Jej słowa mnie denerwują.
Opieram się o ścianę za mną. Nie silę się nawet na narzucenie na twarz maski obojętności. Można teraz ze mnie czytać jak z otwartej księgi.
Matteo wymija dziewczynę stojącą naprzeciw. Podchodzi do dużego stołu i odsuwa z hukiem krzesło. Rozsiada się wygodnie, wbijając wzrok w Mię.
– Jak? – pyta, wzdychając przeciągle – Wytłumaczcie mi, kurwa, jak to możliwe, że przez ten czas nikt się nie zorientował.
Blondynka zajmuje krzesło naprzeciw niego, gestem wskazując, żebym ja też usiadł.
– Mam lojalnych ludzi. – odpowiada z lekką nonszalancją w głosie.
– Musiałaś im sporo zapłacić, skoro przez cały ten czas, nikt cię nie wydał. – wtrącam się w ich dyskusję.
Nie chce siadać z nimi przy stole, dlatego zajmuje miejsce obok stojącej nieopodal siostry.
– Lojalności nie da się kupić, Xavier. Na lojalność trzeba zapracować – politowanie słyszalne w jej głosie jest jeszcze gorsze niż pyskówki Avy.
Ignoruję ten przytyk.
– Więc jak? – Matteo wypowiada te słowa i uderza otwartymi dłońmi w drewniany blat.
Dziewczyna bawi się nitką wystająca z fartucha. Obraca ją w palcach, przyglądając jej się, jakby była cenną zdobyczą.
– Mój brat. – odzywa się w końcu, ale nie podnosi wzroku. – Wszystkie szczegóły umów opracowywałam ja. To ja zdobywałam kontakty przez swoich ludzi. Cabana to mój klub. Mój brat jest tylko twarzą. Wizerunkiem, który czasami jest potrzebny. Nikt w tych kręgach nie zacząłby robić interesów z kobietą, gdyby był tego świadomy. Kiedy ktoś koniecznie chciał zobaczyć z kim wchodzi w biznes, wysyłałam na te spotkania Josepha.
Kiedy to słyszę, trybiki w mojej głowie zaczynają pomału łączyć fakty.
– To nie ty nas okradłaś. Zrobił to twój brat. – zdania wychodzą z ust Matteo w zastraszającym tempie.
Myślałem, że dziewczyna wpadnie w szał, kiedy to usłyszy. Myślałem, że zacznie się wyrzekać.
Ona tymczasem tylko głęboko odetchnęła. Podniosła się z krzesła i odwróciła twarzą do okna. Po jej ruchach widziałem, że trochę się spięła. Zupełnie, jakby była przygotowana na to, co usłyszała.
– Masz rację. – szepcze cicho.
Brunet podrywa się na równe nogi, przewracając przy tym krzesło. Też mógłbym zareagować, ale... nie chce. Jedyne czego chcę, to dowiedzieć się, o co tu chodzi. Gdybym to ja podjął teraz dalsze kroki, mogłoby się to skończyć gorzej niż krzykiem i zdemolowanym mieszkaniem.
Mężczyzna doskakuje do niej i wbija jej palce w policzki, zamykając ją w ciasnym uścisku.Po braku reakcji, wiem, że nie raz znalazła się już w takiej sytuacji.
W jej oczach nie widać już tej pewności siebie, którą emanowała kilka chwil temu. Przyglądam się sytuacji. Podobnie, jak Ava. Wyciągam z kieszeni papierosa i podpalam końcówkę. Zaciągam się łaskoczącym moje gardło dymem.
– I tak po prostu to mówisz, kurwa? – warczy w jej usta Matteo.
– A co ma ci to wyśpiewać?
Głos Avalynn dociera do moich uszu. Posyłam jej ostrzegawcze spojrzenie.
Zabiera mojego papierosa, gdy zamierzam ponownie skierować go do swoich ust i sama bierze bucha.
CZYTASZ
Lie for me | 18+ | Chwilowo zawieszone
RomanceOprawca, prędzej czy później, dopadnie swoją ofiarę. A każde kłamstwo wyjdzie na jaw, łamiąc przy tym niewinne serce. Zwłaszcza, jeśli mowa o rodzinnych tajemnicach. Nie można uciec od swojego przeznaczenia, a Barbara White zdążyła się już doskonal...