4

24 3 3
                                    

Dotyk.
Ludzka potrzeba dotyku, niektórzy go nie lubią, inni się go boją, a niektórzy... tak, jak Anabelle lubią dotyk od jednej osoby. Ona uwielbiała mój dotyk odkąd się poznaliśmy, czuła przyjemne ciarki gdy moje palce stykały się z jej skórą, uwielbiała czuć.
Ale większość z nas lubi czuć, lubimy coś czuć, dywan pod stopami, miękkie futerko, gładką skórę, tafle wody, piasek, satynową pościel, piórka...
Dotyk jest ważnym zmysłem, bo gdy nie widzimy czegoś, nie słyszymy i nie czujemy zapachu... wtedy czujemy dotykiem mocniej niż mogłoby nam się wydawać, że jest to możliwe.


Anabelle Garcia

Ruszyłam wolnym krokiem po tableta, gdy tylko złapałam go w ręce wyszukałam jego projekt ze smokiem i mu pokazałam.
-Chciałeś głowę tutaj -pokazałam na miejsce pod karkiem, na co on skinął głową. -Tak, chciałbym, aby on szedł jakby od dołu w górę, jest naprawdę dobry ten projekt, tu będzie cieniowanie -wskazał na co skinęłam mu głową
-cały będzie cieniowany -ostrzegłam go, by sobie nie myślał, że tylko kawałek mu wycieniuje, niech umiera skurwysyn w męczarniach.
Nienawidziłam mężczyzn, mimo, że ojciec zdradzał mamę kochałam go, w końcu to ojciec, zajmował się mną czasem, doceniałam to, co miałam, aż dwa lata temu po prostu zniknął. Tamten dzień był straszny.

-Tato, już jedziesz? -spytałam przez telefon, mężczyzna zaśmiał się na co na moje usta wpłynął uśmiech.
-Tak, jadę po tort dla Ciebie i wracam do was, wiesz? Przyjdą te twoje koleżanki, będzie w porządku. -no i co?
Koleżanki przyszły, ale tata nigdy nie wrócił, minęła godzina a dziewczyny zaczęły pytać co się stało, że nie ma tortu, dzwoniłam, ale tata nie odbierał, od mamy tak samo, wszelkie próby kontaktu kończyły się porażką. Koleżanki nie chciały być na przyjęciu, na którym nie było tortu, więc zebrały się i wyszły. A tata więcej nie wrócił.

-Ziemia do Anabelle! -usłyszałam głośne krzyknięcie.
-Wybacz, zamyśliłam się, chcesz to na plecach odbijemy klakę -skinęłam mu głową a moje słowa ewidentnie go rozchmurzyły. Zgodził się, ruszyłam po kalkę, która za moment miała się wydrukować, specjalnie drukowałam różową, bo są mega jasne i nie będzie problemu, gdy kilka kartek z kalką mi się wydrukowało chłopak zdjął koszulkę a ja zaniemówiłam. Mój boże! Istny cud świata. Prawie umarłam, był taki piękny, miał klatę samego boga, nie mogłam oderwać wzroku, dopiero jego śmiech mnie otrząsnął.
Gdy się odwrócił, zaczęłam najpierw przykładać kalkę i zaznaczać po kolei co i gdzie, markerem poprawiłam i podałam mu mniejsze lusterko, ustawiłam go tyłem do dużego lustra.
Antoine zaczął się przeglądać i pokiwał głową.
-Tak, to jest coś, co naprawdę bym chciał, świetny jest -pokiwał głową uśmiechając się, na co również się uśmiechnęłam. Nie marudził, klient idealny! Chociaż ja lubię poprawiać tatuaże ludziom.
-Kiedy chciałbyś go zrobić? -spytałam spokojnie wycierając mu odbitą kalke.
-W przyszłym tygodniu masz czas? -spytał spokojnie na co zastanowiłam się chwilę.
-Tak, w poniedziałek, czyli jutro mam cały dzień, możemy zrobić go jeśli miałbyś czas -skinęłam głową.
-A może środa siedemnastego? -spytał patrząc na kalendarz w telefonie.
-Środa siedemnastego -wzięłam telefon do ręki.
-Pasowałoby mi, o ósmej rano byś przyszedł? -wytarłam mu do końca plecy i podałam koszulkę.
-Tak, mam wtedy wolne, więc wpadnę o ósmej -uśmiechnął się a ja znowu cieszyłam się jak głupia.
No właśnie, głupia.
Gdy wstaliśmy z ziemi chłopak oznajmił, że musi wracać, bo wpadł tylko na chwilę, nie zatrzymywałam go, po prostu zgodziłam się z nim.
***
Cały dzień zleciał mi bardzo szybko, szybki obiad, szybka drzemka i nic dziwnego się nie działo, przynajmniej miałam taką nadzieję, było już późno, na zachód słońca postanowiłam, że przejdę się na plażę, jednak gdy już brałam ręcznik dostałam wiadomość.

Od: Antoine; Chcesz wyjść na spacer?

Zmarszczyłam brwi, po co się mnie pytał? Nie miał dziewczyny, albo coś takiego? Przyjaciół?

Do: Antoine; Idę na plażę Paressouso.

Od: Antoine; Spotkamy się tam?

Westchnęłam cicho do siebie i skrzywiłam się. Niech mu będzie.

Do: Antoine; W porządku, spotkamy się tam.

Do plaży nie miałam daleko, może jakieś piętnaście minut szybkim tempem. Zabrałam się, zamknęłam dom i wyszłam z posesji.
Droga była przyjemna, ciepły wiaterek owiewał moje ramiona okryte jedynie narzutką która właściwie prześwitywała biały strój.
Dotarłam na plażę chwilę przed chłopakiem, bo widziałam jak wchodził innym wejściem.
Pomachał mi uśmiechając się a ja znowu odruchowo sama się uśmiechnęłam. Jego uśmiech, a w sumie bardziej szczęście było zaraźliwe, totalnie zaraźliwe.

-Cześć. -odezwał się pierwszy na co skinęłam mu głową.
-No hej, co tam chciałeś? -spytałam zaciekawiona jego intencjami co do mojej osoby, był dość zagadkowy, niby nudny, a jednak ciekawy.
Co, kurwa? Nudny, a jednak ciekawy? Dobrze się czujesz, Anabelle? Czy już naprawdę głupiejesz z dnia na dzień?
-Po prostu czas z tobą mi się spodobał, pomyślałem, że możemy spędzić go trochę razem. - Uniosłam brwi. Co?
Zaśmiałam się patrząc na niego i cofnęłam -Słuchaj, ja się nie bawię w takie rzeczy, nie chodzę na randki, nie łączę się z ludźmi w związki, interesują mnie jedynie relacje bez zobowiązań. -wzruszyłam ramionami.
Wyglądał na zaskoczonego, przysięgam, że słyszałam jakby mu się coś potłukło w środku. Przecież się nie znaliśmy.
-Ja po prostu widzę Cię i czuje się w twoim towarzystwie dobrze, myślałem, że ty również, bo wyglądałaś na szczęśliwą przy mnie -wzruszył ramionami i zagryzł wargę.
O boże. Trochę miał racji.
-Ale... -zaczęłam, jednak nie dał mi skończyć.
-Słuchaj, nie pakujemy się w związek, kilka spotkań, możemy chyba spróbować, nie? -zmarszczyłam brwi.
-Nie, możemy się najpierw poznać, później ewentualnie... powtarzam, EWENTUALNIE spróbować jakichś randek, a co dalej będzie to zobaczymy. -nie wyglądał na zadowolonego, ale się zgodził.
-A teraz mi wybacz, muszę iść popływać. -zrzuciłam z siebie narzutkę i spodenki, zdjęłam klapki i pobiegłam w stronę wody. Czułam jakiś niepokój, ale on wciąż stał i mnie obserwował.
Weszłam do wody, woda pochłaniała większą część mojego ciała, im dalej szłam, dotarłam mniej więcej do pasa, chłodno.
Zanurzyłam się bez włosów i od razu było lepiej.
Powoli zaczęłam pływać, aż poczułam dłoń na nodze.
-Antoine, nie trzymaj mnie za nogę. -poprosiłam jednak uścisk nie zatrzymywał się, musiałam się zatrzymać, bo czułam, że coś mnie ciągnie w dół.
-Antoine, utopisz mnie! -fuknęłam na niego, jednak to, co zobaczyłam chwilę później zmroziło mi krew w żyłach.

———————
Mam nadzieję, że wam się podoba! Miłego czytania! 🥹
~Lola 🩷🎀

Coś między drzwiamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz