Rozdział 1

15 3 0
                                    

Letni poranek dawał znać każdemu kto wyszedł z domu chociaż na moment. Słońce grzało niemiłosiernie mocno jak na tak wczesną godzinę ale to już było normą dla ludzi, którzy mieszkali dłuższy czas w Dallas. Niektórych taka pogoda denerwowała, a niektórzy uwielbiali korzystać z takiej pogody, bo wiedzieli, że zimy w Dallas są gorsze od tak mocnego słońca. Taką osobą też była zgrabna czarnowłosa dziewczyna, która każdego poranka siadała na parapecie i melodyjnie nuciła jakąś piosenkę.

Jej czarne włosy były proste, kolorem przypominały smołę nawet tak samo błyszczały jak świeżo malowana w słońcu. Jej skóra była delikatnie opalona na brązowo. Oczy piękne i duże w kolorze błękitu. Rzadko się spotykało, aby ktoś z tak czarnymi włosami miał tak błękitne oczy. Nie odbierało jej to jednak urody, a wręcz przeciwnie zwłaszcza z tak ładnymi długimi rzęsami. Piękne pełne usta pomalowane teraz beżową, matową pomadką dopełniały urokiem jej twarz.

Melody, bo tak nazywała się owa dziewczyna była ubrana w białą sukienkę na ramiączkach rozkloszowaną od pasa do połowy uda. Ładnie podkreślała jej wcięcie w tali. Na nogach ubrane miała szpilki na grubym obcasie. Palce były odsłonięte, a przy kostkach splecione ze sobą były specjalne paski, które trzymały buta na nodze. Obuwie było dobrane w kolorze sukienki co dodawało anielskiego wyglądu. Jej delikatne ręce ozdabiały bransoletki z perłami. Własnoręczne pracę jej mamy, które dostawała na urodziny.

Jej uwagę przykuwał widok na ulicy. Ludzie chodzący ulicą Akard Street prawdopodobnie w celach biznesowych albo po prostu relaksacyjnych. No bo przecież kto by nie chciał się cieszyć słoneczkiem? Pomyślała dziewczyna kontynuując nucenie piosenki, której sama nie kojarzyła. Pewnie usłyszała ją w radiu albo to jedna z piosenek, których lubiała słuchać jej matka, gdy coś robiła.

- Co to za piosenka Mel?

Do pokoju niebieskookiej wszedł chłopak o skórze tak bladej, że mogła go porównać do karki papieru. Jego wiecznie stojące na wszystkie strony świata brązowe włosy dzisiaj były ładnie ulizane na prawy bok. Jego nienaturalnie czerwone oczy błyszczały jak dwa rubiny. Był ubrany w białą koszulę i czarne garniturowe spodnie. Marynarkę trzymał w prawej ręce, a w drugiej parasol. Wiodła po nim wzrokiem od góry do dołu z delikatnym uśmiechem przerywając nucenie.

Ściągła nogi z parapetu obracając się ciałem w jego stronę. Wzruszyła ramionami i wstała przeciągając się. Spokój jaki miała od kilku dni bez narzekania mamy i jej przyjaciela miał się dzisiaj w południe skończyć dlatego poprosiła Alex'a żeby do niej wpadł to gdzieś skoczą żeby spędzić razem czas.

Podeszła do bruneta i wtuliła się w niego. Ten również ją objął i położył podbródek na jej głowie. Przewyższał ją o głowę nawet jak ubierze buty na obcasie, wciąż dla niego była niska. Była jego oczkiem w głowie kochał ją całym sobą ale problem był jeden. Dziewczyna w ogóle się tych uczuć nie domyślała. Wielokrotnie wieczorami zapraszał ją na randki do restauracji, brał na zachody słońca, poznał ją ze swoją rodziną i przyjaciółmi ale ona wciąż to brała jako koleżeńskie wypady.

Alexander bał się powiedzieć jej prosto w twarz, że mu się podoba dlatego pokazywał to uczynkami, które ona i tak rozpatrywała na swój własny sposób. Dziewczyna spojrzała na niego z dołu mrugając swoimi idealnie wytuszowanymi rzęsami. Spojrzał na jej delikatną i kruchą twarz, a na jego blade usta wpełzł delikatny uśmiech.

- Gotowy do wyjścia? Bo właściwie za pół godziny powinna być moja mama w domu, a nie chcę jej przedstawiać ciebie.

Alex do tej pory nie mógł zrozumieć dlaczego jego najlepsza przyjaciółka nie chcę przedstawić go swojej rodzicielce przez te cztery lata odkąd się znają. Znał ją na wylot przesiedzieli ze sobą już tyle, że znał każde jej zachowanie, które mogły ukazywać różnorakie emocje. Ale tego nie mógł zrozumieć. Czarno włosa piękność, która mieszała mu w głowie była dla niego naprawdę wielką zagadką czasami. Skinął jej głową, a dziewczyna odsunęła się od niego podchodząc do szafy, która stała naprzeciwko niego tuż obok okna. Wyciągnęła z niej białą małą torebkę i zaczęła chować do niej portfel i telefon z słuchawkami.

Crystalwind Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz