nineteen

72 4 1
                                    

-...Co mam robić? - Zapytałam zachrypniętym głosem Dina, patrząc na niego tępo. Musiałam pewnie wyglądać jak jakaś ohydna czarownica. Cienie pod oczami, roztrzepane włosy i oczy lekko czerwone od płaczu.

Dino westchnął, opierając się o dużą szafę. Patrzył na mnie z żalem, co mnie jedynie bardziej przygniatało. Nie chcę łaski, ja chcę rad. I odpowiedzi. Na to wszystko co się dzieję.

- Wiesz....Może byście to obgadali? Tak twarzą w twarz - Powiedział cicho, krzyżując ramiona - Cały ten cyrk mnie martwi, Ley.

- Uwierz mi, mnie też - Westchnęłam, odkopując się z kołdry i wstając z łóżka. Wszystko mnie bolało, nawet w sumie nie wiem od czego.

- Słuchaj... - Podszedł do mnie - Może powinnaś z tym skończyć? Nie wiem czy ta relacja dobrze na ciebie działa.

Zamyśliłam się na chwilę. Może miał rację? Ta relacja była niestabilna i poniekąd dziecinna. Ale druga strona mnie nie mogła się od niego oderwać. Te śliczne, brązowe oczy. Muskularne ciało, charyzma, uśmiech, wszystko co w sobie miał jednocześnie mnie przyciągało. Jak to powstrzymać?

- Nie wiem....Nie mam za grosz pojęcia, co robić. Jakby dołek emocjonalny mnie trzymał, nie chcąc wypuścić... - Westchnęłam zrezygnowana, siadając na łóżku i chowając twarz w dłoniach.

- Hej, hej. Nie martw się. Masz mnie i Chaer. Pomożemy ci.. - Dino lekko mnie objął. Oparłam głowę o jego klatkę, wzdychając. Był dla mnie jak starszy brat, a Chaer jak pomocna siostra. Nie wiem co zrobiłabym bez nich.

Wzięłam wdech, po kilku minutach się odsuwając od chłopaka.

- ...Pójdę do jego domu. Muszę z nim pogadać - Powiedziałam, zagryzając lekko wargę ze stresu.

Dino spojrzał na mnie z nadzieją i pomocą.

- Dasz radę. Chociaż ja nie jestem za tą relacją, nie powstrzymuję cię. Jak coś, to dzwoń - Posłał mi uśmiech z współczuciem, za który dziękowałam w duchu. 

Wstałam z łóżka, idąc leniwie do łazienki. Umyłam się, szybko susząc włosy. Musiałam się doprowadzić do jakiegoś porządku. Ubrałam się w bluzę i leginsku, włosy związując w niskiego kucyka, kilka kosmyków wyleciało mi na twarz. Lekko się pomalowałam i schowałam głowę za kapturem, nie chcąc żeby ktokolwiek mnie rozpoznał. 

Dziękując jeszcze raz Dinowi, obydwoje wsiedliśmy do samochodów, jadąc w dwie różne strony. Zacisnęłam mocno dłonie na kierownicy mojego mercedesa. Zagryzłam wargę, myśląc co powinnam powiedzieć. Co jak go w ogóle w domu nie ma? Ośmieszyłabym się...

Dojechałam na obrzeża miasta, widząc już z daleka światła jego dużej willi. Wzięłam kilka wdechów, parkując trochę dalej, żeby nie robić niepotrzebnych podejrzeń. Światła były widoczne przez duże okna, co oznaczało, że jest w domu. 

Stanęłam pod furtką, biorąc wdech. To tylko rozmowa, miałam takich tysiące w życiu, on nawet więcej. Jestem dorosła do cholery, dam radę...

---

Sorka za krótki rozdział ale pracuję nad nowymi projektami i pisze też coś do Melody <3

I nabrała mnie chęć na pisanie o Avengersach. Jebnęło mnie.


Maybe You? | j.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz