Rozdział 3

7 1 0
                                    

"— Czyli mam rozumieć, że jeśli nie mam Nebulim we krwi to wejście do Crystalwind może mnie zabić? "

Wzrok dziewczyny wbity był w swoje dłonie, gdy usłyszała słowa potwierdzające z ust chłopaka co do jej pytania. Melody wzięła wdech i spojrzała ze łzami w oczach na chłopaka.

— Znasz kobietę o imieniu Agnes Johnson?

Wszyscy spojrzeli na nią przerażeni. Pierwsza otrząsnęła się Layla, która chrząknęła i odezwała się.

— Skąd to pytanie?

— Muszę się dowiedzieć kto to jest, bo podaje się za moją babcię od strony taty. Ale ja mam teraz nazwisko taty mój tata miał na nazwisko Miller.

— Jesteś pewna?

Melody chwyciła telefon, który leżał na stoliku. Odblokowała go i weszła w wiadomości podsunęła urządzenia do dziewczyny. Cała trójka wertowała wiadomości jakie czarnowłosa wymieniła z niejaką Agnes Johnson.

— Podsunęła ci Jake'a? Musi wiedzieć, że organizacja cię szuka. Tym bardziej musimy cię wsiąść do Crystalwind żeby przebudzić Nathaniel'a. On będzie znał odpowiedzi na wszystkie pytania dotyczące twojego dzieciństwa.

Wszyscy wydali zgodne słowa. Melody zastawiała się jaki jest ten Nathaniel skoro każdy chciał, aby wrócił ze swojego stanu uśpienia.

— Kiedy chcecie tam wyruszyć?— zapytała, a odpowiedź dostała błyskawicznie.

— Od razu więc weź ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy.

Dziewczyna skinęła głową i podeszła do szafy. Wyciągnęła z niej czarny plecak i spakowała do niego kilka par bielizny i kilka ubrań. Zostało jej trochę miejsca więc wpakowała jeszcze kosmetyki i tak żeby jej goście nie zauważyli czarne szpilki. Zapieła zamek w plecaku i podeszła do nich wskazując na drabinkę.

Goście wstali i zaczęli wychodzić z tajemniczego pokoju w podziemiach a dziewczyna wzięła telefon ze stołu i wyszła ostatnia z przewieszonym na ramieniu bagażem. Zamknęła klapę za sobą i ułożyła kartony na swoje miejsce. Zanim wyszli z uliczki cała trójka wyciągnęła coś przypominającego długie i szklane patyki.

Końcówka tych patyków przypominała włosie w pędzlach sklejone i gotowe do sprzedaży. Każdy miał unikalny kolor tego szklanego czegoś. Melody nie mogła się powstrzymać i zadała pytanie.

— Co to jest?

— To?— blondyn pomachał szklanym patykiem.— To jest kryształowy pędzel każdy dostaje w dzień osiemnastych swój własny unikalny. Pomaga nam ukrywać się przed zwykłymi ludźmi i tylko nieliczni nas widzą. Właśnie ci którzy mają w krwi Nebulim.

Nic więcej nie dodał tylko zaczał kreśląć coś na przedramieniu. Był to znaczek którego wcześniej na oczy nie widziała. Po czym nic się nie stało. Zmarszczyła brwi i miała się odezwać ale wyprzedziła ją Layla.

— Ty nas widzisz, bo masz Nebulim najwidoczniej we krwi.— zaśmiała się i podeszła do niej. Chwyciła jej ramię i zaczęła kreślać taki sam znaczek jak oni wszyscy mieli. — Może cię zacząć boleć głowa jeśli jest to twój pierwszy raz. Nie przejmuj się tym, przejdzie po czasie. Im więcej znaków tym się przyzwyczaisz i nie będziesz czuć bólu.

Skinęła głową. Rzeczywiście dziewczynę zaczęła cholernie boleć głowa ale starała się o tym nie myśleć. Szli spokojnie ulicami Dallas. Ludzie nawet ich nie zauważyli. Melody trochę czuła się jak w Harrym Potterze pod pelerynką niewidką. Tylko, że tutaj nie było żadnej pelerynki, a sama rzeczywistość. Uśmiechnęła się pod nosem mijając swój dom i wyciągnęła telefon pisząc do mamy krótką wiadomość, że na tydzień nocuję u Ines.

Crystalwind Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz