5

29 2 2
                                    

Złość pochłania nas czasami w połączeniu z innymi emocjami, ty zawsze chciałaś by moja zazdrość była widoczna, czułaś się wtedy dobrze, czułaś, że ktoś się Tobą interesuje.
Ja zawsze byłem tobą zainteresowany, zawsze chciałem Ciebie, pragnąłem cię, nawet gdy mnie odrzucałaś, wodziłaś za nos... zawsze byłem, jestem i będę. Aż do śmierci, Anabelle.

Anabelle Garcia

Serce przestało mi bić, chłopak stał na brzegu, przyglądał mi się.
-POMÓŻ! Coś mnie ciągnie! -Krzyknęłam i zachłysnęłam się wodą, jednak on nie reagował, jakby nie widział, albo udawał?
Panika ogarniała moje ciało, coś mnie trzymało za nogę, próbowałam się wyrwać, wylądowałam pod wodą, ale z zamkniętymi oczami nie mogłam za wiele zrobić, bałam się, próbowałam złapać powietrza trochę do płuc.
W końcu poczułam jak ktoś mi pomaga stanąć na nogach, nic mnie już nie ciągnęło. Przetarłam twarz odgarniając włosy i zauważyłam Antoine'go.
-Czemu byłaś pod wodą? -spytał jakby nie rozumiejąc co się dzieje.
-Coś dziwnego złapało mnie za stopę! Wołałam cię! -Zmarszczył brwi.
-Nie, cały czas pływałaś -Pokręcił głową -Krzyknąłem do Ciebie, że idę, ale nie reagowałaś -powiedział wzruszając ramionami.
-Ja... co? -Mój oddech przyspieszył.
-Wyjdźmy stąd, proszę -Gdy tylko to powiedziałam on od razu się zgodził, wyszliśmy bez problemu.
Byłam wystraszona i zła, nie wiedziałam co się działo, to było nieprzyjemne.
-Dzieje się coś dziwnego.-Oznajmiłam a chłopak spojrzał na mnie.
-Masz racje, najpierw w tym domu działo się coś pojebanego a teraz to... -pokręcił głową.
-Powinnam... -Zacisnęłam usta -powinnam już pójść.
Odwróciłam się napięcie i zabrałam rzeczy.
-Anabelle! Zostań! -Krzyczał za mną, ale nie reagowałam. Wyszłam z plaży i skierowałam się do domu.
Zamknęłam się na oba zamki i jeszcze podstawiłam pod drzwi krzesło.
Wzięłam dwa głębokie wdechy i ruszyłam do sypialni, stanęłam przed zamkniętymi drzwiami, jednak po chwili usiadłam przy nich. Czułam zapach... musiałam zamknąć oczy by było przyjemniej i abym bardziej się skupiła na zapachu.
Czułam kwiaty, Jaśminy tak pachną! Kojarzą mi się ze spokojem, jasnym spokojem, dużym uczuciem.
Jaśminy są moimi ulubionymi kwiatami, nawet nie wiem dlaczego, po prostu je kocham z całego serca, są przyjemne, moje ulubione, takie delikatne, kontrastują z moją skórą.

Zasnęłam na podłodze czując zapach jaśminów, nic mi się nie śniło a obudził mnie telefon, dokładniej sms.

Od: Gab; Masz czas?

Już wiedziałam.

Do: Gab; Mam, kiedy i gdzie?

Od: Gab; Zamówię Ci taksówkę, przyjedź do mnie.

Do: Gab; kolor?

Od: Gab; Czerwony, pamiętasz, jak się zachować?

Przełknęłam ślinę.

Do: Gab; Tak, pamiętam.

Wstałam, wbiegłam szybko pod prysznic, miałam dwadzieścia minut.
Umyłam się i wyszłam. Owinięta ręcznikiem ruszyłam do szafy, założyłam koronkową, czerwoną bieliznę, zapięłam paseczki na udach i brzuchu, na to czerwoną, satynową sukienkę do połowy uda i pomalowałam szybko rzęsy.
Na stopy wsunęłam szpilki i założyłam złoty naszyjnik, wyszłam z domu do taksówki. Wsiadając nie odezwałam się, po prostu czekałam, aż będę na miejscu.
Dojechałam przed posesję Gabriela, wysiadłam dziękując i weszłam przez dużą bramę do środka. Na wejściu czułam ten nieprzyjemny chłód, od którego stwardniały mi sutki, ale nie było to pociągające.
Zapukałam do ogromnych drzwi i czekałam, sekundy mijały strasznie długo, nim otworzył mi brunet, a jego ciemne tęczówki spotkały się z moimi.
Zerknęłam ku jego oczom a on nachylił się by ucałować mój policzek.
-Najpierw kolacja -Oznajmił.
Nie byłam głodna, nie chciałam w siebie wciskać, ale przynajmniej zjem jakąś sałatkę.
Skinęłam mu głową uśmiechając się. Złapałam go pod ramię zerkając na idealnie dopasowany czarny garnitur, jedynie w kieszonce miał czerwoną chusteczkę i spinki do krawata również były czerwone. Szłam u jego boku do samochodu. Chłopak miał bzika na punkcie zarabiania pieniędzy, nawet nie mam pojęcia jakie to jest auto, nie znam się na tym.
Wsiedliśmy do tyłu, a jego szofer, którego sobie niedawno wynajął zabrał nas do Nicei, dokładniej do restauracji Le Panier. Wysiadając z samochodu otworzył mi drzwi i podał dłoń, którą ujęłam.
Powoli wkroczyliśmy przez próg restauracji, kelner zapytał o nazwisko a Bernard od razu je podał, zaprowadzono nas do stolika i podano karty. Spojrzał na mnie zaciekawionym wzrokiem, jednak lekki grymas wszedł mu na twarz.
-Masz okres? -Spytał cicho na co pokręciłam głową.
-Nie. -Odpowiedziałam.
-Wezmę sałatkę z krewetkami. -Posłałam mu uśmiech, od razu wyglądał na zadowolonego, gdy tylko podszedł kelner brunet zamówił sałatkę oraz jakiś makaron dla siebie z owocami morza, mimo, że mieszkałam tu większość czasu, to wciąż nie smakowało mi nic oprócz krewetek, jak myślałam o ośmiornicy, mulach czy innych dziwnych rzeczach robiło mi się niedobrze.
-Będziemy musieli porozmawiać -Oznajmił na co zagryzłam wnętrze policzka prawie że do krwi.
-O czym? -Spytałam na spokojnie.
Zaśmiał się i zlustrował moją twarz, sam sobie pozwolił mnie dotknąć, ale jego dotyk był chłodny, nie był nawet w najmniejszym stopniu tak przyjemny jak ten od Antoine'go. Delikatnie zjechał z policzka niżej i złapał mnie za brodę, a raczej kawałek pod nią.
-Zrobił Ci się drugi podbródek oraz policzki masz takie, jak kiedyś -Powiedział z wyrzutem.
Spojrzałam na niego, a gdy zabrał dłoń spojrzałam na stół.
Jesteś ulana, Anabelle. To Ci chciał powiedzieć, że po prostu jesteś gruba jak świnia.
-Przepraszam-Wyszeptałam unosząc wzrok na niego. -Poprawię się -Od razu się do mnie uśmiechnął.
-Wiem, laleczko, zrobisz to dla mnie, prawda? -Uśmiechnął się a ja mu pokiwałam głową, gdy przyszło nasze jedzenie wiedziałam jak chciał bym się zachowywała, dokładnie wiedziałam co robić, już nie raz tak robiłam. Jadłam powoli, na tyle wolno przeżuwałam, by oszukać samą siebie, że jem, przecież nie byłam głodna.

Wyszliśmy z restauracji, łącznie zjadłam może z jedną czwartą sałatki, natomiast on zjadł cały makaron.
Byliśmy też po jednym winie, wsiedliśmy znowu do jego auta a jego szofer nas wiózł chłopak wyjął z kieszeni portfel a z niego mały woreczek. Spojrzałam na niego.
-Otwórz - Rozkazał, chociaż gdyby nie ten ton zrobiłabym to chętniej. Rozchyliłam wargi i wystawiłam język, on od razu jedną tabletkę w kolorze różowym wsunął mi na język a ja zamknęłam usta.
Skinęłam mu głową i gdy tylko tabletka została połknięta przeze mnie spojrzałam na niego, wysiedliśmy z samochodu, dokładnie wiedział ile ma czasu, on zawsze wiedział, podał mi dłoń i poszliśmy do jego domu, przeszliśmy przez długi korytarz kierując się do salonu, w salonie stanęliśmy i pierwsze co zaczął mnie oglądać z każdej strony.
-Wyglądasz jakbyś była w ciąży -Wysyczał z siebie a ja zacisnęłam usta.
Jednak nie mój wygląd był największym problemem tego wieczoru.

♡♡♡♡♡♡
Hejooo! Daj mi znać, czy Ci się podoba ——>
~Lola 🩷🎀

Coś między drzwiamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz