06. Czego chcesz?

240 23 18
                                    

XAVIER

– I jak?

– Zasnął. Śmierdzi jak gorzelnia. – złość pobrzmiewa w jego głosie.

– Dziwne by było, gdyby nie śmierdział. Wychlał dwie flaszki.

Wyciągam czarną zapalniczkę z wizerunkiem węża i odpalam papierosa.

Nikotyna przedostaje się do moich płuc, dając chwilowe ukojenie. Powieki już dawno stały się ciężkie. Opieram głowę na swojej lewej dłoni.

Mój organizm błaga o chwilę odpoczynku, ale w tym momencie, to jedynie głupie marzenie.

– Xavier?

– Hm?

– A co jeśli go tam nie będzie?

Wypuszczam dym spomiędzy warg i z frustracją przewracam oczami.

– Będziemy szukać dalej. – odpowiadam.

– Jak? Próbowałem już wszystkiego. Sprawdziłem wszystko. Wykorzystałem w-s-z-y-s-t-k-i-e kontakty. Ja, kurwa – Wskazuje na siebie palcem – Jeśli nawet mi zabrakło możliwości, to potrzeba nam chyba jakiegoś superbohatera. – prychnięcie wydobywa się spomiędzy jego ust.

Przeczesuję dłonią swój zarost.

Superbohatera?

– Albo Niebieskiej Wdowy. – odpieram po zastanowieniu.

Nigdy nie prosimy jej o pomoc, jeśli sytuacja nie jest patowa, a w tym przypadku...

– Nie zgodzi się. – prycha pod nosem.

– Zawsze można zapytać.

Matteo otwiera usta, ale żaden dźwięk się z nich nie wydobywa. Przyglądam mu się w milczeniu, mała blizna przecinająca skórę obok ucha w tym świetle jest bardziej widoczna.

– No właśnie.

– Ta niebieska pijawka jest nieobliczalna.

Ciche parsknięcie wyrywa się z moich ust.

A kto nie jest?

– Jest podobna do ciebie.

Krzywi się, słysząc to.

Nie poświęcam mu więcej uwagi, nie chcąc marnować czasu. Wyciągam telefon z kieszeni i odblokowuję telefon, jasność wyświetlacza razi mnie po oczach. Wybieram numer "3" i klikam zieloną słuchawkę.

Czekam cierpliwie, wiedząc, że może nie odebrać, ale doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że nigdy nie odrzuci połączenia ode mnie.

Po czwartym sygnale, subtelny kobiecy głos rozbrzmiewa po drugiej stronie słuchawki. Włączam tryb głośnomówiący.

– Proszę, proszę. Stęskniłeś się?

– Trzeba mi kogoś znaleźć. – odpieram bez zbędnych uprzejmości.

– A jakieś cześć albo dzień dobry? Mogłeś chociaż zapytać co u mnie słychać.

Udawana obraza w jej głosie tylko mnie rozśmiesza. Cały czas taka sama.

– Po co? Nasi ludzie meldują nam o wszystkim.

– Wysłałeś za mną swoich ludzi? – jej nagły krzyk rani moje bębenki.

– Nie ja. Michael.

Tylko żartowałem, ale założę się, że jej policzki właśnie zalała purpura. Matteo patrzy na mnie z rozgoryczeniem i puka się palcem w czoło.

Lie for me | 18+ | Chwilowo zawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz