Mimo iż doleciałyśmy w południe to zanim z lotniska dostałyśmy się do domku, wypożyczyłyśmy auto i rozpakowały minęło troche duzo czasu. Później pojechałyśmy do supermarketu aby zrobić zakupy na cały tydzień bo on był oddalony 1h drogi od nas. Na szczęście kilka minut na nogach od nas znajdował się mini sklepik i piekarnia wiec zawsze można było cos sobie dokupić. Po zakupach ugotowałam dla nas dwójki cos do jedzenia i zmęczone po całym dniu podróżowania położyłyśmy się do łóżka obiecując sobie ze dotarcie opijemy kolejnego dnia.
Wstałam wczesniej od Ari i postanowiłam pójść pozwiedzać tą uroczą wyspę, narzuciłam na siebie błękitny top sportowy i krótkie przylegające tego samego koloru spodenki, wzięłam okulary przeciwsłoneczne ,wcześniej zakładając soczewki oraz posmarowałam sie kremem z filtrem i wyszłam z domku.
Spokojnie to nie tak że wstałam o 5 nad ranem, nie jestem tym typem typiarek co wstają tak wcześnie udając ze super tak wcześnie wstawać i udają się na 15 kilometrową „malutką" przebieżkę. I mean, niech robią co chcą, jak im to sprawia przyjemność to czemu nie. Oh od zawsze nie lubiałam biegać. Znaczy strasznie mi imponowało jak inni biegali, i sobie myślałam ,ze ja tobym nigdy tak nie mogla. Pewnie i bym mogła ale zeby dobrze biegać trzeba to ćwiczyć, a żeby ćwiczyć to trzeba zacząć itd. Czasami co prawda biegam, w końcu jestem jednak zawodniczka ale nie umiem długo biegać to chyba nie na moj mindset. Może i byłabym w stanie ale jakoś mało przyjemne to dla mnie jest i robie się od razu lekko różowawa na twarzy co uważam za okropne. Taka latająca malinka. Nie, ja poszłam na spacer. Uwielbiam spacerować, chodzić na takie długie spacery i móc rozmyślać. Chodząc sobie z dobra muzyka na słuchawkach jest takie odstresowywujące. Albo z jakimś fajnym podcastem.
Było uroczo, jak tylko doszłam do plaży to chciałam zanurzyć w niej stopy ale że byłam w tenisówkach ,a później nie chciałam takich zapiaszczonych stóp wkładać spowrotem do butów zaplanowałam ze po śniadaniu pójdziemy z Ari popływać.
Postanowiłam ze w drodze powrotnej wstąpię do piekarni kupić świeże słodkie bułeczki i do warzywniaka po jakieś owocki. Upolowałam wymarzone bułeczki, z ciasta drożdżowego z kruszonka na gorze, obie z Ari uwielbiałyśmy słodkie jedzenie, a słodkie śniadania to był inny level. Na moje szczęście jak tylko podeszłam do straganów zobaczyłam ze jest tam tez jeden z domowym miodkiem, o pomyślałam, miód idealnie by pasował do tego śniadania. Zapakowałam wiec truskawki i dałam do zwarzenia sprzedawcy mówiąc mu że poproszę jeszcze miód. Ale chyba cos się nie zrozumieliśmy, więc zrezygnowana postanowiłam sama go sobie ściągnąć. Problem był taki ze mimo moich dumnych 173 cm dosięgnięcie do miodu przeceniało moje możliwości ,a skoro sprzedawca nie zrozumiał o co mi chodzi to pewnie nie ogarnie tez jak go poproszę o taboret. Damy it, chyba nie bedzie miodu na śniadanie. Gdy nagle słyszę od tyłu ,za mną miękkie:
podać ci ten miód? Wyglądasz jakbyś potrzebowała pomocy. O Jezu ,dzieki bogu, ratujesz mi moj pomysł na śniadanie, tak poproszę. - odpowiedziałam ze śmiechem odwracając się i przesuwając się spod polki aby moj wybawca mógł sięgnąć po miód. Rycerzem mojego godnego pinterestu śniadania okazał się wysoki brunet o lekko kręconych w loczki włosach. Twarzy w piegach i magnetyzujących brązowo jasnych oczach. Nazywam się Christian, ale jak chcesz mi mówić bóg to nie obrażę się. - odpowiedział ze śmiechem chłopak ,na oko lekko starszy odemnie. - czekaj czy ty właśnie mnie nazwałaś wybawca twojego śniadania? - zaśmiał się ,pokazując urocze dołeczki w policzkach. Tak, dzieki ci jeszcze raz. Bo kupiłam słodkie drożdżowe bułeczki z kruszonka w piekarni, kupiłam truskawki i juz myslalam ze będę musiała się obejść bez miodu ,a bez niego to tak nie smakuje dobrze. Więc uratowałeś nasze śniadanie. - odpowiedziałam z godnością, ale sami musicie przyznać pomysł był niezły. Jak takiego combo nie jedliście to zalecam spróbować. Można dodać trochę masła na bułkę. Nasze? - zapytał z zaciekawieniem gdy kierowaliśmy się do kasy. Moje i mojej przyjaciółki. Która pewnie dalej śpi, albo leży w łóżku czekając aż zrobie cos do jedzenia i przypomni jej się ze jednak jest głodna. I tak wie ze kocham piec i gotować wiec nie mam jej tego za złe. Oh jak tak bardzo lubisz gotować , to może zrobisz śniadanie tez dla mnie co?Nie ma sprawy wybawicielu miodków, wpadaj do nas. Tylko musimy zorganizować jedna bułeczkę wiecej. Wybawicielu miodków? No nie wierze, a myślałem ze to ciebie wybawiłem. - zaśmiał się, jednocześnie przepuszczając mnie przodem w drzwiach. Uuu lubimy gentlemanów. Wydawał się mega słodki i zadawany, i dalej brnął ze mną w ta historie o miodzie. No dobra jak ci się nie podoba to nie. Hej ale nie powiedziałem ze mi się nie podoba. Tak apropo to Chris jestem. - podal mi rękę. Kaylee. - odwzajemniłam uścisk dłoni. Kaylee? Wow czadowe imię. Wiem, ale możesz mi mówić Kay lub Kiki. To co pisać do mojej przyjaciółki że będziemy miec gościa na śniadaniu?Serio? Naprawdę nie masz nic przeciwko?No pewnie. To ja bardzo chętnie tylko napisze do kumpli ze jednak wrócę trochę później z tego biegu i zeby zrobili sobie śniadanie bezemnie. Oh, a maja daleko? Jak chcesz to mogą też wbić. O boże nawet nie wiesz jak im się milo zrobi. Stąd jest tylko kawałek do miejsca gdzie śpimy. Napisze do nich. Super. To chodźmy kupić może chałkę, nie brałam jej bo jest za duża tylko dla mnie i Ari ale jak ma nas byc wiecej to może nawet 2 będą idealnie. - ze śmiechem weszliśmy jeszcze raz do piekarni. Czy byłam zdziwiona tym że zaprosiłam właśnie 3 obcych typów do domu na śniadanie? O dziwo nie, jakos tak mi się z nim fajnie gadało, wydawał się spoko typem.