~2~

147 16 3
                                    

Nastał kolejny dzień. Słońce właśnie powoli wschodziło zza horyzontu budząc po kolei wszystko dookoła. Również i Korony to nie ominęło. Dziewczyna, jak co ranka, wstała skoro świt, ubrała zwiewną jasną sukienkę i po uczesaniu swoich lśniących czerwonych włosów, wyszła pędem z zamku. Ledwo dobiegła do murku gdy jej usta ułożyły się w słodki i, co najważniejsze, szczery uśmiech. Już tu jechał! Zarówno oczy Korony jak i Litwina rozszerzyły się nieco z radości.

- Pola! - Krzyknął chłopak z daleka machając ręką na powitanie. Korona również odmachała i wybiegła na powitanie. Z jednej strony czuła ogromną radość, jednak z drugiej dziwiła ją ta niecierpliwość. Chłopak zazwyczaj robił wszystko na spokojnie, a teraz gnał na galopującym koniu i wymachiwał do Poli, jakby ta go nie widziała. "Może coś chce? Może ma jakąś wspaniałą nowinę niecierpiącą zwłoki?" pomyślała i w pewnym sensie miała rację. - Poleńka! - Powtórzył Litwin zeskakując już z konia. Tak szybko gnał na spotkanie z Koroną, że omal się nie wywrócił.
- Jejciu, spokojnie Litek! - Zaśmiała się dziewczyna łapiąc go w ostatniej chwili. - Stało się coś?
- W zasadzie... nic takiego. - Wyjaśnił prostując się nieco. - Po prostu gdy cię zobaczyłem z daleka to wpadłem na genialny pomysł!
- To znaczy? - Zapytała.
- Zabiorę cię w jedno miejsce. - Powiedziawszy to bez chwili zawahania złapał dziewczynę za rękę i pociągnął w stronę konia. 
- Ale że teraz? - Odparła zdziwiona próbując zatrzymać chłopaka, co oczywiście ten posłusznie zrobił. - I w jakie miejsce?
- Racja, wybacz... Zagalopowałem się. - Litwin wziął głęboki wdech po czym na spokojnie zaczął tłumaczyć Koronie. - Wczoraj przed treningiem byłem z ojcem w pobliskim lesie i znalazłem przecudną małą polanę, przez którą przepływa rzeczka. Te miejsce jest na tyle  prześliczne, że jak je tylko ujrzałem to pomyślałem od razu o tobie! - Pola momentalnie się lekko zaczerwieniła. Czy ona śni? Czy jej luby naprawdę o niej myślał? - Muszę ci to pokazać! Chodź! Teraz! - Litwin ponownie zaczął ciągnąć dziewczynę za sobą.
- Ale ciocia! Wujek! Muszę im to powiedzieć! - Tłumaczyła.
- Jedź! - Zarówno Korona ja i Litwin odwrócili się i ujrzeli Moskiewkę zawiązującą kokardę od kapelusza pod szyją. - Tylko wróć przed zmierzchem! 
- Oh, dziękuję cioteczko! - Uśmiechnęła się Pola, a Litwin z radości aż zaczął przeskakiwać z nogi na nogę.
- Obiecuję, że siostrzenica pani męża wróci cała i zdrowa! Dopilnuję tego! - Powiedział uradowany po czym pomógł wejść dziewczynie na konia, a następnie sam na niego wskoczył i odjechał w stronę lasu.

***

Gdy tylko dojechali na miejsce ich oczom ukazał się piękny malowniczy obraz. Cały zielony dywan trawy był usiany przeróżnymi polnymi kwiatami w odcieniach od bieli, przez czerwień aż po błękit i fiolet. W samym sercu płynęła leniwie wąska rzeka, której krystalicznie wręcz czysta woda mieniła się przez promienie słońca. Dookoła całej polany rosły, między innymi, smukłe brzozy i potężne dęby szumiące pod wpływem lekkiego wiatru. Spokój tego miejsca, gdzie jedyną melodią był szum wody oraz śpiew ptaków sprawiły, że Korona momentalnie zakochała się w tym miejscu.

- Tu jest... cudownie. - Powiedziała powoli podchodząc do brzegu podziwiając przy okazji wszystko dookoła niej. Litek natomiast stał w miejscu głaszcząc czule swego konia nie odrywając niemal wzroku od dziewczyny. 

Jej charakter i wdzięk imponowały młodemu chłopakowi. Nie wiedział, jakim cudem ona jest zarówno tak energiczna jak i spokojna. To było coś wręcz niewiarygodnego! Korona dla niego była radością w ludzkiej skórze, słońcem, które rozjaśniało każdemu zwykłą codzienność. I do tego jej niebywały urok. Pomimo czerwonych fal i oczów płonących niczym rozgniewany ogień wyglądała tak delikatnie niczym prawdziwa księżniczka rodem wyciągnięta z baśni. Im dłużej patrzył na nią tym bardziej się zastanawiał czy aby na pewno Korona nie była dla niego kimś ważniejszym. "To tylko przyjaciółka" pomyślał próbując zakończyć jakoś ten natłok myśli. Nie miał zamiaru teraz zagracać sobie głowy miłostkami... A dokładniej nie chciał zagracać głowy Poli swą osobą... Nie w tym momencie. 

Kroniki Polski - PoczątekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz