15 (1). Jamie. Chcę być jak ty

1.3K 92 100
                                    

– No dobra, Sunny. Zostaniesz moją partnerką w zbrodni, czy tego chcesz, czy nie chcesz – oświadczam z uśmiechem.

– Wiadomo, że chcę! – natychmiast się zapala. Jak to dobrze, że zawsze można liczyć na szalone jednostki.

Stoimy pod cukiernią z neonowym ostrzeżeniem, którego nikt nie bierze na serio: SUGAR RUSH. To takie jakby trigger warning, więc za każdym razem zastanawiam się, czy na pewno potrzebuję babeczki. Dziś się opieram.

Kiedy myślę o słodyczy, zaraz myślę o Jamesie. Gdybym ja miała otworzyć cukiernię, nazwałabym ją nie SUGAR RUSH, tylko SUGAR CRUSH 🤩

– Nie wyjeżdżasz na obóz? – pytam, bo co utalentowana młodzież licealna jeszcze tu robi? Przecież lato trwa w pełni. To, że w Westbrook Valley jest trochę mroczniej niż wszędzie indziej, to jedynie szczegół.

Wzrusza ramionami, jakby nie miała pojęcia albo unikała rozmowy. Hm.

– A co ty będziesz jeszcze robić w lipcu? – odparowuje.

– Świętować moje dwudzieste pierw... ósme urodziny – odpowiadam z dumą.

Trochę słabo, że ten podły piorun wyrwał mnie z korzeniami przed najważniejszymi urodzinami życia, a teraz jest już jakby po zawodach. Czy jest oprócz mnie na świecie ktoś, kogo okradziono z urodzin?

Chociaż nie ma co się oszukiwać, moje dwudzieste pierwsze urodziny pewnie i tak przeszłyby bez echa. Ciotka Emily i wujek John nigdy nie planowali dla mnie z tej okazji żadnej imprezy, więc dlaczego tym razem miałoby być inaczej? Może Mel zabrałaby mnie do kina i na koktajl z procentami, bo ona już od dwóch miesięcy może legalnie coś wypić.

– Planujesz imprezę? – Sunny robi słodkie oczka. Ta dziewczyna jest niemożliwa. – W domku nad jeziorem? U idealnego hot szeryfa?

Hot szeryf jeszcze o niczym nie wie. Kiedyś byłam dużo... sama, pracowałam, uczyłam się. Mieszkałam z siostrą mojej mamy i jej mężem i oni... powiedzmy, że mnie nie lubili. Uważali chyba, że urodziny są przereklamowane. Takie życie.

– No to... no to musimy to jakoś uczcić! – Zapala się jeszcze bardziej.

– Wybacz, Sunny, ale ty masz siedemnaście lat. – Patrzę na nią ze współczuciem i zazdrością.

Czemu nie mogłam pofrunąć z piorunem trochę w przeszłość? Może mogłabym intensywniej zaprzyjaźnić się z Jamesem, zanim opętała go Inez? Może mogłabym nauczyć się mówić otwarcie, czego pragnę? Czego potrzebuję do życia?

Zamiast tego jeszcze bardziej zakochuję się w dwudziestoośmioletnim facecie, który jest dla mnie niedostępny z wielu różnych powodów. Nie wiadomo dlaczego rzucam tęskne spojrzenie przed witrynę kawiarni do środka lokalu.

– Czy mogę zaprosić swoją trenerkę na kawę? Tak przedurodzinowo? Prooooszę... – Sunny z całą pewnością widzi, jak zalewam się śliną na widok czajników z boskim naparem. Kawa z ekspresu przelewowego, siedem lat później – nadal w miłości. Proszę bardzo, czas wpływa na wiele rzeczy, ale te najważniejsze pozostają bez zmian.

„Podobnie jak James" – mój zakochany głosik nie daje o sobie na długo zapomnieć. „Niby się zmienił, a nadal jest apetyczny i do zalizania, jak słodycze w lodówce przy kasie, na które nie mogę sobie pozwolić. Ani mnie na nie nie stać, ani sumienie mi nie pozwala...

Udaję, że mam opory, żeby się zgodzić na propozycję Sunny, ale prawda jest taka, że mogłabym zrezygnować z cukru w każdej postaci, ale dobrą kawą można mnie sprowadzić na złą drogę, na manowce, na ścieżkę występku.

After the Storm | 16+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz