Rozdział 2

10 1 0
                                    

Następnego dnia Melody wstała z okropnym bólem głowy. Prawdopodobnie by jeszcze spała gdyby nie dźwięk dzwoniącego telefonu obok jej głowy. Zaspanym wzrokiem rozejrzała się po pokoju, który owity był w mrok przez jedwabne różowe zasłony. Przypomniał jej się sen w którym widziała chłopca o czarnych włosach i oczach tak ciemnych że przypominały dwa onyksy. Był młody i z twarzy taki znajomy ale nie mogła sobie przypomnieć skąd go kojarzyła. Miewała już wcześniej o nim sny ale to był pierwszy w którym się odezwał, wypowiedział jej imię.

Ziewnęła przeciągle i spojrzała na telefon. Dwa połączenia od Alexandra i wiadomość od niego oraz wiadomość od nieznajomego numeru. Weszła w nią a wiadomość zaczynała się tak "Proszę Melody, bo teraz tak się nazywasz odwiedź mnie w Crystalwind posłuchaj się Jake'a, a ja cię znajdę. Babcia <3". Zmarszczyła brwi zastanawiając się nad wiadomością. Mama mówiła że nie ma już żadnej babci, bo poumierały ze starości. Z jednej strony chciała wierzyć mamie ale z drugiej kobieta, która ją urodziła mówiła, że nie ma żadnych sekretów przed nią, a ma jakiś o którym wie tylko ona i Matt.

Nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć była bardziej zagubiona niż kiedykolwiek wcześniej. Poza tym co to było "Crystalwind"? Nigdy wcześniej nie słyszała o takim miejscu. Dziewczyna weszła w przeglądarkę i zaczęła wpisywać nazwę ale nic pożytecznego jej nie wyszło. Prawdopodobnie ktoś sobie z niej żarty robił. Pokręciła głową i wyszła spod satynowej pościeli wkładając na nogi swoje puchate czarne kapciochy.

Niebieskooka podeszła do szafy i wyciągnęła z niej świeżą bieliznę, czerwonego topa zakończonego na brzuchu koronką i czarne skórzane jeansy z wysokim stanem. Skierowała się do łazienki. Zamknęła się w pomieszczeniu kładąc ubrania na półce obok umywalki. Ściągła z siebie nocne ubrania i przebrała się w te naszykowane.

Spojrzała na swoją twarz do lustra. Co to był za sekret mojej mamy? Pomyślała patrząc wciąż na swoje odbicie. Pokręciła głową sfrustrowana nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Mama miała sekret, którym się nie podzieliła z nią, tylko z Matt'em. Rozplątała swoje długie czarne włosy z nocnych warkoczy i wyszła z łazienki, a następnie ze swojego pokoju odkluczając drzwi. Schodząc po schodach poczuła woń ciasta gofrowego na co delikatnie się uśmiechnęła.

Chwilę później znalazła się w jadalni. Przy stole siedział prawie łysy facet z gazetą i okularami na nosie. Jak na swój wiek był przystojny miał kilka zmarszczek na twarzy ale zamiar odejmować mu z wyglądu to wręcz dodawały charakteru do jego dość umięśnionego ciała. Gdy przekroczyła próg pomieszczenia odwrócił głowę w jej stronę i uśmiechnął się szeroko. Pomachał dziewczynie i odłożył gazetę na bok.

Odwzajemniła delikatny uśmiech i podeszła dać mu buziaka w policzek.  Po czym usiadła koło niego przy stole.

— Jak się spało?— zapytał unosząc brwi w górę z wielkim uśmiechem. Melody wzruszyła ramionami.

— Miałam dziwny sen. — zamyśliła się na moment przypominając sobie co tak naprawdę jej się śniło. Matthew na tą wypowiedź delikatnie poblad ale zaraz się otrząsnął nie dając nic po sobie poznać.— Pojawił się w nim chłopiec. Około miał osiem może z dziewięć lat.

— To chyba nie taki dziwny ten sen.

Zaśmiał się głośno, a dziewczyna wzięła łyk soku pomarańczowego, który był nalany na stole do trzech szklanek. Pokręciła głową przełykając substancje.

— Był dziwny, bo byłam na placu zabaw z nim. Byłam dużo młodsza od siebie nie wiem może miałam z siedem lat? I mówił do mnie po imieniu. Miał śliczny i delikatny głos jak zwracał się do mnie.

Spojrzała na przyjaciela mamy w zamyśleniu. Analizowała jego mimikę i widziała, że przez jego oczy przebiegł strach. Odchrząknął gdy do pomieszczenia weszła rudowłosa kobieta z talerzem pełnym gofrów. Spojrzała na niego tak samo jak on na nią i wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Młoda Miller zmarszczyła brwi na ten widok. Jej mama usiadła naprzeciwko Matt'a i uśmiechnęła się do córki.

Crystalwind Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz