Rozdział trzeci

33 5 0
                                    

Pov. Ash

JAPIERDOLE JAKI JA DZISIAJ BYŁEM ZESTRESOWANY. Była 17.54.
Umuwiłem się z Gromem na 18 w moim domu. Jeszcze 6 minut na uspokojenie dupy.

Nagle usłyszałem pukanie do drzwi.
KURWA. No dobra raz kozie śmierć poszlem otworzyć. W drzwiach stał Grom. W rękach trzymał Ptasie mleczko.

-Cześć, nie za wcześnie przyszedłem? -zapytał a po chwili mi podał Ptasie mleczko-Nie wiedziałem jaki smak lubisz to ci kupiłem oryginalne.

On...Kupił je... Dla mnie...?

-Yyyy-yy... Dziękuję... W s-sumie mi bez różnicy ja-jaki smak... -nie wiedziałem co powiedzieć-SORRY PO PROSTU SIĘ STRESUJE BO NIKT NIGDY MNIE NIE ODWIEDZAŁ!

-Spokojnie nie masz się czym stresować-uspokoil mnie Grom.

Jego dotyk... Był... Taki ciepły..

-Pr-Prosze wejdź.

Ogulnie se oprowadzilem Groma po mojej melinie, w razie kolejnych odwiedzin.

-Ale masz tu porządek-zauwazyl Grom.

-Taaa... Raczej nie.

-Czekaj co?

-Zawsze jak wracam z roboty to jestem na tyle zmęczony że nie mam siły na sprzątanie własnej chałupy... Wogule ja... Prawie na nic nie mam siły. Nie mam rodzicuw, rodzeństwa nikogo... Jestem całkowicie sam.

-O, Ash tak mi przykro-Grom mnie uściskał mocniej niż wcześniej i się popłakał- Życie okrutnie cię potraktowalo...

-Wiem... Ale się do tego przyzwyczajilem. No już spokojnie. Może usiadziemy na kanapie?

-Oke

Pov. Grom

Naprawdę mi było szkoda Asha. Nie zasługiwał na takie życie. Był z niego fajny gość. Tak... Fajny.

Ash przyniósł Brownie ze sklepu I położył na talerzu. Chwilę później przyniósł herbatę.

-Przepraszam, ale nie miałem czym cię poczęstować...

-A tam nie szkodzi. Najważniejsze że się w końcu spotkaliśmy. -upiłem łyk herbaty. była dobra. -więc jak długo pracujesz jako sprzatacz?

-Nie wiem, chyba z tak około 10 lat . -odpowiedział. -Wiem że trochę zbaczam z tematu ale ile ty masz wzrostu?

-210 cm

-Jezus przy tobie czuje się jak karzeł-powiedzial Ash- Ja zawsze byłem niski. I z tego powodu ludzie też się często ze mnie śmiali...

-Ludzie cię naprawdę nie doceniają-powiedzialam biorąc brownie- naprawdę jesteś dobrym facetem i ciężko harujesz w robocie. Naprawdę powinni cię bardziej szanować.

-Wiesz... W sumie mnie to już nie obchodzi. Przyzwyczajilem się już do tego że każdy mnie uważa za śmiecia i przegrywa.

-Ja tak nie uważam! - powiedziałem- O... Przepraszam

-Spoko. A te bachory w przedszkolu naprawdę były takimi małymi skurwielami?

Zbladłem.

-Kurwa, mogłem o to nie pytać...

-Nie o to chodzi po prostu.... Ich zachowania nie da się opisać. To nie były dzieci to były... Nie wiem cholera jakieś szatany! Rzucały klockami, mazały ściany, nie było w stanie dotrzeć do nich ani prośbą ani groźbą.
A mnie traktowały.... -nie byłem w stanie już dalej muwic bo czułem że łzy mi napływają do oczu.

-Dobra, nie musisz już muwic. -Ash mnie pogłaskał po głowie Jego dotyk był... Taki delikatny. - Na twoim miejscu też bym spierdolił z tego miejsca.

W końcu się uspokoiłem. Przy Ash'u czułem się tak... Wyjątkowo. Ludzie naprawdę go nie doceniali. Chłop nie miał żadnej rodziny A życie go tak brutalnie potraktowało.

Może ja mógłbym odmienić jego życie...

"𝐉𝐞𝐬𝐭𝐞𝐬́ 𝐦𝐨𝐢𝐦 𝐤𝐨𝐜𝐡𝐚𝐧𝐲𝐦 𝐬́𝐦𝐢𝐞𝐜𝐢𝐞𝐦" Grom x Ash | BSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz