4. gossip girl

161 8 4
                                    

Blaise:

Leżałem na plecach wpatrując się w sufit, od rana jak zwykle awantury, tak bardzo pragnę się wyprowadzić, ale nie mogę zostawić Belli samej z rodzicami.

Chociaż i tak jestem dosyć chujowy w chronieniu jej, ale staram się.

Nadal byłem trochę na fazie, odprowadziłem Laurette wczoraj do domu. Wyglądała kurewsko ładnie w tej spódniczcę. Była na mnie zła, żałowałem, że wpierdoliłem ją przed rodzicami i Lukiem.

Ale nie mogłem wytrzymać kiedy ten pojeb trzymał ją za biodra. Rihan był kiedyś moim przyjacielem, wkręcił mnie w handel narkotykami. Ale prochy wzięły nad nim górę. Nade Mną też powoli biorą.

Wstaje ociężale z łóżka i ubieram pierwsze lepsze czarne dresy i t-shirt. Schodzę na dół do luksusowej kuchni, gdzie siedzi matka z ojcem. Właśnie wylewa na niego czerwone wino.

-Ty pierdolony chuju!-pisnęła po czym zamachnęła się i rzuciła kieliszkiem w stronę ojca. Prawie w niego trafiając. Po tych wszystkich latach ma coraz lepszego cela.

Zawracam i idę w stronę wyjścia, ubieram buty i wychodzę z dużego domu.

Bella jest dzisiaj cały dzień z opiekunką w jakimś parku trampolin.

Wyjmuje telefon i wybieram numer Luke'a.

Nadal pamiętam jak się poznaliśmy, w zasadzie chodzimy do jednej szkoły, nigdy nie zwracaliśmy na siebie uwagi. Dopóki ktoś mu nie polecił mnie jako dilera.

Sprzedałem mu kilka działek, ale zacząłem go lubić, więc przestałem. Jest za dobry aby być ćpunem.

Dziwiłem się, czemu jego rodzice naeet tego nie zauważyli, nie za mocne narkotyki mocno na niego działały. Spytałem go. Nie powiedział tego w prost, ale zdążyłem to zauważyć, że jest najmniej położony w centrum uwagi jego rodziców.

Oczywiście, nie podważam tego, że są dobrymi rodzicami, dla Lauretty lub Emily może i są, jednak Luke w większość przypadków radzi sobie sam.

-Co tam stary?-pyta zaspanym głosem kiedy odbiera. Japierdole jest już po czternastej, a on dopiero wstał?

-Ty dopiero wstałeś?-prychnąłem mierząc ochroniarza przy bramie wzrokiem, kiedy otwierał mi dużą furtkę abym mógł wyjść.-Moi matka chce zabić mojego starego, więc lecę do ciebie. Prawie trafiła go kieliszkiem, mało brakło.

-Japierdole mocno im odpierdala-westchnął, po czym dodał.-Za ile będziesz?

-Nie wiem, pewnie jakieś dwadzieścia minut.

-To czekam nara.

No cóż trochę mi się przedłużyło ponieważ musiałem za haczyć o sklep żeby kupić fajki i jakieś śniadanie.

Ale wkońcu po czterdziestu minutach byłem, zapukałem, i ku mojemu zdziwieniu otworzyła mi Lauretta.

Wyglądała ładnie, ubrana w dresy i top, może i basic ale mi to się podobało.

-Gdzie Luke?

-Pojechał gdzieś na chwilę, wejdź za dwadzieścia minut powinien być-powiedziała jeszcze szerzej otwierając drzwi.

Zdałem buty i toż za brunetka pokierowałem się do salonu.

-Coś do picia?-wódkę.

-Wode-prawie, że. Obie przezroczyste, więc bez różnicy.

Obok mnie usiadła Laurett podając mi szklankę wody, sama miała jakiś śmieszny zamykany kubek z uszami jednorożca i rogiem, no i brokatem.

Mimo, tego, że za bardzo się nie znamy, no bo no cóź to nasze trzecie spotkanie, ale zdążyłem już zauważyć, że jest spokojna, nawet bardzo, cicha też, ale umie się odpalić i stać się totalnym przeciwieństwem siebie.

Nie lubi również przegrywać kłótni, to, to zdeycownie.

-Sorry młoda, że wczoraj tak wyszło-westchnąłem wkońcu, nie mogłem znieść już tej irytującej ciszy.

-Za co dokładnie?-japierdole ja tu przepraszam, a ta nadal obrażona? Pojebane.

-Za to, że cię wjebałem przed rodzicami.

-I?

-Nie przeproszę, za to, że pobiłem tamtego debila. Zasłużył. Miał w dupie to, że masz piętnaście lat, zaraz by cię zaciągnął do jakiego kolwiek pokoju i wykorzystał.

-Ty mnie nawer za to pierwsze nie przeprosiłeś, powiedziałeś jakieś żałosne sory.

Boże co ona się tak kłócić lubi?

-Matko, przepraszam, wystarczy?

-Powiedzmy, że tak-przewróciła oczami i wzięła do ręki pilot i włączyła jakiś serial.

-Co to za gówno?-spytałem po pierwszych pięciu minutach odcinka.

-gossip girl, i żadne gówno, świetny serial, jeszcze się do niego przekonasz, zresztą nie masz wyboru, musimy razem czekać na Luke'a.

-A ty niby czemu?

-Pożyczyłam mu 20 dolarów i nadal nie oddał.

-Nie odda raczej, ale okej-prychnąłem i wróciłem do oglądania.

------------------------------------------------------------------
Czyżby Borys i Santia nie będą takimi idealnymi rodzicami...?
Coraz dalej jesteśmy i będzie tylko mocniej...

Ciąg dalszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz