patrzyłam w notesik, unikając jego ciężkiego spojrzenia.

- Ależ oczywiście złotko - zaczął - przyniesiesz mi Frappuccino do gabinetu Aarona, zapisałaś?

- Tak, czy będzie coś jeszcze do tego? - wiedziałam, że to pytanie jest jak gwóźdź do trumny, ale zawsze musiałam je każdemu bez wyjątku zadawać.

- Och jak miło, że pytasz, ale nie chcę nic więcej.

Uczucie ulgi wypełniło mnie od środka i byłam wdzięczna losowi, że ta rozmowa odbyła się bezproblemowo. Niestety wszystko poszło na marne, bo Johnny odezwał się ponownie.

- Mam tylko prośbę, zaprowadzisz mnie do biura Aarona? - Spytał, wstając z krzesełka.

- Przecież znasz drogę, o co ci chodzi? - Spytałam odrobinę za głośno.

Szybko rozejrzałam się po pomieszczeniu, by zobaczyć, ile osób to usłyszało. Moje oczy spotkały się z oczami Jasona, który prawdopodobnie cały czas obserwował moje ruchy. Odwróciłam się z powrotem do brata szefa.

- Idź sam, ja mam pracę - zniżyłam głos.

- Radzę ci mnie słuchać, bo możesz mieć dodatkowe zajęcia oprócz tych, które właśnie wykonujesz.

- Grozisz mi? - Oburzyłam się.

- Nie, ja cię ostrzegam - powiedział spokojnie.

- Dobrze, za mną - westchnęłam i zaczęłam iść w kierunku przeklętego pomieszczenia.

Szukałam wzrokiem Angeli, ale ku mojemu zdziwieniu jeszcze nie wróciła. W życiu nie była u niego aż tak długo. Zaczęłam się o nią martwić. Johnny po drodze objął mnie ramieniem. Gdy dotarliśmy pod odpowiednie drzwi, wszedł do biura, z którego wypchnął siłą moją koleżankę. Gdy zobaczyłam, w jakim jest stanie, złapałam ją za rękę i zaprowadziłam do toalety dla pracowników.

- On mnie - zapłakała głośno i próbowała trzęsącymi się rękoma zapiąć guziki różowej koszuli, którą dzisiaj na siebie włożyła.

- Cii, nic nie mów. Ja wiem - wyszeptałam ze współczuciem i zbliżyłam się, żeby jej pomóc się doprowadzić do porządku.

- Nie dotykaj, to - zrobiła przerwę na wdech - to boli.

- Spokojnie, chcę ci pomóc. Mogę ci zapiąć guziki jeśli chcesz - zaproponowałam, a ona skinęła na zgodę głową.

Odgarnęłam jej blond włosy do tyłu i pomogłam jej z ubraniami. Zajęłam się również jej makijażem, przyniosłam jej torebkę i wygrzebałam kosmetyki, których używała. Poprawiłam rzęsy i inne rozmazane miejsca, a później wróciłam za ladę, każąc jej się uspokoić.

Jasona już nie było w środku, cała kawiarnia opustoszała. Były tylko trzy osoby, które w spokoju spożywały zamówione jedzenie. Angela wróciła do mnie po dziesięciu minutach. Gdy skończyłyśmy pracę, szybko opuściłyśmy kawiarenkę i pożegnałyśmy się szybko.

Wróciłam do domu wdzięczna, że nie musiałam rozmawiać z Aaronem. Jednocześnie współczułam Angeli, bo była jego ulubienicą i to właśnie ją najczęściej wołał do siebie. Wzięłam bardzo szybki prysznic i walnęłam się na łóżko, zasypiając.

Dziękuję za przeczytanie ❤️

Prohibition of love (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz