06. Czego chcesz? [dodatek do rozdziału]

235 17 5
                                    

Jej słowa mnie denerwują.

Opieram się o ścianę za mną. Nie silę się nawet na narzucenie na twarz maski obojętności. Można teraz ze mnie czytać jak z otwartej księgi.

Matteo wymija dziewczynę stojącą naprzeciw. Podchodzi do dużego stołu i odsuwa z hukiem krzesło. Rozsiada się wygodnie, wbijając wzrok w Mię. 

– Jak? – pyta, wzdychając przeciągle – Wytłumaczcie mi, kurwa, jak to możliwe, że przez ten czas nikt się nie zorientował.

Blondynka zajmuje krzesło naprzeciw niego, gestem wskazując, żebym ja też usiadł.

– Mam lojalnych ludzi. – odpowiada z lekką nonszalancją w głosie.

– Musiałaś im sporo zapłacić, skoro przez cały ten czas, nikt cię nie wydał. – wtrącam się w ich dyskusję.

Nie chce siadać z nimi przy stole, dlatego zajmuje miejsce obok stojącej nieopodal siostry.

– Lojalności nie da się kupić, Xavier. Na lojalność trzeba zapracować – politowanie słyszalne w jej głosie jest jeszcze gorsze niż pyskówki Avy.

Ignoruję ten przytyk.

– Więc jak? – Matteo wypowiada te słowa i uderza otwartymi dłońmi w drewniany blat.

Dziewczyna bawi się nitką wystająca z fartucha. Obraca ją w palcach, przyglądając jej się, jakby była cenną zdobyczą.

– Mój brat. – odzywa się w końcu, ale nie podnosi wzroku. – Wszystkie szczegóły umów opracowywałam ja. To ja zdobywałam kontakty przez swoich ludzi. Cabana to mój klub. Mój brat jest tylko twarzą. Wizerunkiem, który czasami jest potrzebny. Nikt w tych kręgach nie zacząłby robić interesów z kobietą, gdyby był tego świadomy. Kiedy ktoś koniecznie chciał zobaczyć z kim wchodzi w biznes, wysyłałam na te spotkania Josepha.

Kiedy to słyszę, trybiki w mojej głowie zaczynają pomału łączyć fakty.

– To nie ty nas okradłaś. Zrobił to twój brat. – zdania wychodzą z ust Matteo w zastraszającym tempie.

Myślałem, że dziewczyna wpadnie w szał, kiedy to usłyszy. Myślałem, że zacznie się wyrzekać.

Ona tymczasem tylko głęboko odetchnęła. Podniosła się z krzesła i odwróciła twarzą do okna. Po jej ruchach widziałem, że trochę się spięła. Zupełnie, jakby była przygotowana na to, co usłyszała.

– Masz rację. – szepcze cicho.

Brunet podrywa się na równe nogi, przewracając przy tym krzesło. Też mógłbym zareagować, ale... nie chce. Jedyne czego chcę, to dowiedzieć się, o co tu chodzi. Gdybym to ja podjął teraz dalsze kroki, mogłoby się to skończyć gorzej niż krzykiem i zdemolowanym mieszkaniem.
Mężczyzna doskakuje do niej i wbija jej palce w policzki, zamykając ją w ciasnym uścisku.

Po braku reakcji, wiem, że nie raz znalazła się już w takiej sytuacji.

W jej oczach nie widać już tej pewności siebie, którą emanowała kilka chwil temu. Przyglądam się sytuacji. Podobnie, jak Ava. Wyciągam z kieszeni papierosa i podpalam końcówkę. Zaciągam się łaskoczącym moje gardło dymem.

– I tak po prostu to mówisz, kurwa? – warczy w jej usta Matteo.

– A co ma ci to wyśpiewać?

Głos Avalynn dociera do moich uszu. Posyłam jej ostrzegawcze spojrzenie.

Zabiera mojego papierosa, gdy zamierzam ponownie skierować go do swoich ust i sama bierze bucha.

Lie for me | 18+ | Chwilowo zawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz